Mistrz znalazł się na plaży. Bardzo ładnej, jasnej plaży, która była otoczona krystalicznie czystą wodą. Była ona duża na tyle, że z daleka zobaczył, ledwo widoczną, postać Rikiu, która czekała na niego.
Powoli ruszył do przodu, chcąc skonfrontować się z młodą kobietą. Był równocześnie zły i zaskoczony tym, że udało jej się go w ten sposób wykiwać. Już był tak blisko upragnionej wygranej. Posiadł jej ciało, jej umysł, jej moce, a mimo wszystko znalazł się tam, w jej głębokiej podświadomości.
- Naprawdę myślałeś, że się poddam?- spytała, gdy był już blisko.
- Chciałbym.- odpowiedział, patrząc na stolik, przy którym siedziała.
Na nim stał dzbanek z herbatą, ciasteczka i dwie filiżanki. Był zdziwiony, że Mei nie robiła nic, by go powstrzymać przed zbliżeniem się do niej.
- Nie zamierzasz nic robić? Będziesz pić herbatę i rozmawiać ze mną?
- Hmm...- kobieta mruknęła, zastanawiając się nad swoimi kolejnymi słowami.- Mamy dwie opcje i każda jest beznadziejna. Jak wiesz, tutaj czas leci o wiele wolniej. Godzina tu, w prawdziwym życiu trwa minutę. Czyli patrząc na to, jak złapał nas Deku, zostało nam około dwadzieścia dziewięć godzin zanim moje ciało umrze. Więc, albo walczymy do upadłego, bez żadnej większej szansy na wygraną, albo poczekamy spokojnie i zobaczymy kto zacznie pierwszy panikować.- spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem.- Nie boję się umrzeć, by cię powstrzymać, ale równocześnie, jeżeli będziesz walczyć, nie pozwolę ci tam wrócić.
Mistrz również się uśmiechnął. Doskonale wiedział, że ta dziewczyna, którą znał od lat i chciał jej moc, będzie walczyć o wszystko co dla niej drogie. Chciał to wykorzystać.
- Powiedzmy, że będziemy siedzieć i rozmawiać ze sobą. Tam, w świecie rzeczywistym, czekają na ciebie przyjaciele, rodzina i chłopak, którego kochasz. Naprawdę chcesz ryzykować swoją śmiercią? Drugi raz?
- Podczas mojego pobytu w linii czasu, umierałam o wiele więcej razy.- zaśmiała się Rikiu, kręcąc głową i nalewając sobie herbaty.
Ale Bakugo... Nigdy nie zdążyła mu powiedzieć co czuje. Wiedziała też doskonale, że chłopak... Nie, mężczyzna i bohater, którego kochała i szanowała, nigdy by jej nie wybaczył, gdyby jednak zdecydowała się umrzeć dla dobra sprawy.
- Zrozumieją... Na pewno zrozumieją.
- Nie wydaje mi się. Zbyt cię kocha, by mógł zrozumieć. I twój ojciec... Ponownie straci swoją ukochaną córeczkę, którą odzyskał po latach.- usiał obok, również nalewając sobie herbaty i upijając jej trochę.- Nie ma smaku.- stwierdził.
- Oczywiście, że nie ma. W końcu to jest moja podświadomość, a ja umieram. Nie mam na tyle siły, by wymyślić smak dla tej herbaty.
Zapadła cisza między nimi, która nie była niezręczna. Po prostu patrzyli na wodę, która znajdowała się w dużej odległości od nich. Była ona spokojna, nie było żadnych fal czy zakłóceń na niej. To była nieskazitelna tafla, w której można byłoby się przejrzeć.
Nie wiedzieli ile tak siedzieli i pili bezsmakową herbatę, której nigdy nie ubywało z dzbanka.
Nagle, bez żadnej zapowiedzi, Mistrz poruszył się, atakując Rikiu, która bez żadnego problemu uniknęła ataku, odskakując na kilka metrów.
"Czyli będzie jednak walczyć." pomyślała, ustawiając się w pozycji bojowej.
- Jesteś słaba. Poddaj się po prostu.- powiedział Mistrz, poruszając się szybko i zbliżając się do niej.
- Ty również nie jesteś w pełnej mocy.- odpowiedziała, nie czekając na niego i atakując go.
Złoczyńca chciał użyć swojego daru, jednak nie był w stanie, dlatego zasłonił się tylko rękami przed deszczem kopnięć i uderzeń.
- To jest mój świat, moje ciało, ja decyduję tutaj, kto może używać darów a kto nie.- warczała kobieta, nie przerywając swoich ruchów.- Możesz być silny, posiadając swój dar. Ale bez niego, twoje morale spadają o pięćdziesiąt procent.- odepchnęła mężczyznę, biorąc głęboki wdech.- Większość moich darów, to była manipulacja rzeczami czy przestrzenią. Jestem świetna w bliskiej konfrontacji. Dlatego ani ja, ani ty, nie będziemy używać darów.
I tak zaczęła się ich walka, która trwała kilka kolejnych godzin. Ale tylko dla nich. Po drugiej stronie, minęło dopiero piętnaście minut, podczas których wszyscy bliscy młodej kobiety obserwowali jej nieruchome ciało.
Każdy modlił się w ciszy, a każde drgnięcie Rikiu powodowało u nich poruszenie.
- Co jeżeli się nie uda?
- To umrze.
- Naprawdę na to pozwolimy? Nie lepiej zacząć teraz jej ratować i postarać się wydostać fragment Mistrza z niej?
- Nie mamy pewności, że ktoś się tego podoła. To może ją zabić.
- Ale mimo wszystko, to lepsze niż czekanie jeszcze kwadransa na niepewny wynik jej walki w sobie.
- Możecie zamknąć ryje!?- wrzasnął Bakugo, który nie chciał słuchać gadania swoich przyjaciół.- Ona wygra. Na pewno wygra. W końcu to jest Mei, którą wszyscy znamy. To jest dziewczyna, która przeżyła ponad dwieście lat, powtarzając kilkanaście razy te same zdarzenia tylko po to, by wrócić do nas. To jest osoba, która zawsze była gotowa nam pomóc, nawet gdy mówiła, że nienawidzi bohaterów. Nawet, po zakończeniu szkoły, mimo iż nie została bohaterem... Dalej była gotowa nam pomóc, gdy się do niej dzwoniło z prośbą. Dlatego wiem, że nie umrze i będzie z nim walczyć. Wróci do nas.
Wszyscy spojrzeli na blondyna, który wyglądał z nich wszystkich najgorzej. Był zmęczony całą walką i strachem przed stratą kobiety, którą kochał. Nawet Aizawa nie wyglądał aż tak źle, a też zamartwiał się, prawie wyrywając sobie włosy.
Ale moment, w którym to Katsuki jest spokojny, był o wiele bardziej przerażający. Bardzo rzadko mogli patrzeć na takiego przyjaciela. Nawet po tym, jak Mei dostała rurą i leżała w szpitalu, nie zachowywał się w ten sposób.
- Masz rację.- Izuku kiwnął głową, siadając na ziemi.- Na pewno nic jej nie będzie i wróci do nas.
"A przynajmniej mam taką nadzieję." pomyślał, doskonale pamiętając to, jak Rikiu wyglądała, gdy prosiła go o to, co zrobił niedawno.
CZYTASZ
Zagubiona Dziewczynka || Shota Aizawa
Fanfic'Zapadła cisza, która nie była niczym przerywana. Rikiu nie czuła już bólu, smutku, złości czy nienawiści. Nie czuła nic. Po prostu trwała w nicości, która otaczała ją z każdej strony. Będąc tam, uświadomiła sobie, że nigdy nie była główną bohaterką...