Więc kolejny sen, tak, też posrany
Śniło mi się, że na drugim piętrze domu mojej kuzynki mieszkała Elastyna z dzieciakami, tylko z tymi dwoma starszymi, nie wiem co z Bobem i tym bobasem lol
(Ważna notka, w śnie miałam moc, dzięki której mogłam zmieniać siebie i innych w zwierzęta i różne przedmioty)
Na początku snu siedziałam sobie w pobliskiej kapliczce, gdzie stała taka tacka ze słodyczami, więc się poczęstowałam, ale nagle przez okienko widzę burwa sznur dzieciaków z mojej podstawówki na rowerze, więc się schowałam.
Potem mnie przeteleportowało do mieszkania wspomnianej wcześniej grupki, stałam sobie w kuchni z Elastyną. Ich kuchnia ogólnie ma bardzo fajny vibe, czerwone ściany i zasłony w oknach, białe moskitiery, stare, drewniane szafki, biały blat tuż pod oknem, wyspa na środku, choć i tak nie było tam dużo miejsca. Stoimy sobie we dwie przy oknie i zaczyna się dialog:
Ja: Ej, widzisz to tam, za oknem?
Ona, nieco podburwiona: Co?
Ja: No zobacz, świetliki! (Btw była wtedy pora zachodu słońca)
Wtedy otwieram jej okno, (w którym już magicznie nie było moskitier), ona się wychyla i nagle ją wypycham z tego okna. Przez moment potoczyła się po daszku pod oknem, stoczyła się na ziemię i nie żyła. Po chwili zaczęłam się chować po kątach mieszkania, jak ktoś wchodził to zamieniałam się w jakieś przedmioty.
Potem jak w korytarzu przyuważyła mnie Violet to tylko palnęła totalnie bez kontekstu: "Masz kochanka?!"
Nagle mój mózg zrobił timeskip i wydostałam się z tego domu pod postacią żurawia i zauważyłam, że dużo rzeczy w mojej okolicy przemalowano na biało-czerwono (uwu), na przykład kilka cegieł na bocznej ścianie mojego domu cegły były pomalowane na czerwono tak, aby tworzyły wzór.
Weszłam na moje podwórko, wzięłam rower i zaczęłam jechać do miejscowości wieś dalej, ale zauważyłam jakieś podejrzane auto i zawróciłam. Potem powtórzyła się sytuacja z kapliczką i koniec.
CZYTASZ
Moje zjechane życie
HumorTytuł nic dodać nic ująć, po prostu historie z mojego życia i trochę snów.