Rozdział 8

212 12 2
                                    

• Dagmara Górska •

*Tydzień później*

Górska i Jawor właśnie skończyli sprawę podwójnego zabójstwa. Sprawa była tak skomplikowana, że bardzo późnym wieczorem wrócili do swoich domów. Następnego dnia do pracy mieli dopiero na dziesiątą, więc Dagmara miała zamiar się wyspać.
Po wejściu do mieszkania, Daga zobaczyła Mateusza siedzącego w kuchni. Po tym jak wrócił, cały czas czekała aż sam z siebie zacznie temat dziecka, ale on nic.

- Jestem już - powiedziała, ściągając buty

- To dobrze, jak tam w pracy?

- Dobrze

- Mateusz? - weszła do kuchni

- Słucham Cię kochanie?

- Co z tematem dzieckiem? Miałeś to jeszcze raz przemyśleć

- Kochanie nie dzisiaj, nie mam na to głowy

- Jak zwykle masz to gdzieś!

- Nie mam tego gdzieś, tylko nie mam dzisiaj do tego głowy

- Zawsze tak mówisz, nie oszukujmy się. Dlaczego nie pójdziesz na te badania? Czy to tak ciężko? Powiedz mi.

- Nie pójdę na żadne badania i koniec

- Czemu?

- Po prostu, zrozum to

- Nie zrozumiem tego

- Dobra, chwila. Kłócenie nic tu nie pomoże. Myślałem o tym dzisiaj i znalazłem pewne rozwiązanie

- Olśnij mnie

- In vitro

- Co in vitro?

- Skorzystamy z in vitro 

- Czy ty się dobrze czujesz? Nie ma takiej mowy. Sam chciałeś mieć dziecko, chciałeś żeby było twoje, biologicznie. A teraz co?

- A co to robi różnicę?

- To miej dziecko z in vitro, ale na pewno nie ze mną

Wyszła z kuchni i poszła do przed pokoju. Zaczęła zakładać buty

- Gdzie ty idziesz? Co ty wyprawiasz?

- Wychodzę stąd

- Gdzie idziesz? Powiedz mi!

- Nie wiem! Pójdę do jakiegoś pubu, później hotelu

- Wróć chociaż na noc, gdzie dokładnie idziesz?

- A co Cię to w ogóle interesuje? Zajmij się czytaniem gazetek z in vitro

- Przestań! - podszedł bliżej do Dagi - Wyjdziesz i nie wrócisz na prawdę na noc?! Pójdziesz znów na imprezę?! Tym razem też cię zgwałcą?!

Dagmarze napłynęły łzy do oczu, spojrzała na Mateusza, który po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział

- Przepraszam - chciał podejść do Dagmary i złapać ja za rękę, ale ona się odsunęła

- Nie dotykaj mnie! Nie zbliżaj się do mnie!

Wyszła z pokoju i opuściła mieszkanie, trzaskając drzwiami. W tle usłyszała Mateusza, który krzyczał "Poczekaj! Nie możesz iść w takim stanie sama". Miała go gdzieś i jak najszybciej opuściła blok i udała się w stronę parku. Powróciły do niej wszystkie wspomnienia, nie wiedziała, czy dobrze robi idąc sama przez parku. Kilka lat temu nie skończyło się to dobrze. Po drodze zaczęła jeszcze bardziej płakać, było jej przykro, że osoba, która jest.... teraz już była dla niej najważniejsza wypowiedziała te wszystkie słowa z łatwością. Mateusz wiedział co stało się w przeszłości. Wiedział, że ten temat jest dla Dagmary bardzo ciężki. A wykrzyczał jej to prosto w twarz. Wyszła z parku i szła chodnikiem, zauważyła pub. Otarła łzy i weszła do niego. Po ponad półtora godzinie była już dość mocno wstawiona. Wyszła z pubu i przeszła kilka set kilometrów. Była zmęczona, więc usiadła na jakiejś ławce. Rozejrzała się wokół siebie i zdała sobie sprawę, że siedzi pod blokiem, w którym mieszka Tomek. Przypomniała sobie jego słowa, gdy mówił, że jak coś to może do niego wpadać ale nie ma zapominać o pół litrze. Idąc tu mijała sklep, postanowiła pójść do niego. Po przejściu na drugą stronę ulicy i przejściu kilkunastu metrów dalej weszła do sklepu. Po kupieniu alkoholu udała się w stronę bloku, sama nie wiedział co robi. Była pijana, na trzeźwo by do Tomka nie poszła. Po wejściu poszła od razu pod mieszkanie Jawora i zapukała do drzwi. Po dłuższej chwili drzwi się otworzyły, a w nich nie stał nikt inny jak Komisarz Jawor

Czy to coś więcej niż przyjaźń? (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz