XXXIX Coś nowego

121 6 0
                                    

Skip time

Mięły 2 miesiąc od naszego wypadu do Japonii. Tydzień temu Tom poprosił mnie,abym zrobiła test, wiedziałam, że wyjedzie negatywnie, bo miałam okres i bardzo dobrze się czułam. Spróbowaliśmy 5 dni temu i jak narazie czuję się w miarę dobrze. Fakt okresu jeszcze nie mam , ale po prostu niedawno miałam. Poczekamy jeszcze kilka dni i zrobimy ponowny test. Jak narazie nie powiedziałam Tomowi o moim trochę złym samopoczuciu. Nie chce ,aby się rozczarował. Aktualnie jest 4 grudnia i idziemy na obiad do Lottie i Maxa. Na ten momentu jestem sama w domu,ponieważ ksieciunio ma nagrywki do nowego filmu który ukaże się dopiero w lutym. Spotkanie mamy na 19 a jest 16 czyli trzeba się pomału szykować. Napisałam do chłopaka o której będzie.
Ty:
- Kochanie o której będziesz ?
Tommy💗💗💗
- Może o 19:30 będę. Dojadę do was😉
Ty:
- Dobrze to do potem🥰
Tommy💗💗💗
- Kocham❤️
Ty:
- Ja też😌❤️

Odłożyłam telefon i zaczęłam się szykować. Poszłam wziąść szybki prysznic i ubrałam długie jeansowe spodnie i białą koszulkę. Ułożyłam włosy w dwa warkocze. Wszystkie te czynności zrobiła w około półtorej godziny. Zostało mi jeszcze pół. Zaczęłam przeglądać media społecznościowe i wyskoczył mi dość ciekawy artykuł dotyczący naszego ślubu.

Wesele Toma Hollanda i Y/N Raczkowski. Wiemy czym przyjechała panna młoda i ile kosztowała cała uroczystość. Od ceny można dostać zawrót głowy.

Skąd oni niby wiedzą ile co kosztowało? Nie bardzo lubię chwalić się finansami,ale jak na ślub to nie było ani drogo ani tanio. Zaczęłam,więc czytać co tam ciekawego napisali. Napisane było, że przyjechałam samochodem Toma co było oczywiście nieprawdą i że wesele kosztowało ponad 900 tyś. Za bardzo zawyżyli cenę przyznam. Nie mam pojęcia też dlaczego ludzie tak bardzo się tym interesują. Przestałem czytać odłożyłam telefon do torebki , wzięłam klucze i wsiadłam do auta. Zaczęłam jechać do domu przyjaciółki. Weszłam do środka i zobaczyłam ,że obok wyspy w kuchni bawi się mała Corrine. Podeszłam do niej i wzięłam ją na rączki. Od razu się ucieszyła na mój widok.
Ty:
- Gdzie mama Corrine?
Corrine:
- Tlam.
Wskazała palcem na ogród.
Poszłam z nią w wyznaczone miejsce i zobaczyłam Lottie siedzącą i pijąca wodę.
Ty:
- Heeeejj.
Charlotte:
- Oh przepraszam nie słyszałam cię.
Ty:
- Gdzie Max?
Charlotte:
- No miał być z małą. Ale z tego co widzę to go nie było jak jest u ciebie na rękach.
Ty:
- No nie ma go.
Charlotte:
- Max!?
Max:
- TAK?!
Charlotte:
- Gdzie Corrine?
Max:
- Bawi się w kuchni.
Charlotte:
-Sprawdź!
Max:
- Dobra.
Po sekundzie chłopak znowu krzyczy:
- Nie ma jej!
Wbiega do ogrodu i od razu się uspokaja.
Max:
- Nie straszcie mnie tak.
Ty:
- Spokojnie ja się nią zajęłam.
Max:
- Widzę a gdzie Tom?
Ty:
- Za 30 minut powinien być.
Max :
- To co chcesz coś jeść czy coś ?
Ty:
- Poczekam na Toma.
Max:
- To może jakieś ciastko?
Ty:
- Chętnie.
Poszliśmy do kuchni i chłopak nałożył mi ciasto z galaretką. Bardzo je lubiłam, ale dziś jakoś mi nie smakowało. Było mi niedobrze i chciałam iść zwrócić to co wcześniej jadłam, ale jakoś się powstrzymywałam. Po 30 minutach pojawił się Tom i zaczęliśmy jeść inne potrawy. Dalej mnie mdliło,ale to pewnie przez tą kalarepę w sałatce. Gdy zjedliśmy poszliśmy oglądać jakiś romans. Charlotte wtulona w Maxa a ja w Toma. Corinne spała w kojcu obok.
Tom:
- Wszystko dobrze księżniczko?
Ty:
- Yhym.
Tom:
- Napewno?
Nie odpowiedziałaś tylko pobiegłaś do toalety. Było mi tak nie dobrze, że bałam się o to czy się czymś zatrułam. Słyszałam Toma krzyczącego co się dzieje, ale ja nie odpowiadałam tylko zwracałam to co było możliwe. Poproszę jutro Lottie ,aby poszła ze mną kupić test, bo to aż niemożliwe. Zawsze byłam zdrowa i nigdy nic mi się nie działo. Po 10 minutach wyszłam,wszyscy stali i tylko na mnie patrzyli jak na ducha.
Ty:
- Tom... wracajmy do domu.
Tom:
- O-oczywiście już wsiadam do auta. Przepraszam was,że ten wieczór był nieudany.
Charlotte:
-Nie szkodzi.
Chłopak poszedł do auta a ja żegnałam się z przyjaciółką. Gdy ją przytuliłam powiedziałam:
- Przyjedź do mnie do domu z testem muszę coś sprawdzić.
Charlotte:
- Okey.
Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Pojazd ruszył a my jechaliśmy w ciszy. Nagle Tom spytał:
- Co to było?
Ty:
- Za dużo kalarepy było w tej sałatce to wszystko już mi lepiej.
Tom:
- Wiesz jak się bałem.
Ty:
- Spokojnie.
Pogłaskałam go po policzku, aby się nie martwił. Kiedy dojechaliśmy od razu poszliśmy spać. Była jakoś 21 a byliśmy wykończeni dzisiejszym dniem. Leżeliśmy i oglądaliśmy jakiś film, aby szybciej zasnąć. Znowu mnie zmdliło. Szybko spojrzałam na chłopaka który już spał. Powoli poszłam do łazienki. Byłam tam przez 30 minut. Gdy sprawdziłam godzinę była już 3:30. Nie mogłam wytrzymać szybko sprawdziłam która apteka w Londynie ma dyżur. Wzięłam kluczyki i pojechałam do apteki. Gdy podeszłam do kasy i poprosiłam o test pani farmaceutka popatrzyła na mnie ze zdziwieniem i podała przedmiot. Zapłaciłam i szybko wyszłam. Kiedy wróciłam do domu od razu udałam się do łazienki. Szłam bardzo powoli,aby nie obudzić dalej śpiącego Toma. Poszłam do łazienki i czekałam. 3 minuty , 4,5 i po kolejnych 4 minutach wzięłam test. Ręce trzęsły mi się niewyobrażalnie. Spojrzałam na wynik. P-pozytywny. O mój Boże tak się cieszę. Zaczęłam płakać ze szczęścia nie mogę się doczekać aż powiem Tomowi o nowej nowinie. Muszę jakoś wymyślić,aby dać mu to zdjęcie. Ale jak narazie poszłam spać i wtuliłam się w chłopaka. Nie mogę uwierzyć , że za kilka miesięcy będzie nas więcej. Było to moje największe marzenie. Założenie rodziny i właśnie teraz się spełnia.

Miłość z przypadku-Tom HollandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz