*Sześć Lat Później*
Minęło dokładne sześć lat od zniknięcia pierwotnych, wszystkich oprócz Klausa, którego trzymał Marcel. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Kelly i Jeff mają sześć lat, a Hope osiem (wiem, że miała siedem ale zmieniłam to na potrzeby książki) Hayley dalej próbuje odnaleźć sposób by sprowadzić ich do normalnego świata, co jej się nie udaje. Mia, zrezygnowała z tego przed maturą, do której została dopuszczona, pomimo swojej cztero miesięcznej nieobecności.
Obie kobiety wraz ze swoimi dziećmi mieszkają w domu, który oddalony jest od Nowego Orleanu, wiele godzin. Udało im się pogodzić i zawrzeć taki aka pakt.
- Hayley - blondynka w okularach weszła do kuchni, gdzie szatynka wraz z jej córką, jadły śniadanie. - ja jadę do pracy jak coś i przy okazji smacznego.
- Dobrze. Rozumiem, że zawieziesz twoje małe złe do szpiku kości pociechy do przedszkola, czy raczej znowu będą stymulować chorobę?
- Myślę, że tym razem pójdą - zerknęła kontem oka na małego bruneta i jego siostrę którzy ubierają buty. - okej pa! - machnęła ręka i weszła na korytarz. - Mam wam wysłać zaproszenie pocztą moje kochane łaczki? - zapytała patrząc na swoje dzieci.
- A jak pójdziemy do przedszkola to kupisz nam czekoladę? - zapytała Kelly. Miała trudny charakter, ale zawsze umiała uratować się z danej sytuacji i świetnie wszystkimi manipulowała.
- Chcesz mieć czarne zęby? - spojrzał na nią bliźniak. - mam ochotę na żelki. Kupisz nam żelki? - spojrzał na nią oczami kota ze shreka.
- Macie charakter po swoim dziadku, ale okej kupię wam żelki i czekoladę, ale nie przyzwyczajajcie się. A teraz dzieciarnia do szkoły marsz! - wzięła ich małe plecaczki i otworzyła drzwi, przepuszczając sześciolatki.
* * *
Gdy Mia odwiozła swoje pociechy do przedszkola, pojechała od razu do szpitala, gdzie została wysłana. Normalnie pracowała jako psycholog na komendzie policji, ale dzisiaj musiała porozmawiać, jak powiedział jej szef, z trudnym przypadkiem.
- Co się stało? - podeszła do ordynatora oddziału.
- Dziewczyna trafiła do nas dzisiaj w nocy. Mówiła twoje imię i nazwisko, twierdziła, że jak najszybciej musi z Tobą porozmawiać - Hale zmarszczyła brwi. - zaprowadzi cię do niej - obie weszły w głąb korytarza i już po chwili były w sali dziewczyny.
Możecie sobie wyobrazić jak bardzo była zdziwiona kiedy zobaczyła osobę którą bardzo dobrze znała. Była jej częstą pacjentką więc wiele pytań jak i odpowiedzi miała z głowy. Kojotołaczyca skinęła głową do ordynatora, by dać mu znak, że ma je zostawić same. Ten pokiwał głową i już go nie było.
- Witaj Angelika! - uśmiechnęła się przyjaźnie i zasiadka na taborecie. - Co się stało?
- Nie pamiętam, dlatego chciałam żeby po ciebie zadzwonili - mówiła spanikowana. - Tobie jako jedynej mogę tu ufać. Może i jesteś moim psychologiem ale traktuję cię jak osobę której mogę powiedzieć absolutnie wszystko. To ty pomogłaś mi zapomnieć o tym co zrobił mi mój były i o tym jak paskudnie byłam traktowana przez moją byłą przyjaciółkę. Również dałaś mi do zrozumienia, że bycie tym czym jestem, nie jest wcale okropne.
Mii zrobiło się miło. Początki jej pracy z dziewczyną nie były łatwe ale po czasie blondynka otworzyła się i opowiedziała jej wszystko, dosłownie. Powiedziała jej o swoim dzieciństwie której do łatwych nie należało. Jej rodzice od małego wmawiali jej, że pieniądze w życiu są czymś ważnym, ale ona tego nie rozumiała, nie była taka jak oni. Nie stała się snobem i dziewczyną która chwaliła się wszystkim jaka to ona jest bogata.
CZYTASZ
Mogłabym być twoją córką || Eljiah Mikaelson
FanfictionMia Hale, do pewnego czasu wiodła spokojne życie nastolatki z małego miasteczka w Kalifornii środkowej, a więc co się zmieniło? Otóż wszystko, a to przez jednego mężczyznę, z którym musiała się nauczyć żyć codziennie i wzmagać się z jeszcze większym...