15

1.6K 83 18
                                    

Promienie słońca przebijające się przez dość stare zasłony, obudziły Mie, która w odpowiedzi cicho mruknęła. Otworzyła oczy, ale po chwili je gwałtownie zamknęła, czując rażenie w nie przez słońce. Policzyła do pięciu i ponownie je otworzyła i rozejrzała się po pomieszczeniu ponosząc się o siadu. Zobaczyła Eljiaha, który zakładał właśnie na siebie marynarkę.

- Która godzina? - zapytała go zachrypniętym głosem przez co odwrócił w jej stronę głowę.

- Siódma - odpowiedział krótko, a ona wróciła do poprzedniej pozycji.

- Nie idę do szkoły... - rzuciła i przewróciła się na drugi bok.

- Powinnaś iść - podszedł do niej i usiadł obok.

- Spałam tylko dwie godziny, a po za tym mi się nie chce i do tego wszystko mnie boli i to wszystko twoja wina! - Eljiah tylko przewrócił oczami. Blondynka zwróciła się w jego stronę i lekko podniosła powieki. - Gdzie idziesz?

- Muszę pomóc bratu - odparł i założył jej za ucho jeden z niesfornych kosmyków, który samotnie znalazł się na jej twarzy. - Przyjdę później - zadeklarował i krótko pocałował ją w usta. Następnie wstał, zapiął marynarkę i wyszedł posyłając młodszej promienny uśmiech.

Blondynka opadał znów na łóżko. Uśmiech samoistnie pojawił się na jej ustach, jednak znikł chwilę później kiedy przypomniała sobie, a właściwie zdała sobie sprawę z jednej rzeczy. Od tej chwili jej życie nie będzie wyglądało tak jak wcześniej. Przez ich połączenie została wampirem. Ich połączenie polegało na tym, że pierwotny miał za zadanie zmienić dziewczynę w wampira, a ona musiała ugryźć go w szyję swoimi kłami zostawiając tam ślad, który nigdy nie zniknie.

- Jesteś idiotką Hale - złapała za najbliższą poduszkę i położyła ją sobie na twarzy przyciskając i po prostu zaczęła krzyczeć. Cóż, nie mogła polować na wiewiórki to coś innego też musiała mieć w formie zastępnika za małe polowanie na rude kulki.


- Dobrze idzie - powiedział Klaus kilka godzin później, słysząc huk za ścianą.

- Myślę, że otrucie jej chłopaka nie było dobrym pomysłem - do rozmowy dołączyła się kojotołaczyca. Miała rację, zdecydowanie to nie należało do dobrych pomysłów.

- Czy jestem winien jeszcze jakiejś niefortunnej śmierci? - spojrzał na Hale.

- Daj mi miesiąc napiszę ci listę - uśmiechnęła się. - Co oni tam robią? - zapytała, gdy usłyszała rozbicie się szkła.

- Młode czy stare, żywe czy martwe. Wszystkie czarownice to wrzody - i wyszedł.

- Ale powiedział - skomentowała wywracając oczami. Nagle usłyszała kaszel - Teraz się dusi? - wstała i szybkim krokiem wparowała do pokoju obok. - Co tu się... o cholera! - Davina kaszlała ziemią, a po chwili cały budynek zaczął się trząść. Wszystko zaczęło się ruszać. Książki, lampy i wszelkie ozdoby, zaczęły spadać z półek.

- Hej spokojnie! - podeszła do niej i zaczęła trzymać jej włosy.


~*~*~*~



- Myślę, że ona będzie wiedzieć - Sophie wskazała na Mie, która spokojnie czytała sobie książkę.

- Niby co mam wiedzieć? - spojrzała na pierwotnych i czarownice.

- Masz dar rozmawiania z duchami?

- No.

- Więc idziemy gadać - złapała jej nadgarstek i zaprowadziła do biura Klausa. - Spójrz na to - wskazała na postać dziewczyny, która została ułożona z kartek. - To Celest.

- Super. Rozmowa z dziewczyna, która umarła dwieście lat temu, została utopiona za uprawianie czarów?

- Skąd ty to? - zapytała Rebekah. Zdziwił ją fakt, że Mia wiedziała dość dużo na temat dawnej miłości jej brata, a była pewna, że nikt jej o niej nie mówił.

- Jestem medium. Słyszę, widzę, czytam, oglądam i obserwuje - wzruszyła ramionami.

- Możesz się przydać - skomentował Klaus.

- Dostajesz F za spostrzegawczość. To będzie trudne.

- Myślałam, że dla ciebie będzie to łatwe.

- Bo jest łatwe.

- To to rób! - wrzasnął Klaus.

- Ale w jaki sposób chcecie porozmawiać z nią?

- Normalny - Mia westchnęła.

- Chodzi mi, że jest wiele możliwości.

- Jakie? - zapytał Eljiah.

- Przez wizję, przez ze mnie, przez lustro, przez... co tam było - zamyśliła się. -  Em... przez daną osobę, lub po prostu ją wskrzesimy. Lub połączymy kogoś umysł z moim. Nic trudnego. To który?

- A który jest najlepszy.

- Myślę, że połączenie umysłu. Jak chcecie mi byle jak - usiadła na fotelu. Nagle cały budynek zaczął się trząść, już po raz trzynasty tego dnia.

- To Davina? - zapytała czarownica.

- Ma ostatnio taki czarujący zwyczaj - oznajmił Klaus.

- A trzęsienie ziemi?

- Też Davina. I szczerze czuje się jakby ona nie była czarownicą tylko banshie - przewróciła oczami Hale. - I do tego Davina puszcza pawie ziemią.

- Mamy ogromny problem.

- Co ty nie powiesz.

- Myślałam, że mamy więcej czasu, ale musimy dokończyć żniwa i to jak najszybciej.

- Powiedziała zdesperowana czarownica - skomentował Klaus.

- Mówię poważnie. Przed chwilą poczułeś wstrząs. Powinnaś o tym wiedzieć - skierowała się do blondynki. - Duchy raczej ci coś musiały powiedzieć.

- Coś mówiły... ale słucham tych którzy są mądrzy, a nie duchów którzy gadają jak jechowi (od aut. Jak coś nie mam nic do osób wyznających tą wiarę) - Rebekah parsknęła śmiechem. - Ale mniejsza. Chodzi tu o koniec świata?

- W istocie rzeczy.

- Dlaczego mamy ci wierzyć? - zapytał Eljiah patrząc na swoją mate.

- Japierdole - szepnęła. - Jak nie chcesz wierzyć to nie wierz, twoja strata staruchu. Ale jak coś, ja uciekam do Beacon Hills.

- Davina włada mocą trzech dziewczyn. Taka moc nie jest przeznaczona dla jednej osoby. Zniszczy ją, a ona pociągnie nas za sobą.

- Teraz to mnie przestraszyłaś, aż mi serce stanęło.... - Mia złapała się za serce. - Umrzemy! 

Mogłabym być twoją córką || Eljiah MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz