- Jaki jest powód tego, że pałętacie się po moim domu? - do kamienicy wszedł nikt inny jak Klaus Mikaelson. Pytanie skierował bezpośrednio do wampirów, które kręciły się po jego domu.
- Ja ich wezwałam - ze schodów zeszła Mia. - Marcel mi kazał - wskazała na wchodzącego Gerarda.
- Musimy to załatwić publicznie - oznajmił.
- Myślałem, że już uciekłeś.
- Tak, ale to moje miasto. Możesz chcieć, bym błagał o przebaczenie, ale nie jest mi przykro. Może nie dam ci rady, ale przyszedłem się zmierzyć, by to skończyć na oczach moich ludzi - Mia zmarszczyła brwi. - Jeśli chcesz mnie za to zabić, to działaj - Klaus wszedł po schodach nic nie mówiąc, zamiast niego pojawił się Eljiah, który walnął Marcelem o ścianę.
- Dobry wieczór! - Mia parsknęła śmiechem. - Ufam, że nie muszę się przedstawiać. W końcu to był kiedyś mój dom rodzinny. Dziś chce go odzyskać - "Eljiah w akcji" pomyślała i się zaśmiała. - Twoje przywileje zostaną cofnięte - podszedł do Marcela. - Marcellus, z szacunku do mojej siostry, masz moją jednorazową litość. Pozwolę Ci żyć. Jednakże, niniejszym zostaniesz wygnany - blondynkę zdziwiły słowa jej... sama nie wiedziała jak miała go obecnie nazywać. - jeśli znajdę twój ślad, lub Mia cię wyczuje - dziewczyna przełknęła głośno ślinę, - We francuskiej dzielnicy skończy się to dla ciebie źle. Rozumiesz? To wszystko. Żegnam! - cała sytuacja dla Mii wydała się dość śmieszna. Ponownie parsknęła śmiechem. Wszyscy zaczęli się rozchodzić w tym również Marcel.
- Dobra robota bracie - obok Mii pojawił się Klaus.
- Mógłbyś mówić, kiedy pojawiasz się obok mnie! - warknęła.
- Zaczynasz działać jak ja - olał swoją przyszłą bratową. - Jestem pod wrażeniem - i zniknął.
~*~*~*~
Szarooka usiadła na ławce i spojrzała w tafle wody rzeki.
- Wreszcie cię znalazłam! - usłyszała za sobą. Odwróciła się zobaczyła Rebakah.
- Coś się stało? - pierwotna usiadła obok niej na ławce.
- Przyszłam się pożegnać.
- Zawarłaś umowę z Klausem? - blondynka pokiwała głową.
- Mam nadzieję, że zostanę zaproszona na wasz ślub?
- Jasne - uśmiechnęła się Mia.
- Chce cię ostrzec - Hale spojrzała na nią. - Nasza rodzina ma wiele wrogów, jak pewnie wiesz i jeśli zostaniesz panią Mikaelson to oni będą też twoimi. Obiecaj mi, że nie zranisz mojego brata...
- Jasne, że nie. Ale tak z innej planety, to go się chyba nie da bardziej zranić - obie się cicho zaśmiały.
- Będę już lecieć. Jeszcze muszę porozmawiać z Hayley - Mikaelson przytuliła Hale. - Do zobaczenia Mio! - i zniknęła.
~*~*~*~
Od wyjazdu Mikaelson, minął miesiąc. Zmieniło się dość dużo w życiu Hale. Jej stosunki i Eljiaha, nabrały wielkich zmian, można było powiedzieć, że na o wiele lepsze. Mia zaprzyjaźniła się jeszcze bardziej z Daviną, którą się czasami opiekowała. Nie była jej niańką, nic z tych rzeczy. Nie zamierzała po raz drugi pakować się w coś takiego. Po prostu spędzała z nią czas, od kiedy ta nie mogła widywać się z Marcel'em.
CZYTASZ
Mogłabym być twoją córką || Eljiah Mikaelson
FanficMia Hale, do pewnego czasu wiodła spokojne życie nastolatki z małego miasteczka w Kalifornii środkowej, a więc co się zmieniło? Otóż wszystko, a to przez jednego mężczyznę, z którym musiała się nauczyć żyć codziennie i wzmagać się z jeszcze większym...