9

1.7K 90 23
                                    

- Ja... - zaczęła. - Może tak, może nie - wzruszyła ramionami. Musiała stwarzać jakieś pozory i wyjść jak kolwiek z tej sytuacji.

Dobrze wiedziała, że z każdą chwilą pogrążała się jeszcze bardziej bo mężczyzna czuł jej emocje i to kiedy kłamie, jednak trwała w tym dalej.

- Bardzo mi schlebia, że jesteś zazdrosna - puścił ją. - ale mnie nic nie łączy z Hayley.

- Wcale w tym basenie nie chciała cię pocałować - wywróciła oczami. - Jak tak na was patrzyłam miałam ochotę zwymiotować na miejscu, tęczą - skomentowała zirytowana.

- Skoro irytuję cię, że ona chciała mnie pocałować, to czemu ty tego nie zrobisz? - zapytał nie rozumiejąc w dalszym ciągu o co jej chodzi, albo po prostu starał się ją sprowokować. Blondynka przegryzła swoją dolną wargę i odpowiedziała:

- Z tego co wiem to mężczyźni powinni robić pierwszy krok.

- To stereotyp ale skoro tak bardzo je lubisz. A więc zrobię ten pierwszy krok, a ty się nie odsuniesz, dobrze? - Hale skinęła powolnie głową. - Grzeczna dziewczynka.

Położył jej obie ręce na biodrach i przysunął bliżej siebie łącząc ich usta. To było coś co dziewczynie brakowało od bardzo dawna. Chodziło głównie o bliskość, co nie zmienia faktu, że to co pierwotny z nią robił jej się nie podobało. W czasie ich pocałunku Mia uświadomiła sobie, że może nie być tak źle jak się na początku zapowiadało. Fakt, obiecała sobie parę rzeczy i właśnie je łamała, ale to było do przewidzenia. Więź mate różne rzeczy robiła z ludźmi, a to była jedna z tych rzczy.



~*~*~*~



Mia ubrała na siebie ochraniacze i założyła koszulkę, spodnie i buty. Uwielbiała ten moment i chwilę stresu, który znikał z chwilą pierwszego gwizdka, który oznajmiał rozpoczęcie meczu. Zdecydowanie za tym tęskniła i miała nadzieję, że znów nie zostanie jej to odebrane.

- Za dziesięć min na boisku - usłyszała za sobą. Odwróciła się i zobaczyła panią kapitan ich drużyny. - O Mia nie poznałam cię - podrapała się po karku zakłopotana. Zdarzało jej się to zbyt często.

- Nic nie szkodzi - machnęła niechlujnie ręką.

- Stresujesz się?

- Nie za bardzo... nie pierwszy raz gram, jak wiesz.

- Okej. Widzimy się za chwilę -posłała jej pocieszający uśmiech i wyszła. Mia schowała wszystko do szafki i wyszła na boisko, uprzednio biorąc kask i kij. Całe trybuny były zapełnione widzami, którzy czekali na rozpoczęcie się meczu.

- Nie stresuj się pani kojot - obok niej pojawił się Tobby.

- Łatwo ci mówić.... - wywróciła oczami.

- Stresujesz się moją matką?

No tak rodzicielka Tobisza i Saddy, która okazała się łowcą, to był główny powód jej zmartwień na obecną chwilę. Z tego co udało się dowiedzieć nastolatce to,  że ta czarownica chcę jej głowy, co ją przerażało bo nic jej nie zrobiła, ani nie widziała jej nawet jeden raz na oczy.

- Może... - odpowiedziała zdenerwowana.

- Spokojnie, masz obronę pierwotnych i w sumie mnie - wypiął dumnie pierś.

Mogłabym być twoją córką || Eljiah MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz