*Miesiąc Później*
Cały ten miesiąc kojotołaczyca spędziła głownie na pomaganiu swojemu byłemu przy becie. Mia poznała nową i przy tym pierwszą betę w ich stadzie. Polubiła tego chłopaka choć na początku on jej nie i ona bardzo dobrze to wiedziała. Z czasem młody wilkołak zrozumiał, że Hale próbuję mu pomóc tak samo jak jego alfa. Po pewnym czasie Liam przełamał się i dał sobie pomóc, wtedy pojawiła się...lista nadprzyrodzonych istot do zabicia. Każda osoba, która miała swoją tajemnicę o drugiej stronie siebie, była warta tysiące oraz miliony dolarów. W przypadku Mii była warta aż osiemnaście milionów co ją nie zdziwiło. Nie dość, że była kojotołakiem to jeszcze medium. Medium w tych czasach to rzadka zdolność. Hale była jedną z nielicznych dziwadeł. Medium, banshiee i wyrocznie najdziwniejsze istoty na całym świecie.
Dziewczyna po rozpakowaniu się w wielkim domu na uboczu Nowego Orleanu (chyba każdy wie o jaki mi chodzi), usiadła na łóżku, zastanawiając się jak będzie wyglądać teraz jej życie. Bała się, że nie poradzi sobie. W Beacon Hills miała przyjaciół, a tu? Prawie, że nikogo. Do tego jeszcze dochodzi jej niezaciekowa relacja z jej "mate". Z rozmyśleń wyrwało ją pukanie do drzwi. Odpowiedziała szybkie "proszę" i nawet nie spojrzała w stronę osoby która weszła do pomieszczenia.
- Możemy porozmawiać? - usłyszała męski głos i dopiero teraz zwróciła swój wzrok w stronę osoby, która postanowiła ją odwiedzić. Jak się okazało ową osobą był jej mate, który ubrany był w garnitur i z powagą obserwował ją. To było u niego codziennością, więc na blondynce nie zrobiło to żadnego wrażenia.
- Jasne - odpowiedziała. - Mów - zachęciła go gestem ręki.
- Zaczęliśmy naszą znajomość dość źle - stwierdził. - Nie powinno tak być. Masz prawo za mną nie przepadać i ci się nie dziwię, ale chcę byś wiedziała, że nawet gdybyś chciała, nie dasz rady się ode mnie uwolnić - blondynka nagle zamarła. - Jesteś moja czy tego chcesz czy nie.
Słowa pierwotnego bardzo zdziwiły Hale a nawet i przeraziły. To do niego nie pasowało. Może nie znała go długo, ale no nie. Nie grało jej to. Cóż jednak to nie był żaden sen i to co mężczyzna powiedział było prawdą. Na tym polegała ta cholerna więź. Bardzo dobrze wiedziała, że będzie musiała przestać tak ciągle o alfie jej stada, ale nie mogła.
~*~*~*~
Następnego dnia Mia obudziła się o dość wczesnej porze jak na nią. Była dziewiąta. Zazwyczaj wstawała później gdy oczywiście nie musiała iść do szkoły. Wzięła szybki prysznic, ubrała się. Umyła zęby i zeszła na parter, gdzie zastała Eljiah'a i Hayley. Dziewczyna była wilkołakiem i do tego w ciąży, a ojcem dziecka podobno był sam Klaus Mikaelson, co bardzo rozśmieszyło kojotołaczyce. Hale nie miała pojęcia, że młodszy brat mężczyzny jest hybrydą, dlatego też tak zareagowała.
- Mio - podszedł do niej Eljiah. - będę ci wdzięczny jakbyś zaopiekowała się Hayley pod moją nieobecność - blondynka jedynie skinęła głową.
- Z tego co wiem ciąża to nie jest choroba, ale okej - wzruszyła ramionami. - A można wiedzieć gdzie się wybierasz? - zapytała opierając się o blat w kuchni.
- Nie - odpowiedział krótko i wyszedł z pomieszczenia. Zaraz po nim na przeciw niej stanęła ciężarna wilkołaczyca.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytała troskliwie Mia.
- Nic po za rozmową - odpowiedziała na jej pytanie. Brunetka uśmiechnęła się do niej miło i usiadła przy wyspie kuchennej. - Jak widać nie tylko ja jestem więziona - blondynka uśmiechnęła się rozbawiona z jej słów i podeszła do wyspy kuchennej. Oparła się o nią rękoma i parsknęła śmiechem.
- Tu muszę się z tobą zgodzić, lub nie. Niby mam siedzieć w tym domu, ale w sumie mi nie przeszkadza - wzruszyła ramionami. - A jak się czujesz z tym, że zostaniesz matką? - zmieniła temat.
- Ja... - zatrzymała się gdyż nie miała jeszcze pewności, czy aby na pewno może jej ufać. Niby również została w jakiś sposób uwięziona przez pierwotnych, ale sama nie wiedziała czy może to zrobić. Może to był jakiś podstęp? Ale po co? - porzucono mnie, gdy się urodziłam, a rodzice adopcyjni wyrzucili mnie, gdy zmieniłam się w wilka. Więc nie wiem, jak mi jest z faktem bycia matką, bo... sama nigdy jej nie miałam - w końcu odpowiedziała na jej pytanie.
W jakimś stopniu Mia ją rozumiała. Od najmłodszych lat miała tylko swojego ojca. Nie znała swojej biologicznej matki. Traktowała swoją ciotkę, Talię jak matkę, ale to absolutnie nie było to samo. Z czasem przyzwyczaiła się, że nigdy nie dozna matczynej miłości, której jej zdecydowanie brakowało. Po czasie kiedy poznała Scott'a oraz jego najlepszego przyjaciela, można powiedzieć, że matka pierwszego w jakimś stopniu zastąpiła jej w małym stopniu wyrwę po jej matce.
- Rozumiem - skinęła głową.
- Jednak nie jesteś tą typową nastolatką - uśmiechnęła się ponownie.
- To znaczy? - uniosła lewą brew do góry niezbyt wiedząc co ma na myśli.
- Nie jesteś dla mnie chamska - wyjaśniła wzruszając ramionami.
Jeszcze.
CZYTASZ
Mogłabym być twoją córką || Eljiah Mikaelson
FanfictionMia Hale, do pewnego czasu wiodła spokojne życie nastolatki z małego miasteczka w Kalifornii środkowej, a więc co się zmieniło? Otóż wszystko, a to przez jednego mężczyznę, z którym musiała się nauczyć żyć codziennie i wzmagać się z jeszcze większym...