29

586 29 2
                                    

- Dlaczego ja nie wiem, że Hayley wychodzi za mąż? - zapytała pewnego wieczoru Mia.

- To nowa informacja - powiedział jej mate.

- Ale dlaczego wychodzi za mąż? Przecież nie zna dobrze Jacksona.

- Musi to zrobić, by wilkołaki z jej klanu mogły być wolne - na twarz dziewczyny wkradło się wielkie zdziwienie. - Jestem równie zdziwiony co ty.

- Ale to głupie. Głupcze od tej przepowiedni, co nie Houpi - spojrzała na małą dziewczynkę, którą trzymała na kolanach. - No widzisz mama się chajta, a ja nic nie wiem, zapewne ty też... - Eljiah wywrócił oczami. - Widziałam to - oburzyła się.

- Miałaś to widzieć - Hale wytknęła mu język. - Widziałem to.

- Miałeś to widzieć - uśmiechnęła się perfidnie. - Ile będziemy jeszcze siedzieć tutaj?

- Tyle ile Klaus będzie nam kazał. Uwierz ja też nie jestem z tego powodu zadowolony. Wolałbym robić wiele, więcej rzecz, niż siedzieć w domu i nic nie robić.

- Robisz... wkurzasz mnie - uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - A tak poza tym, gdzie jest Cami? Niewidzialna jej od rana.

- Powiedziała, że wychodzi.

- A co jak ją niedźwiedzie zjedzą? - spojrzała na mężczyznę z rozbawieniem. - Nie patrz się tak na mnie.

- Zabronisz mi obserwować?

- Och... proszę cię... wiesz o co mi chodzi... - wybuchnęła śmiechem widząc jego wyraz twarzy.

- Przestań się ze mnie śmiać... ta konwersacje jest bez sensu - Mia wywróciła oczami.

- Tak się robi jak jest się w związku.

- Od kiedy jesteśmy w związku? - spojrzał na nią.

- Od teraz.



~*~*~*~



Hale wyszła na spacer, musiała się przewietrzyć i do tego przemyśleć pewną sprawę.

- Idiotka - mruknęła pod nosem, przypominając sobie dzisiejszą bezsensowną rozmowę z Eljiah'em. - Jesteś skończona idiotką Hale - walnęła się otwartą ręką w czoło.

Kojotołaczyca zdała sobie sprawę, że skoro nie są parą to kim są? Sąsiadami? Zaśmiała się na to drugie stwierdzenie. W końcu doszła do wniosku, że zadzwoni do osoby, która się na tym zna. Do swojej najlepszej przyjaciółki Lydii Martin. Dziewczyna obecnie nie była w żadnym związku, ale wiele razy była i zapewne będzie wiedziała co może teraz zrobić. Wyciągnęła swój telefon i wybrała telefon do truskawkowowłosej.

- Halo? - usłyszała.

- Lydia! Musisz mi pomóc. Kod czerwony! - i zaczęła opowiadać drugiej o wszystkim. Tym czasem Camill, postanowiła trochę pomóc przyjaciółce i porozmawiać z pierwotnym na jej temat.

- Eljiah - zajęła miejsce obok niego. - Odnoszę wrażenie, że pomiędzy tobą, a Mią coś się psuje...

- Po czym to wywnioskowałaś? - spojrzał na nią.

- Zauważyłam to - mruknęła. - i z resztą Mia jest smutna, nawet bardzo.

- To źle zauważyłaś, ponieważ pomiędzy mną, a nią jest dobrze...

- Nie sadzę. Nie chce być natrętna, czy wścibska, ale widać, że coś się stało, odkąd wróciłam ze spaceru...

- Dobrze powiem ci... - uległ, wiedząc, że kobieta będzie nalegać.



~*~*~*~



- Że co? - zapytała Mia słysząc wyznanie swojej siostry. - Zabiłaś naszą matkę?

- Nie. Odebrałam jej resztkę mocy. Ty w sobie miałaś dwie czwarte, a ja miałam jedną czwartą, tak samo jak ona - wytłumaczyła. - Teraz mam taką samą cząstkę jej mocy co ty.

- No i prawidłowo. Kontynuując ten temat co wcześniej, Mason, najlepszy przyjaciel Liam'a, jest bestią Gévaudan?

- Z tego co mi mówił Stiles, to tak.

- A co z Hayden?

- Od kiedy interesują cię jej losy?

- Martwię się o dzieci - wytłumaczyła. - Gadam głupoty - po chwili dodała. - Zauważyłam to od rana.

- Ta... gadasz, ale z Hayden chyba wszystko okej. Muszę kończyć.

- Do usłyszenia! - Malia rozłączyła się.

Mia ruszyła powolnym krokiem w stronę domu, gdzie zostawiła dwójkę dorosłych, razem z Hope.



~*~*~*~



- Co jak co - obok Miaelsona pojawiła się Mia. - Ale nie sądziłam, że spotkam cię naprawiającego płot - uśmiechnęła się promienie.

- Fascynująca robota - skomentował wstając. Pomiędzy nimi zapanowała krępującą cisza. Oboje patrzyli w krajobraz przed sobą. Może i były to pola, ale dla nich były interesujące w obecnym momencie.

- Będziemy tak milczeć? - zapytała w końcu. Eljiah spojrzał na nią. - Zachowujemy się jak dzieci.

- Nie widzę w obserwacji nic dziecięcego - stwierdził po chwili.

- A ja tak. Zdarzyłam zauważyć, że coś się zepsuło - ich spojrzenia się skrzyżowały.

- Ty wiele rzeczy ostatnio widzisz - oparł się o płot.

- Uważaj, żebyś nie spadł razem z tym płotem - uśmiechnęła się perfidnie.

- Jest szczelnie zrobiony.

- Tak jak twoje obietnice? - zaśmiała się cicho.

- Ja zawsze dotrzymuje danego słowa.

- Jasne... kilka miesięcy temu, obiecałaś mi coś.

- Co takiego?

- Że pokażesz mi do cholery przepowiednie, a jedyne co widzę i czuje, to jakiegoś pierwotnego, którym ma problem o wszystko do wszystkich - spoważniała. - A teraz idę - odwróciła się, i chciała już iść, gdy obok nich pojawił się ciemno skóry mężczyzna.

- Myślę, że nie będzie Ci to dane - dziewczyna zatrzymała się. - Corinne - obok nich pojawiła się matka Hale.

- Jak? Przecież ty... zamknęli cię w więzieniu - mruknęła.

- Dziewczyna twojego kuzyna jest do dupy, tak samo jak twoja rodzina i w tym twoja siostra i ty.

- Wiesz, że nie masz ze mną szans? - Finn i brunetka wybuchneli śmiechem.

- Mam - jej oczy zaświeciły się na kolor czerwieni.

- Jesteś alfą. Jak?

- Zadajesz za dużo pytań - wilkołaczyca złapała jej nadgarstek i obie przeniosły się do starego domu. - Nie miałam szansy do poznania mojej najstarszej córki. Ciebie też miło widzieć ptysiu.

Mogłabym być twoją córką || Eljiah MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz