20.Dlaczego się przejmujesz?

1.1K 81 48
                                    

- Kira... - Podniosłam głowę na dźwięk swojego imienia. Wychowawczyni stała w drzwiach i z niepokojem patrzyła się w moją osobę. - Musisz w końcu wyjść z pokoju. Siedzisz tu już od trzech dni. Takie izolowanie się nic ci nie da.  

Westchnęłam i położyłam się na łóżku. Dlaczego aż tak im zależało na tym bym wróciła do szkoły? Już i tak byłam zwierzęciem, a każda próba Rodericka w przywróceniu mi ludzkiego wyglądu kończyła się niepowodzeniem. Skoro już miałam zostać w tej postaci to niech zdejmą mi obrożę. Z psim umysłem nie będę przynajmniej świadoma swojej sytuacji. 

- Ona coś w ogóle jadła? 

- Prawie nic. - Wendy zaczęła nerwowo bawić się warkoczem. - Próbowałam dawać jej jedzenie na talerzyku czy karmić z ręki, ale tylko liźnie parę razy i ponownie wraca na łóżko.

- Nawet nie chce pani wiedzieć gdzie się załatwia - wtrąciła Lena, na co pisnęłam żałośnie. 

Niech oni przestaną o mnie rozmawiać. Niech mi dadzą spokój. Niech na mnie nie patrzą...

- No co? - kontynuowała Lena - Taka prawda. To obrzydliwe, mogłabyś wyjść na dwór, a nie...

Warknęłam i spojrzałam na nią na co zamilkła. Czy to moja wina, że nie jestem w stanie korzystać z większości rzeczy? Nie moja. Niech więc da mi spokój. 

Wychowawczyni pokiwała Lenie przecząco głową, dając jej do zrozumienia by nic więcej już nie mówiła. Następnie westchnęła patrząc się na mnie. 

- Kira, kochanie. Posłuchaj: jeśli zostaniesz w pokoju, to będzie się pogłębiać. Pójdziemy gdzieś gdzie nie będzie wiele ludzi, co ty na to? Nikt nie będzie na ciebie patrzył. 

Położyłam się, odwracając się od nauczycielki. 

- Cały czas tak leży - odezwała się Tina. - Ignoruje nas i tylko gapi w ścianę albo za okno. 

- To bardzo niedobrze - Katrin zamyśliła się. - Muszę zadzwonić. 

Po tych słowach wyszła i zapadła pełna napięcia cisza. 

- Nie musisz być tak niemiła.  - Wendy zwróciła się do Leny, na co blondynka wzruszyła ramionami.

- Jestem szczera. Załatwianie się do wspólnego prysznica jest obrzydliwe i nie powiesz, że jest inaczej.

- I tak ja to sprzątam, więc w czym problem?

- W tym, że wszystkie z niego korzystamy. 

Kłótnia zaczęła się na dobre. Dziewczyny zaczęły coraz głośniej się przekrzykiwać, ja jednak nie miałam najmniejszej ochoty ich słuchać. Zamknęłam oczy. W tej postaci większość dnia spałam. Nie wiedziałam czy to naturalna psia cecha czy może jednak mój zły stan psychiczny, jednak nie przeszkadzało mi to. 

Zazwyczaj leżałam w takim dziwnym stanie. Ani w nim nie spałam, ani nie byłam w pełni świadoma. Nazwałabym to czuwaniem, z którego byle pierdoła umiała mnie wybudzić, później jednak bez problemu umiałam ponownie w niego zapaść. To było całkiem przyjemne. Świat się toczył, a ja... ja byłam w półśnie i nawet jak pojawiały się jakieś nieprzyjemne myśli,  to szybko odpływały. 

Z tego pięknego stanu wyrwało mnie klaśnięcie dłońmi. Podniosłam gwałtownie głowę i spojrzałam na Katrin. Moje współlokatorki również ucichły. 

- Mam wspaniałe wieści. Pakujcie się, jedziemy na wakacje.

- Co? - Lena zmarszczyła brwi.

- To co słyszycie. Ruchy, ruchy. Bus już czeka. 

Mistrzowie ObrożyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz