25. Psie życie

1.1K 67 40
                                    

Pov. Kira

Nie wiem ile minęło dni. Wszystkie zdawały się być podobne. Wieczorami oraz nad ranem wraz z wilkiem wybierała się do miasta, w którym wspólnie szukaliśmy jedzenia. Następnie wracaliśmy nad jezioro i szliśmy spać, pływaliśmy lub chodziliśmy po lesie. 

Czasami wilk gdzieś odchodził, jednak zawsze wracał. A ja... ja zawsze na niego czekałam. Dzisiejszego dnia również. 

Już jak się obudziłam byłam sama i chociaż zaczynało się ściemniać, on jeszcze nie wrócił. Jeszcze nigdy na tyle nie znikał. A co jeśli postanowił mnie zostawić? Albo... coś mu się stało?

Niespokojnie chodziłam wokół jeziora, co chwila wyglądając jego sylwetki. W końcu usiadłam i zawyłam żałośnie.

Czego się spodziewałam? Że już ze mną zostanie? Po co? Przecież byłam dla niego jedynie obciążeniem, którego najwyraźniej postanowił się pozbyć. Co teraz? Zapewne mogłabym wrócić do szkoły, albo nawet w mieście ktoś by mi pomógł. Jednak... nie chciałam wracać. Wilk nauczył mnie jak mam przetrwać, mogłam to zrobić. Polubiłam to życie, ale... jeszcze bardziej polubiłam swojego towarzysza.

Może powinnam go poszukać? Mój węch stał się o wiele lepszy, jednak ciągle miałam problemy by skupić się na konkretnej woni. 

Musiałam jednak spróbować. Przyłożyłam nos do ziemi, tam gdzie poprzedniej nocy kładliśmy się spać. Czułam go. Jego niesamowicie przyjemny zapach, który zdążyłam już tak dobrze poznać. Tak, mogłam go wytropić.

Nim jednak wyruszyłam w głąb lasu, pomiędzy drzewami dostrzegłam poruszający się cień, a wraz z podmuchem wiatru miałam już pewność, że tym cieniem jest mój wilk. 

Zamerdałam ogonem, po czym zaszczekałam z radości i czym prędzej do niego podbiegłam. Czułam jak stres ze mnie schodzi, zastępowany przez niesamowite uczucie ulgi oraz szczęścia. On również zdawał się cieszyć. 

Zbliżył swój pysk do mojego, po czym delikatnie się o mnie otarł. Odwzajemniłam się tym samym. 

Chwilę staliśmy tak wtuleni, aż w końcu wilk położył się w korzeniach drzewa. 

"Nie idziemy jeść?" - chciałam zapytać, chociaż znałam odpowiedź. 

Mój towarzysz ziewnął zmęczony i nosem zachęcił mnie do położenia się obok. Zrobiłam to z przyjemnością. Byłam tak szczęśliwa, że wrócił. Że ciągle chciał ze mną być. Polizałam go po uchu, na co on westchnął i wepchnął nos w moje futro.

" Gdzie ty tak znikasz?" - przeszło mi przez głowę. - "Nieważne. Dobrze jest być tutaj z tobą."

~~~~~~~~

Obudziłam się nad ranem i od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. Podparłam się na dłoniach i...

Dłoniach?

Z niedowierzeniem przybliżyłam je do twarzy. Miałam dłonie. Co prawda porośnięte futrem oraz zakończone pazurami, ale zdecydowanie były to dłonie. Niepewnie wstałam. Byłam człowiekiem, a raczej czymś co człowieka przypominało. Całe moje ciało pokrywało brązowe futro. 

Krzyknęłam i czym prędzej podbiegłam do jeziora. W jego tafli dostrzegłam swoje odbicie. Moją twarz również pokrywało futro, ale to nie był największy problem. Ciągle miałam psie uszy oraz lekko wydłużony pysk, w którym mieściły się psie zęby oraz język. 

Z niedowierzaniem pokręciłam głową i uderzyłam pięścią w wodę. Następnie ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Nagle poczułam jak coś się o mnie ociera. Był to wilk, który starał się mnie pocieszyć. 

Mistrzowie ObrożyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz