Czekaliśmy przed salą biologiczną na powrót wychowawców. Stanęłam z boku i oparłam się o ścianę. Miałam dość tego dnia i jedynie marzyłam by znaleźć się ponownie w łóżku.
- Wybacz.
Spojrzałam na Oskara, który stanął obok mnie.
- Za co?
- Za fajkę. To ja ci ją dałem, więc i to po części moja wina, że się przemieniłaś.
Mówiąc to uśmiechnął się z zakłopotaniem, a w jego policzkach pojawiły się niewielkie dołeczki. Wyglądał uroczo. Nawet w tym obrzydliwym szkolnym mundurku.
Wzruszyłam ramionami.
- I tak by w końcu to się stało. A ty jak się czujesz?
Chłopak wziął w dłoń ogon, po czym prychnął z niedowierzaniem.
- Dziwnie. To chyba najlepiej opisuje to co obecnie czuję.
Nagle po korytarzu rozniósł się donośny śmiech. Obydwoje spojrzeliśmy w stronę trójki chłopaków, gdzie najmniejszy z nich poruszał oczami niezależnie od siebie.
- To moi współlokatorzy - powiedział Oskar.
- Milusi - odmruknęłam.
- Nie są najgorsi. A u ciebie jak?
Spojrzałam na dziewczyny, które podeszły do chłopaków. Westchnęłam.
- Chyba są spoko. Chodź, jestem ciekawa co ich tak bawi.
Ruszyłam do powstałej grupki i stanęłam obok największego, a zarazem najgrubszego z chłopaków. Miał najbardziej przyjazny wygląd, a na jego twarzy malował się wyraz wręcz jakby czuł się zażenowany towarzystwem dziewczyn.
- Kira - Uniosłam dłoń, po czym wskazałam na moje współlokatorki. - A to Lena, Wendy i Tina.- Dennis.
Spojrzałam na najmniejszego z chłopaków o ciemnobrązowych włosach. Przeszedł mnie dreszcz obrzydzenia, kiedy zaczął się nam przyglądać ruszając oczami w różnych kierunkach.
- Mogę jednocześnie patrzeć na cycki twoje i twoich koleżanek - powiedział, na co Aaron zaśmiał się donośnie. - Jestem Irwin i....
- Jesteś zboczony - weszła mu w zdanie Lena.
- Wiem - odparł bez skrępowania. - Nie wiem jeszcze czym jestem, ale coraz bardziej mi to się podoba. - Na dowód swoich słów, ponownie poruszył oczami.- Weź się ogarnij - Denis, wszedł pomiędzy niego, a dziewczyny. - Przepraszam za kolegę.
Wendy poprawiła rude włosy, po czym uśmiechnęła się do Denisa.
- Nic nie szkodzi. W sumie to chciałyśmy się zapytać czy nie chcecie iść z nami poszukać jakiegoś sklepiku...
- Jasne - Denis wyraźnie się ożywił.
- Ktoś jeszcze zamierza iść?
- Ja w sumie mogę - zgłosił się Oskar.
Kiedy nikt nie wyraził większych chęci. Tina, Wendy, Oskar oraz Denis odeszli. Zostałam ja, Lena, Aaron i Irwin.
- Myślicie, że pokój tej loszki-biolożki jest otwarty?
- A po co pytasz?
- Zamierzam się przemienić. Co wy na to?
Nikt nic nie odpowiedział, co najwyraźniej chłopak potraktował jako zachętę, bo już po kilku sekundach stał przed drzwiami do sali, a my za nim. Nacisnął na klamkę, a kiedy się otworzyła wszedł do środka. Wyciągnął z biurka paczkę papierosów, po czym zapalił jednego. A nasza trójka czekała przed drzwiami w napięciu obserwując rozwój wydarzeń.
Na początku nic się nie działo, dopiero kiedy doszedł do połowy łuski zaczęły pojawiać się w nowych miejscach. Uśmiechnął się, obserwując postępującą przemianę. W końcu odłożył fajkę, jednak tym razem to nie zatrzymało transformacji. Zmarszczył brwi i spojrzał w naszą stronę.
- Kurwa - zaklął, po czym upadł na brzuch.
Zacisnął powieki, kiedy spodnie nie wytrzymały i pękły. Zasłoniłam usta dłonią, widząc jak jego nogi łączą się w jeden długi czerwony ogon w czarne paski. Zamknęłam oczy i odwróciłam się nie mogąc dłużej na to patrzeć. To zdecydowanie było dla mnie za dużo. Nim jednak zdołałam odejść, wpadłam na kogoś.
- Prze... - zaczęłam, po czym spojrzałam na twarz dyrektora, który w milczeniu obserwował całe zajście. - praszam... - dokończyłam. Kiedy stał tak blisko, czułam się przytłoczona jego obecnością.
Dyrektor obserwował przemianę Aarona w milczeniu i z konsternacją wymalowaną na twarzy. W końcu jednak ta dobiegła końca i na środku sali pozostał czerwono-biało-czarny, najwyżej półtora metrowy wąż. Co ciekawe jego czerwona obroża nie spadła, a dopasowała się do jego obecnych rozmiarów. Aaron zdawał się przestraszony całą sytuacją i wił się bez większego sensu na podłodze. A może próbował chodzić, ale nie wiedział jak?
Dyrektor wszedł pierwszy do sali, a za nim Katrin z Victorem.
- No to żeś się załatwił - Kobieta, chwyciła węża za głową i go podniosła, na co ten intuicyjnie, obwiązał się wokół jej ręki. - Piękny z ciebie lancetogłów mleczny, ale nie tak wywołuje się przemianę.
- Dlaczego przemienił się zupełnie? - Irwin wszedł do sali. - Przecież inny uczeń palił przy nas i pojawiły się tylko minimalne zmiany.
- Po pierwsze dokonał włamania do pokoju nauczyciela - Dyrektor podniósł paczkę fajek. - To już samo w sobie duże wykroczenie.
Victor, wydawał się być blady jak ściana.
- W dodatku dopuścił się kradzieży z biurka nauczyciela. Jak mogliście wpaść na tak głupi pomysł? Mieliście na nas zaczekać! Gdzie w ogóle jest reszta?
- Poszli do sklepiku - odparłam. - Przecież nie zostanie wężem na zawsze, prawda?
Nie odpowiedzieli.
- Widzisz kochaniutka - zaczęła biolożka i przesunęła macką po swoich włosach. - Normalnie by tak było. Jednak teraz wasze ciało obiera stałą formę, a więc przejście całej transformacji w waszej sytuacji może mieć trwałe skutki.
Dyrektor podrapał się po zaroście, po czym westchnął ciężko.
- Żeby nie zaczekać chociaż dwóch dni przed takimi próbami...
Spojrzał w moją stronę, a mnie oblał rumieniec. Odwróciłam się i w szybie jednej z gablot, dostrzegłam swoje odbicie. Zmarszczyłam brwi, po czym podeszłam bliżej i dotknęłam nosa. Był zimy oraz wilgotny. Był psi. Zamknęłam oczy, czując jak cała sytuacja pomału zaczyna mnie przerastać.
- Nie powstrzymaliście go przed kradzieżą, chociaż o niej wiedzieliście. Więc i na was spoczywa część winy - Dyrektor, spojrzał w moją stronę. - Niby sami tu dorośli a takie zachowanie ostatni raz widziałem w ośrodku dziecięcym.
- To mi zejdzie? - spytałam wskazując na twarz.
Dyrektor wzruszył ramionami.
- Jak już mówiliśmy, wasze ciało tworzy nową postać dostosowując się do wpływu, który wywiera na nie to miejsce. To wszystko to czysta loteria i im mniej głupot będziecie robić, tym lepiej dla was. Pani Taylor - zwrócił się do nauczycielki biologi. - Pójdzie pani ze mną i spróbujemy coś z chłopakiem zadziałać. A reszta - Objął nas wzrokiem, kierując w naszą stronę palec wskazujący. - Wami zajmie się pan Wood.
Po tych słowach wyszli. Nie wiem czy to zasługa psiego nosa, jednak zaczęłam czuć silne zapachy. Szczególnie jedna woń przykuła moją uwagę. Niosła się za dyrektorem i z niewiadomych mi przyczyn sprawiała, że poczułam się zrelaksowana oraz odczułam lekką sympatię do tego człowieka. Nie umiałam określić co to za perfumy, jednak chciałam tego więcej. Chyba była tam wanilia... a może też piżmo?
Z zamyśleń wyrwał mnie krzyk Leny. Nauczyciel podbiegł do dziewczyny, która z przerażeniem wypisanym na twarzy obserwowała, jak jej nogi pokrywają się coraz większą ilością futra. Podeszłam bliżej, a wraz ze mną Irwin. Po jego minie wiedziałam, że i on tylko czekają na nieuniknioną przemianę i najwyraźniej po ostatnich wydarzeniach stracił cały entuzjazm.
- Spokojnie - powiedział Victor, sięgając do jej butów, które pomógł jej zdjąć. - To normalne, dobrze?
- To nie jest, kurwa, normalne! - krzyknęła i zacisnęła powieki. - Boże, niech ten koszmar się skończy! - Po jej policzkach popłynęły łzy.
- Nic cię nie boli, prawda? - Victor, starał się dodawać jej otuchy.
Pokręciła przecząco głową.
- Czym jestem? - spytała, ciągle nie otwierając oczu.
Victor przygryzł wargę, obserwując z uwagą jak jej stopy formują się w kopyta oraz jak spod spódnicy zaczyna wychodzić ogon z wiechą na końcówce. W końcu uśmiechnął się szczerze i odparł.
- Piękną, izabelowatą klaczą - powiedział z nieudawaną radością jednak Lena nie podzielała jego entuzjazmu i mocniej się rozpłakała.Suka, kot, wąż oraz klacz... Chyba bycie klaczą brzmiało lepiej niż suką, ale postanowiłam nie próbować pocieszyć jej w tak pokraczny sposób. Z resztą obecnie to Oskar zdawał się najlepiej trafić z zwierzęcą formą.
Nagle do klasy weszła reszta naszej grupy. Tina, Wendy, Oskar oraz Dennis, spojrzeli na Lenę, po czym podeszli do mnie.
- Co tu się stało? - spytał Oskar. - I gdzie jest Aaron? Zmienił się?
- I co z twoją twarzą, Kira? - dodała Wendy, nerwowo gładząc rude włosy. - I... nogami Leny?
Zdjęłam z głowy chustę i podałam ją Tinie, dziękując cicho. Nie czułam więcej potrzeby ukrywania uszu, skoro i tak twarz pomału zmieniała mi się w pysk. Następnie wyciągnęłam ogon. Od razu poczułam z tego powodu ulgę, kiedy dyskomfort z nieprzyjemnego ułożenia zelżał. Spojrzałam na znajomych, po czym uśmiechnęłam się, jakbym postradała zmysły. A może właśnie tak było?
..
Hejooo :D
A więc mamy już sukę, klacz, kota i węża. Jak myślicie, kim będzie pozostała czwórka?
Oraz wiadomo, że nauczycielka jest ośmiornicą, a kim będzie Victor, któremu najwyraźniej podoba się nasza klacz? Oraz kim będzie cudownie pachnący dyrektor?
Jak tu jesteście to możecie zostawić gwiazdę lub komentarz, bardzo to motywuje, chociaż rozumiem, że można się wstydzić czytania tego typu opka. No cóż... bywa i tak.

CZYTASZ
Mistrzowie Obroży
FantasyKira Evans jest suką. I wcale nie chodzi o kobietę, która źle się prowadzi. Wszystko zaczęło się po tym jak rodzina postawia wyrzec się kłopotliwej nastolatki i wysyła ją na tajemniczą wyspę wraz z gromadą innych dzieciaków. Wszyscy nowicjusze dos...