26. Czy przeszłość ma wpływ na transformację?

1.2K 73 40
                                    

Nie miałam własnych ubrań, więc Roderick pożyczył mi swoją koszulę oraz spodnie dresowe. Normalnie uznałabym, że wyglądam w nich okropnie, jednak na obecną chwilę to nie one były największym problemem. 

Odwróciłam się od lustra i opadłam na łóżko, zakrywając twarz dłońmi. Byłam obrzydliwa. Przejechałam palcami po futrze, które pokrywało całe ciało. Jak ja miałam tak żyć? A co gorsza jak miałam żyć ze świadomością, że to wszystko było moją winą. Byłam suką i właśnie za to siebie nienawidziłam.

Nienawidziłam, nienawidziłam, nienawidziłam...

- Kira? - Głos dyrektora wyrwał mnie z potoku myśli. - Wszystko w porządku?

Pokiwałam przecząco głową. Nie byłam w stanie na niego patrzeć. Po tych wszystkich dniach i nocach, które spędziliśmy razem... jak mieliśmy wrócić po tym do normalności? Oszukał mnie... Wykorzystał moje zaufanie. 

- A jak myślisz?

Roderick westchnął i przeczesał palcami włosy. 

-Jutro ktoś po nas przyjedzie.

- Przyjedzie? To obóz już się skończył? 

- Tak.

- No to naprawdę długo potrwał - prychnęłam, na co Roderick usiadł obok na łóżku. Przesunęłam się jak najdalej od niego. 

- Wiesz ile czasu spędziliśmy w lesie? - spytał. 

Wzruszyłam ramionami.

- Tydzień? 

- Dwa. Twoi znajomi jak i nauczyciele musieli już wracać. Chociaż muszę przyznać, że ciężko było ich na to namówić... Bardzo się o ciebie martwili. 

Martwili? Niby dlaczego? Nawet za długo się nie znaliśmy.  Rozumiałam dlaczego dyrektor mnie szukał, w końcu byłam jego podopieczną, ale dlaczego klasie na mnie zależało? Byłam dla nich obcą osobą.

Spojrzałam za okno. Zaczynało się ściemniać. To miał być pierwszy raz od tylu dni, kiedy zamiast spać na ziemi w lesie, ogrzewana przez futro wilka, miałam zasnąć sama w łóżku otulona jedynie przez kołdrę. 

- Dyrektorze... - zaczęłam niepewnie. 

Roderick uniósł dłoń, przerywając moją wypowiedź. 

- Spędziliśmy tyle czasu razem, że dziwnie się czuję kiedy zwracasz się do mnie tak oficjalnie. Mów mi Rick, przynajmniej kiedy nie ma nikogo obok. - Uśmiechnął się, a ja z jakiegoś powodu odpowiedziałam mu tym samym.

Przełknęłam ślinę. Nie wiem czy to przez feromony czy może rozwinęłam w sobie syndrom sztokholmski, ale... coś do niego czułam. I to uczucie było naprawdę przyjemne. 

- Więc Rick... Ja nie mogę wrócić do szkoły.

Mężczyzna zmarszczył brwi, jakbym powiedziała coś kompletnie niezrozumiałego.

- Oczywiście, że możesz. 

Pokręciłam przecząco głową i zacisnęłam palce na ogonie. 

- Nie po tym wszystkim. Tamtego dnia z Tomem... - Przełknęła ślinę, czując jak ściska mi się gardło, a do oczu napływają łzy. - Ja nie chciałam, a jednocześnie... nie byłam w stanie tego zatrzymać. Na oczach wszystkich my prawie...

Pociągnęłam nosem, a po policzkach popłynęły mi łzy, które szybko starł Roderick. 

- To nie była twoja wina. Nie możesz się winić za czyny innych, jak i reakcję własnego organizmu. 

- Ty nie rozumiesz. - Odwróciłam się do niego plecami. - Wiesz, dlaczego rodzina mnie tu wysłała?

- Wiem - odparł, a ja spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. 

Mistrzowie ObrożyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz