Leżałam w łóżku, wpatrując się w sufit. Minęło kilka godzin od wizyty w domu dyrektora i zdążyłam nawet zasnąć, jednak z jakiegoś powodu obudziłam się i nie mogłam ponownie zapaść w sen. W głowie ciągle miałam rozmowę z dyrektorem. Do teraz nie rozumiałam, dlaczego zgodziłam się na ten układ.
Przewróciłam się na bok i pogładziłam ogon. Byłam suką i czy to właśnie dlatego tak bardzo chciałam poczuć jego dotyk na swoim ciele?
Roderick był zdecydowanie przystojnym mężczyzną, jednak to nie to w nim mnie najbardziej przyciągało. Może to sprawka jego spokojnego głosu? Albo zapachu? Tak... zapach, który sprawiał, że chciałam być bliżej i bliżej...
Przejechałam dłonią po obroży. A może specjalnie mną manipulował? Chciał uwieźć i wykorzystać tak jak wszyscy do tej pory.
Westchnęłam. Wendy z Tiną spały, natomiast Lena nie wróciła na noc do pokoju. Czy to oznacza, że nad ranem będzie całkowicie przemieniona w konia? Jakie to musi być uczucie znajdować się całkowicie w zwierzęcej postaci?
Spojrzałam na dłonie. Ich zdecydowanie by mi brakowało.
Usiadłam na skraju łóżka. Zaczynało świtać, a to oznaczało, że zbliżała się szósta. Wzięłam mundurek i poszłam do łazienki. Obmyłam twarz i z zadowoleniem stwierdziłam, że psi nos zdążył zniknąć. Nadal jednak z boku głowy odstawały włochate uszy. Zaczęłam rozczesywać włosy, po czym naszła mnie myśl czy nie powinnam tego samego zrobić z ogonem oraz uszami? Psom kołtuni się sierść, szczególnie tym z dłuższym włosem, więc i najprawdopodobniej mnie by to czekało, a na ich wycinanie wcale nie miałam ochoty. Jedyne co może być gorsze od posiadania psiego ogona, to posiadanie łysego psiego ogona.
Kiedy skończyłam, przebrałam się w mundurek. Był brzydki i o wiele za duży, ale wygodny. Zapewne specjalnie zaprojektowany tak, by podczas niespodziewanej przemiany nie zrobić krzywdy. Jednak co to za polityka by dorosłym ludziom dawać mundurki jak dzieciom w podstawówce? Można by było po prostu zażądać luźnych strojów i po problemie.
Westchnęłam, patrząc na swoje odbicie. Było żałosne.
Wyszłam z łazienki, którą momentalnie zajęła Tina. Wendy również zdążyła wstać i spokojnymi ruchami rozczesywała rude włosy.
- Cześć - powiedziałam, na co odwróciła się w moją stronę z pogodnym uśmiechem.
- Dzień dobry. Wcześnie wstałaś.
- Nie mogłam spać. - Usiadłam na łóżku. Wendy przez dłuższą chwilę patrzyła się na mnie w milczeniu przez co zaczynałam czuć się niezręcznie. - Co?
- A nic... - Potrząsnęła głową i wróciła do rozczesywania. - Po prostu boję się przemiany. Czy to boli?
Pokręciłam przecząco głową.
- Nic nie czuć. To chyba jedyny pozytyw.
- To dobrze - powiedziała bez przekonania. - Boję się. Co jak zostanę kurą? Albo ślimakiem?
Nie wiedziałam co mogę jej odpowiedzieć. Fakt, że sama nie musiałam się zastanawiać jakim zwierzęciem będę był przywilejem. Może i skończyłam jako pies, ale przynajmniej nie musiałam dłużej się zastanawiać czy nie trafię jeszcze gorzej.
Nagle na korytarzu rozległy się donośny dźwięk obcasów, stukających o podłogę, które z każdą chwilą zbliżały się w stronę naszego pokoju. Po chwili drzwi otworzyły się, a do pomieszczenie weszła Lena. Bez słowa usiadła na swoim łóżku.
Kiedy przeszła po pokoju, zrozumiałam, że to nie obcasy stukały o podłogę, a kopyta. Nogi blondynki były pokryte izabelowatą sierścią, a co gorsza - również i anatomicznie były końskie przez co chodziła dość kulawo, co chwila starając się łapać równowagę.
Lena zakryła twarz w dłoniach, widząc jak się jej przyglądamy.
- Bardzo źle? - zapytała, łamiącym się głosem.
- Nie - odparła Wendy, rumieniąc się. - Przepraszam, nie powinnam się tak patrzeć.- To jest okropne - jęknęła, po czym położyła się na brzuchu i ukryła twarz w poduszce.
Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że i ona posiadała ogon. Jej jednak sięgał aż do kostek. Przyrównując jej wygląd do swojego coraz bardziej zaczynałam się przekonywać do słów dyrektora, że miałam szczęście trafić na bycie psem.
- Konie są fajne - powiedziała Tina, zwalniając łazienkę, do której od razu poszła Wendy. - Masz ładny ogon. Można ci zaplatać na nim warkoczyki.
- Ciebie to bawi? - warknęła Lena, patrząc na nią zdenerwowanym wzrokiem.
- Nie chciałam cię urazić - odparła szybko Tina, zasłaniając się dłońmi. - Przepraszam, jeśli tak to odebrałaś. Po prostu uważam, że nadal wyglądasz pięknie.Lena westchnęła poirytowana, jednak nic więcej nie powiedziała. Obydwie w milczeniu zaczęły przygotowywać się do wyjścia. Przez dłuższą chwilę je obserwowałam, po czym położyłam się, by jeszcze na kilka minut przymknąć oczy.
- Dziewczyny... - Wendy weszła do pokoju, skupiając na sobie naszą uwagę. - Mam cycki na brzuchu... - powiedziała, nerwowo skubiąc koniec koszuli.
Wszystkie wymieniłyśmy zdezorientowane spojrzenia. Jak miałyśmy zareagować na takie wyznanie?
- Piersi masz duże, no ale bez przesady - odezwała się w końcu Lena. - Nie mogą być aż TAK obwisłe.
- Nie... - Wendy wyglądała tak jakby zaraz miała zapaść się pod ziemię. - Nie rozumiecie. Ja naprawdę mam sutki wokół pępka. - Na dowód swych słów, rozpięła koszulę, pokazując brzuch, na którym znajdowało się wybrzuszenie a na nim cztery sutki, a w zasadzie strzyki.
Lena niemal zachłysnęła się powietrzem, mnie natomiast zmroziło. Otworzyłam usta, jednak nie byłam w stanie nic powiedzieć. Bo co się mówi kiedy twoja współlokatorka zmienia się w krowę? Jedynie Tina podeszła bliżej.
- To chyba wymie - stwierdziła, odsuwając się z lekką konsternacją. - Wygląda na to, że będziesz krówką, owieczką, albo czymś w tym stylu.
Wendy jęknęła i opadła na ziemię. Wyglądało jakby zaraz miała się rozpłakać. Podeszłam bliżej i położyłam dłoń na jej ramieniu, a następnie ją przytuliłam. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę, po czym wysiliła się na uśmiech.
- Dziękuję - wyszeptała, zapinając koszulę.
- Wszystko w porządku?
Otarła oczy, w których pojawiły się łzy.
- Tak. - Pokiwała głową. - Wszystkich nas to spotka, prawda? Przynajmniej już mniej więcej wiem kim jestem.
Pomogłam jej wstać.
- Chyba straciłam ochotę na śniadanie - powiedziała, poprawiając ubranie tak by ukryć najwięcej ciała jak się da. - Idę do szkoły.
- Pójdziemy z tobą - Tina stanęła obok niej. - Trzeba się wspierać, prawda?
- Nie, idźcie sobie coś zjeść - zaprotestowała Wendy.
- Daj spokój - Lena, opierając się o biurko podeszła do drzwi. - Idziemy do szkoły razem. I tak ktoś musi mi pomóc tam dojść.
We trzy wyszły na korytarz, po czym spojrzały w moją stronę.
- Kira? A ty? - Lena pokiwała głową. - Chodź. Chyba, że aż tak głodna jesteś.
Uśmiechnęłam się oraz poczułam jak ogon delikatnie mi macha. Na początku im nie ufałam, ale dziewczyny naprawdę wydawały się być w porządku. Nie śmiały się, kiedy nazwano mnie suką, nie dokuczyły również Wendy. Zamiast tego okazują wsparcie i zrozumienie.
Może tu naprawdę nie będzie aż tak źle?
- Idę - odparłam, po czym wzięłam Lenę pod ramię..
.
Hejoooo :*
Co myślicie o krówce-Wendy? Mam co do niej ciekawe plany 3:)
Następny rozdział powinien pojawić się za niedługo. Jak myślicie, kim zostanie nasza ostatnia z dziewczyn?Jeśli ci się podoba moja praca, to zostaw gwiazdkę lub komentarz ;) Bardzo to motywuje do dalszej pracy :3
CZYTASZ
Mistrzowie Obroży
FantasíaKira Evans jest suką. I wcale nie chodzi o kobietę, która źle się prowadzi. Wszystko zaczęło się po tym jak rodzina postawia wyrzec się kłopotliwej nastolatki i wysyła ją na tajemniczą wyspę wraz z gromadą innych dzieciaków. Wszyscy nowicjusze dos...