Siedziałam na krześle w gabinecie dyrektora, nerwowo zerkając na swoje odbicie w szklanej gablocie. Niemal podskoczyłam słysząc jego głos, kiedy wrócił do sekretariatu. Opuściłam wzrok i zacisnęłam dłonie na spódnicy.
Roderick wszedł chwilę później. Od razu poczułam przyjemny zapach, który sprawiał, że przestawałam logicznie myśleć. Spojrzałam na niego, a ogon mimowolnie zaczął mi merdać. Dyrektor westchnął po czym siadł za biurkiem.
- Nie chciałam jej uderzyć - powiedziałam, odzyskując panowanie nad ciałem. Chwyciłam ogon, którym ciągle nie przestawałam machać.
- Wiem. Gdybyś zrobiła to celowo to już byś była pokryta futrem.
- To twoja wina - powiedziałam, zaciskając dłoń na ogonie, tak że zaczynałam czuć ból. - Co mi zrobiłeś?
- Moja? - powtórzył, unosząc brwi ku górze. - A to dlaczego?
- Bo... - Jego odpowiedź zbiła mnie z tropu, wydawał się naprawdę nie wiedzieć o co chodzi. Czy więc problem leżał we mnie? Czy to możliwe, że sama z siebie chciałam być blisko niego? - Nieważne - odpowiedziałam i zaplotłam ręce na piersi. - Jak się ma ta dziewczyna?
Dyrektor przez chwilę przyglądał mi się z wymuszonym uśmiechem. W końcu jednak rozsiadł się w krześle.
- Złamany nos.
- O Boże - wyszeptałam. - Ja naprawdę nie chciałam. Czy będzie jakoś...
- Oszpecona? Nie, ale najbliższe dni spędzi na połykaniu tabletek przeciwbólowych.
- Ja naprawdę nie chciałam.- Rozumiem. - Podrapał się po nasadzie nosa. - Chyba muszę ci wytłumaczyć pewną sprawę, ale najpierw masz mi odpowiedzieć na kilka pytań. Pamiętaj, że kłamstwa są karane, rozumiesz?
Pokiwałam twierdząco głową, na co on westchną przeciągle. Wyglądał jakby zastanawiał się nad tym co chciał powiedzieć.
- Czy ja cię podniecam?
Zakrztusiłam się powietrzem. Czułam jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec. Co on sobie myślał?!
- Co to ma być za pytanie?! - krzyknęłam, wstając z krzesła. - Jesteś dyrektorem tego porąbanego miejsca czy zwykłym zboczeńcem?
Zakryłam usta dłońmi, ale było za późno. Dłonie zaczęły przemieniać się w psie łapy.
- Przepraszam - powiedziałam, licząc że to cofnie przemianę, jednak bezskutecznie. Oparłam się łapami o biurko czując jak ponownie zbiera mi się na płacz. Przecież to on zachował się niestosownie, miałam prawo wybuchnąć! Spojrzałam na niego.
Dyrektor ciągle siedział naprzeciwko i z uwagą mi się przyglądał. Jednak wyraz jego twarzy wyglądał jakby... żal? Przygryzłam wargę by ponownie nie wybuchnąć.
- Po prostu odpowiedz na to pytanie - odezwał się.
- Nie wiem - odparłam szybko zgodnie z prawdą. - Naprawdę nie wiem.
Dyrektor wstał, po czym podszedł w moją stronę. Chciałam się cofnąć, jednak on posadził mnie na biurku. Po czym nachylił się nade mną i wziął głęboki wdech. Chciałam krzyknąć by się odsunął, jednak poczułam ten zapach przyjemny, który tym razem był tak silny, że nie mogłam się ruszyć.
Roderick pogładził mój policzek, następnie przestał i dotknął ogon, Zadrżałam. Nie znałam go, a jednak chciałam więcej. Chciałam czuć jego dotyk, chciałam by był bliżej, chciałam... przybliżyłam się by go pocałować, on jednak szybko się odsunął.
Siedziałam na jego biurku całkowicie zdezorientowana. Co to miało być? Dlaczego chciałam by mnie dotykał? I ważniejsze pytanie, dlaczego chciałam go pocałować?!
Spojrzałam na dyrektora, który przygryzł wargę. Wydawał się zdenerwowany.
- To feromony - odparł, w końcu. Już jednak nie podszedł do mnie, a jedynie otworzył okno. - Zbliża ci się ruja.
- Co mi się zbliża?
- Ruja. Zadziwiające, że tak szybko po przyjeździe. Zwykle pierwsze pojawiają się o wiele później. - Westchnął. - Przepraszam, za to zajście. Musiałem się upewnić, to naprawdę nietypowe, a twoje zachowanie jest jeszcze bardziej odbiegające od normy.
- Co masz na myśli?
- Ruja składa się z kilku faz, a u ciebie dopiero zaczyna się pierwsza. W tej fazie zwykle samice nie są chętne do kopulacji, jednak...
- Nie kontynuuj - przerwałam mu i odwróciłam wzrok. - Nie chcę o tym co tu zaszło rozmawiać.
- Oczywiście nie musisz na te tematy rozmawiać ze mną. Twoja wychowawczyni i tak z wami przeprowadzi te rozmowy i będzie was pilnować, jednak nie masz co się wstydzić. - Przez te słowa poczułam jak jeszcze bardziej się czerwienię. - To nie twoja wina. Po prostu twoje ciało się zmienia.
- Mogę już iść? - spytałam, naprawdę nie chciałam dłużej tego słuchać. Bardziej zażenowana byłam chyba tylko wtedy kiedy ojciec przyłapał mnie w łóżku z synem sąsiada.
Dyrektor westchnął.
- Możesz. Idź do swojej grupy.
Niemal wybiegłam z gabinetu. Nie powiedziałam nawet "do widzenia" pani w sekretariacie i miałam nadzieję, że to nie pogłębi mojej przemiany. Czy w regulaminie w ogóle jest jakiś punkt o tym, że trzeba się żegnać?
Nie śpieszyłam się do klasy. Miałam dość tego miejsca. Nienawidziłam go. Spojrzałam na swoje łapy, po czym przeciągle westchnęłam. Nie... od tego miejsca jeszcze bardziej nienawidziłam siebie. Byłam prawdziwą suką.
.
.
Hejoooooo :D
Dawno mnie nie było, ale ostatnio mam gorszy czas.
Łapcie kolejny rozdział i zostawcie gwiazdkę i komentarz. To poprawia samopoczucie... a ono u mnie jest beznadziejne xD Jeśli chcecie więc kolejne rozdziały, to pokażcie, że wam się podoba <3 <3Dodatkowo łapcie nową zabawę (może tym razem będziecie zadowolenie ze zwierzaków jakie wylosujecie)
CZYTASZ
Mistrzowie Obroży
FantasiKira Evans jest suką. I wcale nie chodzi o kobietę, która źle się prowadzi. Wszystko zaczęło się po tym jak rodzina postawia wyrzec się kłopotliwej nastolatki i wysyła ją na tajemniczą wyspę wraz z gromadą innych dzieciaków. Wszyscy nowicjusze dos...