Rozdział 14

287 17 0
                                    


Rudowłosa weszła do komnaty księcia zamykając za sobą drzwi. Weszła po cichu do salonu gdzie na szmaragdowej kanapie siedział czarnowłosy. Książę pochylał wzrok nad jakaś książką, którą trzymał w prawej ręce.

Elaiza wpatrywała się w przystojną twarz mężczyzny. Uwielbiała to robić. Zawsze z uśmiechem wspominała go, gdy szła do domu po pracy i z uśmiechem przychodziła do zamku wiedząc, że znów go zobaczy. Nic nie mogła poradzić na to, że była zakochana. Co noc przed zaśnięciem uciekała w marzenia, gdzie była szczęśliwa ze swoim księciem. Kobieta była pewna, że Loki odwzajemnia jej uczucia. Przecież nie zaprosiłby jej do swego łoża gdyby jej nie kochał. Trwała w przekonaniu, że Król nigdy nie zgodziłby się by jego syn poślubił służącą, dlatego muszą ukrywać swoją miłość.

- Nie masz nic do roboty?

Dziewczyna drgnęła wyrywając się z zamyślenia.

Czarnowłosy nawet na chwilę nie oderwał wzroku od lektury.

- Wybacz Książę- dygnęła i ruszyła do biurka po drugiej stronie salonu, zęby zacząć zbierać porozrzucane papiery i książki.

- Zapomniałabym..- zaczęła- Królowa prosi do siebie

- Po co?

- Nie wiem. Królowa nie raczyła powiedzieć nic więcej

- Wiec to nic pilnego- westchnął.

Elaiza wahała się chwilę, czy powinna wspomnieć o dziwnym gościu.

- Królowa przyprowadziła gościa - powiedziała od niechcenia.

Ten fakt zainteresował Lokiego na tyle, że odłożył książkę i skupił wzrok na sprzątającej służącej.

-Gościa?

- Tak, kobietę.. – zawahała się. 

Spojrzała na księcia, który czekał na dalszy ciąg opowieści. Zazdrość w jej sercu przybierała na sile. Choć może przesadza. Przecież to nic nie znaczy, ta kobieta nic nie znaczy dla JEJ księcia.

- Ta kobieta, blondynka. Nie zbyt urodziwa, powiedziałabym, że przeciętna. Dziwnie ubrana. Jak mężczyzna..- nie zdążyła nic więcej powiedzieć, ponieważ Loki zerwał się z miejsca i pospiesznie wyszedł z komnaty.

Szedł w dużym pośpiechu. W głowie powtarzał:

Nie, nie możliwe. Tylko żeby jej tu nie sprowadziła.

Z tych kilku zdań, które wypowiedziała Elaiza w komnacie wyszły dwa wnioski. Pierwszy to, że matka przywiozła Adelaidę do Asgardu. Drugim była to, że ruda była o niego zazdrosna i to miało  swoje plusy. Kobieta była na każde jego skinienie i robiła wszystko co jej rozkazał.

Gdy stanął przed komnatą matki zapukał energicznie, a następnie wszedł do środka. W pierwszym pomieszczeniu nikogo nie było, szukał dalej, zarówno matki jak i Adelaidy.

W progu sypialni o mały włos nie zderzył się z Friggą.

- Kochanie, nie za szybko? – uśmiechnęła się i minęła syna wchodząc do salonu.

Usiadła na kremowej sofie wygładzając materiał pistacjowej kreacji.

- Matko oświeć mnie. Sprowadziłaś tu śmiertelniczkę?- powiedział próbując zachować spokój.

Inaczej to sobie zaplanował, ale jak zwykle królowa miała własny plan.

- Śmiertelniczkę? Nie powiesz mi, że nie pamiętasz imienia swojej wybranki- na twarzy kobiety pojawił się cwaniacki uśmiech.

Nagrodą jest korona   ( W trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz