Rozdział 40

302 19 9
                                    

Nie spałam całą noc. Byłam tak podekscytowana moim odkryciem, że nawet nie położyłam się do łóżka. Chodziłam po komnacie, próbowałam czytać książkę, nic nie było w stanie ukoić moich nerwów. Chciałam nawet udać się na poszukiwania kuchni, żeby coś zjeść, ale szybko porzuciłam ten pomysł. Nie znam jeszcze wszystkich korytarzy i pomieszczeń w zamku. Jeszcze bym się zgubiła.

Niecierpliwie czekałam na świt, który wreszcie nadszedł po wielu, długich godzinach. W tym czasie obmyśliłam cały plan. Gdy tarcza słońca wyłoniła się zza horyzontu wstałam z kanapy i poszłam się ubrać.

Przygładziłam materiał niebieskiej sukienki, której odcień przypominał niebo o świcie. Rozczesałam włosy, a na serdeczny palec prawej dłoni włożyłam obrączkę i pierścień zaręczynowy. Wyszłam z komnaty w ruszyłam w stronę pokoju Lokiego. Na korytarzach panował półmrok, nie było widać żywej duszy. Może powinnam zaczekać na późniejszą porę? Nie to jest zbyt ważne. Loki musi poznać mój plan.

Zapukałam do drzwi. Nic się nie działo. Znów zapukałam.

Pewnie jeszcze śpi.

Nacisnęłam klamkę, która natychmiast puściła zamek i wślizgnęłam się do środka. Od razu uderzył mnie chłód. Za każdym razem gdy tu wchodzę wydaje mi się, że temperatura w tym pomieszczeniu jest o wiele niższa niż w reszcie pałacu. Mogłam wziąć jakiś sweter. W salonie panował półmrok, zaciągnięte zasłony szczelnie zakrywały okna. Przeszłam przez pokój i zatrzymałam się przed kolejnymi drzwiami. Zapukałam delikatnie i tak jak wcześniej złapałam za klamkę i uchyliłam drzwi. Wsunęłam głowę do środka. W sypialni również zasłony były zaciągnięte pomimo upartych promieni, które znajdowały szczeliny między kotarami.

- Loki- zawołałam go po cichu, jednak on nie zareagował.

Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do łóżka i wtedy ukazał mi się śpiący książę. Spał na brzuchu z jedną ręką pod poduszką. Włosy opadły mu na twarz. Zagryzłam dolną wargę, gdy pomyślałam o tym żeby odgarnąć kruczoczarne kosmyki z twarzy. Zrobiłam jeszcze jeden krok nie odrywając wzroku od mężczyzny. Poruszył się. Przekręcił na plecy, układając się bliżej brzegu łóżka. Zamarłam. Nagle pomysł z obudzeniem go wydawał się zupełnie bezsensowny i głupi. Kiedy zobaczyłam jego nagą pierś wstrzymałam oddech. Był idealnie zbudowany. Choć był szczuplejszy od Thora, jego ciało było wysportowane i umięśnione. Zdałam sobie sprawę, że ten facet naprawdę zaczyna mnie pociągać. Skarciłam się za te myśli. Daj spokój Addie, to tylko facet, nic więcej.

"Ale i twój mąż głupia" krzyczała moja podświadomość. Zanim się obejrzałam stałam tuż nad Lokim. Jego boskie ciało leżało na wyciągnięcie ręki. Wyciągnęłam prawą dłoń i już miałam dotknąć skóry na jego torsie gdy mój nadgarstek został złapany w żelazny uścisk. Nie zdążyłam podnieść wzroku i zostałam pociągnięta na łózko. Z cichym piskiem wylądowałam plecami na materacu i jednocześnie zostałam przygnieciona i unieruchomiona. Chłodna stal dotykająca mojej szyi otrzeźwiła mnie i po chwili napotkałam szmaragdowe tęczówki.

- To ty? Co tu robisz?- usłyszałam zdziwiony i lekko zaspany głos męża. 

Pomyślałam , że gdyby nie ta broń przy mojej szyi nie wahałabym się i pocałowała go. Wpatrywaliśmy się w siebie kilka długich sekund po czym przedmiot, który uciskał na moją szyję zniknął i mogłam wreszcie coś powiedzieć

- Przyszłam bo..- przeniosłam wzrok na jego usta, które w tamtym momencie niebywale kusiły abym poddała się moim rządzom.

Przełknęłam z trudem i znów spojrzałam w oczy męża. Świdrował mnie wzrokiem powoli zmniejszając odległość między nami. Kiedy nasz usta dzieliły milimetry pogładził dłonią mój policzek. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Kilka kosmyków jego czarnych włosów opadło mu na czoło. Od razu odgarnęłam je zatrzymując dłonie na jego głowie.

Nagrodą jest korona   ( W trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz