Rozdział 42

281 16 1
                                    

Kilka następnych dni spędziłam w bibliotece. Czytałam, robiłam notatki, wszystkie na temat portów. Przecież to coś więcej niż miejsce postoju statków, a przynajmniej z takiego założenia wychodziłam gdy zaczynałam naukę. Wiadomości o portach kosmicznych też były istotne, ale nie czułam się na siłach, żeby czytać o kosmicznych podróżach. Nadal to była dla mnie swego rodzaju abstrakcja rodem z filmów. Chciałam się do czegoś przydać, a nie tylko siedzieć i ładnie wyglądać. Kiedy zrobiłam ostanie zapiski, zebrałam wszystko i ruszyłam w stronę komnaty męża. Chcę mu pokazać, że potrafię zrobić coś pożytecznego i jednocześnie nadal mu pomagać.

Drzwi otworzyły się w chwili gdy miałam zamiar zapukać. Elaiza minęła mnie bez słowa i poszła w swoją stronę. Ta dziewczyna naprawdę dziwnie się zachowuje. Najpierw wydawała się zniechęcona moją osobą, a teraz zupełnie nie zwraca na mnie uwagi. Wyjątkiem są sytuacje kiedy jestem z Lokim lub z innym członkiem rodziny królewskiej.

Weszłam do środka. Loki krążył przy biurku czytając jakieś dokumenty. Pomyślałam, że wygląda bardzo dostojnie, jak prawdziwy następca tronu.

- Nie mam za wiele czasu, coś się stało?- powiedział nie odrywając wzroku od kartki, którą trzymał w dłoni.

- W sumie to nic pilnego- powiedziałam nieco zrezygnowana- jeśli jesteś zajęty przyjdę później- wysilam się na bardziej beztroski ton.

- Właściwie to wybieram się na inspekcję do portu, zajmie to pewnie cały dzień. Mam sporo zaległości..- brunet oderwał wzrok od papieru i przeniósł go na mnie.

Na jego twarzy dostrzegłam grymas, który przypominał powstrzymywany uśmiech.

- Och, to dobrze- uśmiechnęłam się szeroko. – Mogę iść z tobą?-zapytałam nieśmiało zagryzając dolną wargę.

- Po co?- zdziwił się.

Ścisnęłam notatki w dłoni chowając je w fałdach sukni.

- Chciałabym zająć się czymś pożytecznym. W pałacu jest strasznie nudno

- Doprawdy? Nie wolisz siedzieć z matką i jej dwórkami?- uniósł pytająco brew.

- Takie spotkania to dla mnie zło konieczne, poza tym gdybym rozumiała o czym rozmawiają może nie byłoby tak nudno. Na razie tylko siedzę i się przysłuchuje. Wolę inaczej spędzić czas.- przyznałam szczerze.

Loki zamyślił się na chwilę, zmarszczył brwi i spuścił głowę.

- Dobrze, niech ci będzie- powiedział znów patrząc mi w oczy.

Uśmiechnęłam się szeroko kiwając głową.

- Tylko przebierz się w coś wygodniejszego. Masz pół godziny- dodał po chwili.

- Dziękuję- powiedziałam odwracając się na pięcie.

Pospiesznie wyszłam z komnaty i udałam się do siebie. Mam nadzieję, ze Raya nadal tam będzie.

W porcie przywitała nas delegacja z zarządu portowego, czyli dwóch głównych kapitanów i pierwszy admirał. Wszyscy ukłonili się kiedy podeszliśmy do nich w obstawie dwóch strażników. Cały czas rozglądałam się na boki, byłam zachwycona. Choć zapach ryb i innych morskich stworzeń nie był zbyt przyjemny , wcale mi nie przeszkadzał. Statki różnej wielkości dryfowały przycumowane do drewnianych pomostów. Wszędzie kręciło się mnóstwo osób, każda z nich była pochłonięta swoją pracą. To było prawdziwe życie asgardczyków.

- Wasza wysokość- zaczął jeden z kapitanów.- Jesteśmy zaszczyceni twoją wizyta Książę. zapewniam, że uczynimy wszystko żeby twoja wizyta była udana.- mężczyźni wyprostowali się i patrzyli na Lokiego niemal z uwielbieniem.

Nagrodą jest korona   ( W trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz