Rozdział 62

229 24 7
                                    

- Dobrze, dobrze, spokojnie... – próbowałam przekrzyczeć dzieciaki, które aż podskakiwały z podekscytowania.

Każde z nich krzyczało swoje pytanie i chciało żebym odpowiedziała właśnie na to, którym starały się zagłuszyć rówieśników.

Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam.

- Odpowiem na wszystkie pytania, tylko proszę pojedynczo... – dodałam, kiedy zgiełk nieco przycichł. Po paru chwilach dzieciaki umilkły, ale na ich twarzach nadal można było dostrzec ślady podekscytowania.

- Są wieści? Wygraliśmy? - wypalił blondwłosy chłopiec, który mógł mieć nie więcej niż jedenaście lat.

Nie spodziewałam się aż tak poważnego pytania.

Dzieci nie powinny uczestniczyć w wojnie.

Są na to za delikatne fizycznie i psychicznie.

Nie należy też ich okłamywać.

Zamyśliłam się szukając odpowiednich słów.

- Widzę, że szykuje się poważna rozmowa. Usiądźmy- powiedziałam, po czym rozsiadłam się na trawie. Nogi podwinęłam pod siebie siadając na łydkach.

W tamtym momencie w ogóle nie przejmowałam się tym, że suknia w kolorze lila mogła się całkowicie pobrudzić od trawy.

Kiedy mali dorośli do mnie dołączyli mogłam spokojnie przemówić.

- Posłuchajcie... - zwróciłam się do całej grupy. – Nie jestem zwolenniczką tego, że dzieci powinny znać szczegóły prowadzonych walk. Zanim się na mnie obrazicie powiem wam, dlaczego. Wiem, że chodzi o wasz kraj, który kochacie. Możecie być pewni, że Asgard wypełni swoje obowiązki wobec waszego ludu, wobec was, ale jesteście stanowczo za młodzi na pewne rzeczy. – do moich uszu dotarł jęk zniechęcenia i znudzenia.

- Uważam, że nie należy was okłamywać, ale wszystkiego też nie powinniście wiedzieć. To moja pierwsza wojna i też się denerwuje. Wszyscy jesteśmy zdenerwowani i to całkowicie naturalna reakcja. Dzieje się coś na co nie macie wpływu i jedyne co możecie zrobić to siedzieć i czekać. Wracając do pytania to nie ma jeszcze wieści, ale wiem, że książę Loki zrobi wszystko co w jego mocy, żebyście mogli szczęśliwie wrócić do swoich domów – znów rozejrzałam się po twarzach dzieciaków.

Wydawały się nieco bardziej smutne i przygnębione.

- Są jeszcze jakieś pytania? - zapytałam, próbując choć na chwilę oderwać ich myśli od nieprzyjemnych rzeczy.

- Dlaczego Thor nie wyruszył do Wanaheim? Mój tata mówi, że gdyby to Thor dowodził byłoby już po sprawie i byli byśmy w drodze do domu – powiedziała rudowłosa dziewczynka z naburmuszoną miną.

- Zapewniam, że książę Loki ma wiele cech, które pomogą mu dojść do zwycięstwa

- Jakie? Te cechy...- krzyknął ktoś z tyłu.

- Cechy księcia Lokiego? Cóż... - zamyśliłam się. – Loki jest bardzo inteligentny. Zawsze zaskakuje mnie ilością swojej wiedzy. Jest drobiazgowy i zdecydowanie należy do perfekcjonistów. Jest uparty i zawsze dąży do postawionych sobie celów. Nie lubi chodzić na skróty. Szuka rozwiązania problemu w każdy możliwy sposób. Loki szczyci się swoją dokładnością i tego samego wymaga od innych, choć czasami zdarza mu się przesadzić. Bez zastanowienia powierzyłabym mu swoje życie.

- Czyli, można mu zaufać? – zapytała nieśmiało niebieskooka brunetka siedząca tuż obok mnie.

- Tak. Jeżeli chodzi o mnie, ufam mu bezgranicznie.

Nagrodą jest korona   ( W trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz