Loki prowadził mnie szybko przez korytarz. Miałam wrażenie, że uścisk na moim nadgarstku przybiera na sile. Nagle poczułam kolejne szarpniecie. Weszliśmy do jakiejś komnaty. Mężczyzna ruszył w głąb pomieszczenia puszczając moją rękę. Z ulgą zaczęłam rozmasowywać zaczerwieniony nadgarstek.
Ruszyłam za księciem. Znajdowaliśmy się w przestronnym salonie. Ściany miały barwy szmaragdowej zieleni ze złotymi zdobieniami. Po prawej stronie komnaty stał murowany kominek, a przed nim fotel i kanapa również zielone. Na drugim końcu pokoju, przy dużych oknach stało masywne drewniane biurko, pół ściany po lewej stronie zajmowały regały z książkami. Był tez tam niewielki stół pełniący funkcje barku, stały na nim różnej wielkości butelki i karafki oraz kielichy i kilka innych drobiazgów, których nie rozpoznawałam. Dalej było wejście do kolejnego pomieszczenia.
- Elaiza!- ryknął.
Wzdrygnęłam się poszukując go wzrokiem. Stał przy biurku przerzucając jakieś papiery.
Po chwili z bocznych drzwi wyszła ta sama kobieta, którą spotkała razem z Friggą.
Ruda gdy tylko mnie zobaczyła posłała mi zarówno zdziwione jak i pytające spojrzenie. Widocznie nie spodziewała się mnie tu. Gdziekolwiek byłam.
- Zostaw nas samych- powiedział do służącej.
Kobieta zawahała się, jednak po chwili skłoniła się nisko i wyszła z komnaty.
- Słucham.. -westchnął siadając za biurkiem.
- Co? To chyba ja słucham..- zdenerwowałam się.
Najpierw odstawia jakieś cyrki przed Rayą teraz to ja mam się z czegokolwiek tłumaczyć.
Złożyłam ręce na piersi.
- Ukochana? Jakoś nie przypominam sobie bym takową została- zmrużyłam gniewnie oczy.
Mężczyzna zaśmiał się szyderczo, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
- Zawsze możemy skończyć tę szopkę, jeszcze zanim się zaczęła- powiedziałam wyzywająco, na co on zaśmiał się jeszcze głośniej. Po chwili zamilkł i spoważniał.
Pochylił się na blatem biurka i popatrzył mi w oczy.
- W każdej chwili możesz opuścić to miejsce, ale oboje wiemy, że tego nie zrobisz. Jestem Ci bardziej potrzebny niż Ty mi- ponownie opadł na krzesło.- Poza tym jesteś zbyt ciekawa, żeby odpuścić.
Kretyn miał rację. Potrzebowałam go i nie chce opuszczać tego miejsca.
- Dobra..- powiedziałam łagodniej. – Ale nie rób ze mnie idiotki. Powiedz do czego jestem Ci potrzebna, a pomogę Ci we wszystkim. Oprócz morderstw. Nikogo nie zabiję- postanowiłam postawić sprawę jasno. Po tym facecie wszystkiego można się spodziewać.
Loki zmarszczył czoło w zadumie. Po chwili wstał ze swojego miejsca i podszedł do barku.
- Siadaj- polecił. Rozejrzałam się po pokoju i jedynym miejscem do siedzenia okazały się meble wypoczynkowe przy kominku.
Usiadłam na miękkiej kanapie. Po chwili przed moimi oczami pojawił się kielich winem. Loki stał nade mną z dwoma pucharami. Wzięłam naczynie do ręki. Książę usiadł na fotelu i upił łyk wina. Poszłam w jego ślady i chwilę później w moje gardło uderzyła mocno owocowa, słodka, alkoholowa ciecz.
- Pierwsza rzecz, nasz związek nie jest do końca legalny..
- Legalny?
- Asgard wieki temu odciął się od Midgardu. Od tamtego czasu wszelkie kontakty między naszymi światami były zabronione. Z czasem zakaz stał się bardziej przestrogą, ponieważ nie ma w prawie żadnego zapisu na ten temat. Co nie zmienia faktu, że bazujemy nas ' związek' na zakazanej miłości. Rozumiesz?
CZYTASZ
Nagrodą jest korona ( W trakcie korekty)
FanficMidgardzka dziewczyna i Książę z innego świata. Zawierają układ, który ma posłużyć im obojgu. Jak Addie odnajdzie się w magicznym świecie nordyckich bogów? Co tak naprawdę kieruje księciem Asgardu? Czy z nienawiści może narodzić się zupełnie nowe u...