Rozdział 15

278 18 0
                                    

Loki prowadził mnie szybko przez korytarz. Miałam wrażenie, że uścisk na moim nadgarstku przybiera na sile. Nagle poczułam kolejne szarpniecie. Weszliśmy do jakiejś komnaty. Mężczyzna ruszył w głąb pomieszczenia puszczając moją rękę. Z ulgą zaczęłam rozmasowywać zaczerwieniony nadgarstek.

Ruszyłam za księciem. Znajdowaliśmy się w przestronnym salonie. Ściany miały barwy szmaragdowej zieleni ze złotymi zdobieniami. Po prawej stronie komnaty stał murowany kominek, a przed nim fotel i kanapa również zielone. Na drugim końcu pokoju, przy dużych oknach stało masywne drewniane biurko, pół ściany po lewej stronie zajmowały regały z książkami. Był tez tam niewielki stół pełniący funkcje barku, stały na nim różnej wielkości butelki i karafki oraz kielichy i kilka innych drobiazgów, których nie rozpoznawałam. Dalej było wejście do kolejnego pomieszczenia.

- Elaiza!- ryknął.

Wzdrygnęłam się poszukując go wzrokiem. Stał przy biurku przerzucając jakieś papiery.

Po chwili z bocznych drzwi wyszła ta sama kobieta, którą spotkała razem z Friggą.

Ruda gdy tylko mnie zobaczyła posłała mi zarówno zdziwione jak i pytające spojrzenie. Widocznie nie spodziewała się mnie tu. Gdziekolwiek byłam.

- Zostaw nas samych- powiedział do służącej.

Kobieta zawahała się, jednak po chwili skłoniła się nisko i wyszła z komnaty.

- Słucham.. -westchnął siadając za biurkiem.

- Co? To chyba ja słucham..- zdenerwowałam się.

Najpierw odstawia jakieś cyrki przed Rayą teraz to ja mam się z czegokolwiek tłumaczyć.

Złożyłam ręce na piersi.

- Ukochana? Jakoś nie przypominam sobie bym takową została- zmrużyłam gniewnie oczy.

Mężczyzna zaśmiał się szyderczo, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.

- Zawsze możemy skończyć tę szopkę, jeszcze zanim się zaczęła- powiedziałam wyzywająco, na co on zaśmiał się jeszcze głośniej. Po chwili zamilkł i spoważniał.

Pochylił się na blatem biurka i popatrzył mi w oczy.

- W każdej chwili możesz opuścić to miejsce, ale oboje wiemy, że tego nie zrobisz. Jestem Ci bardziej potrzebny niż Ty mi- ponownie opadł na krzesło.- Poza tym jesteś zbyt ciekawa, żeby odpuścić.

Kretyn miał rację. Potrzebowałam go i nie chce opuszczać tego miejsca.

- Dobra..- powiedziałam łagodniej. – Ale nie rób ze mnie idiotki. Powiedz do czego jestem Ci potrzebna, a pomogę Ci we wszystkim. Oprócz morderstw. Nikogo nie zabiję- postanowiłam postawić sprawę jasno. Po tym facecie wszystkiego można się spodziewać.

Loki zmarszczył czoło w zadumie. Po chwili wstał ze swojego miejsca i podszedł do barku.

- Siadaj- polecił. Rozejrzałam się po pokoju i jedynym miejscem do siedzenia okazały się meble wypoczynkowe przy kominku.

Usiadłam na miękkiej kanapie. Po chwili przed moimi oczami pojawił się kielich winem. Loki stał nade mną z dwoma pucharami. Wzięłam naczynie do ręki. Książę usiadł na fotelu i upił łyk wina. Poszłam w jego ślady i chwilę później w moje gardło uderzyła mocno owocowa, słodka, alkoholowa ciecz.

- Pierwsza rzecz, nasz związek nie jest do końca legalny..

- Legalny?

- Asgard wieki temu odciął się od Midgardu. Od tamtego czasu wszelkie kontakty między naszymi światami były zabronione. Z czasem zakaz stał się bardziej przestrogą, ponieważ nie ma w prawie żadnego zapisu na ten temat. Co nie zmienia faktu, że bazujemy nas ' związek' na zakazanej miłości. Rozumiesz?

Nagrodą jest korona   ( W trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz