Bela siedziała z tyłu dużego czarnego SUV-a ,gdy Russell zawiózł ją przez rzekę na budzącą grozę wyspę Rikers .
Wszyscy ,którzy mieszkali w Nowym Jorku ,wiedzieli o jego brutalnej reputacji .O okolicy dobrze znana była długoletnia kultura przemocy .Korupcja i nadużycia ze strony funkcjonariuszy spływają do więźniów ,co skutkuje niezwykle toksycznym środowiskiem .
Została wysadzona przy głównej bramie .Jej długi płaszcz był udrapowany na ramionach ,zakrywając jej drobną sylwetkę strukturalną wełną .Wiatr był mroźny ,obrzucając ją lodem ,gdy szła długą betonową ścieżką .Otoczony ogrodzeniem z drutu kolczastego .
Wchodząc do środka ,dmuchnęła ciepłym powietrzem na palce znajdujące się w pobliżu hipotermii ,pocierając dłonie o ciepło .Miejsce pachniało spaloną gumą i wybielaczem .Środki czyszczące nie maskują nagromadzonego brudu .W recepcji czekał na nią funkcjonariusz .
-Część -uśmiechnęła się do niego nieśmiało -Jestem tu na wizytację .
Omijając wszelkie pozory uprzejmego powitania ,z grubsza uderzył w podkładkę na blacie ,sprawiając ,ze wzdrygnęła się -Podpisz się tutaj ,a będę potrzebować twojego dowodu tożsamości .
Pospiesznie skinęła głową ,sięgając do torebki ,by znaleźć portfel .
Kiedy wypełniała swoje imię i datę ,przeszła przez ogromny wykrywacz metali i lekko poklepał ją. Cały proces wydawał się taki obcy .Tak nachalny .Zastanawiała się ,jak James poradziłby sobie w takim miejscu jak to ,będąc tym ,jak radził sobie ze swoją osobistą przestrzenią .
Strażnik poprowadził ją korytarzem .Stare ,popękane podłogi z linoleum pokryte były brudem od lat użytkowania .Od więźniów kręcących się po korytarzach ,powłóczących nogami. Farba została odłupana ze ścian .Przykrywają je przypadkowe zadrapania ,które nadają temu miejscu wrażenie zaniedbania .
Kiedy wprowadzono ją do pokoju odwiedzin ,ze zdziwieniem stwierdziła ,ze jest już wypełniony innymi więźniami siedzącymi naprzeciwko swoich bliskich .Praca przytuliła się w odległym kącie ,przez przydzielone im trzy sekundy ,zanim zajęli miejsca przy małym stoliku .
Bela usiadła przy stole na środku pokoju ,stukając palcami podczas czekania .Obejrzała się przez ramię i zobaczyła ,ze więzień się na nią gapi .Poruszając brwiami i oblizując usta w drapieżny sposób -Co jest dobrego ,dziewczynko?-zawołał ,wydając odgłosy całowania .
-Uważaj ,więźniu-jeden ze strażników podszedł do niego .
Głowa Beli wróciła z powrotem na miejsce ,kurcząc się w sobie .Kiedy jej oczy powędrowały do drzwi ,zobaczyła Jamesa stojącego jak wrośnięty w ziemię .Wpatruję się w nią przez zakratowane ,podwójnie wzmocnione okno .Drzwi otworzyły się i został wepchnięty do pokoju .
Maszeruje w jej kierunku długimi ,powolnymi krokami .Dwóch strażników u jego boku ,obaj ledwo dotykają jego ramion .Wyglądali ,jakby nie mogli go zabrać ,nawet gdyby próbowali .
Jego ciemnopomarańczowy kombinezon sprawiał ,ze wyglądał o wiele bardziej niebezpiecznie. Kajdanki brzęczą przy każdym delikatnym ruchu jego szerokich ramion .
Bela nie pamiętała ,kiedy ostatnio naprawdę bała się Jamesa ,ale ta chwila przerwała tę długą passę pocieszenia ,którą jej zapewnił .Coś w nim w tym środowisku wstrząsnęło nią do głębi. Energia ,którą emanował ,wydawała się zupełnie inna .Jego twarz była stwardniała. Zdefiniowana szczęka zablokowana .Nic ,tylko sącząca się z niego wyższość i okrucieństwo .
Przełknęła ,coraz bardziej odchylając głowę do tyłu ,im bliżej się zbliżała .Napinając szyję ,aby zrekompensować ogromną odległość między ich wzrostem .Stało się jeszcze bardziej widoczne ,gdy siedziała przed nim .
CZYTASZ
Obsesja
RomanceElizabeth Everlee to strasznie nieśmiała dziewczyna. Żyje życiem jako walcząca artystka w Nowym Jorku ,próbując znaleźć swoje miejsce w świecie . Tak było do czasu, gdy dyrektor generalny z mroczną przeszłością, James Barnes, przygląda się jej. J...