Rozdział 57

266 11 9
                                    


Podrywając się ze swojego biurka ,wytatuowanymi rękami wspinającymi się po kosz na śmieci ,James wyrzygał się po raz drugi od czasu wzięcia udziału w pracy .

Nie był tam nawet dłużej niż trzydzieści minut .

Wstając z łóżka o drugiej po południu ,pospieszył do swojego budynku po prostu na jedno ważne spotkanie ,po czym planował wcześniejszy powrót do domu .

Upijanie się do szaleństwa poprzedniego wieczoru ,jak co drugą noc od chwili wypuszczenia go z więzienia .Własnoręcznie wypił dwie butelki wódki ,jego najmniej lubianego trunku ,ale to wszystko ,co zostawił w swoim barze ,wypił całą swoją rezerwę .Całe dwie butelki Absolut Crystal zniknęły podczas jednego posiedzenia .

To było wszystko ,co mógł zrobić ,by uspokoić myśli .Nie tylko czuł się kompletnie zdruzgotany rozstaniem ,ale cała sytuacja sprawiła ,ze niektóre z jego ciemniejszych skłonności wkradły się na niego .

James miał niezwykłą żądzę krwi ,którą przeszła przez niego .Nie żeby to było tak rzadkie ,ale czułem się inaczej od tego ,co wydarzyło się na przyjęciu zaręczynowym .To było bardziej pilne. Desperacko chce wyjść i znaleźć niczego niepodejrzewającego przechodnia i zaciągnąć go w ciemny zaułek .Swój sposób z nimi .

Wszystko po to ,żeby powiedzieć ,ze alkohol był potrzebny .Chociaż nie był to najlepszy mechanizm radzenia sobie ,to była jedyna rzecz ,która powstrzymywała go od prawdziwego szaleństwa. To był jedyny sposób ,by mieć pewność ,ze zemdleje w domu i nie będzie galwanizował na ulicach ,zabijając wszystkich ,których zobaczy .Sposób na okaleczenie się ,by zostać w domu .Psując jego mordercze zdolności .

Wypił łyk wody z pokoju stojącego na biurku ,próbując zmyć z języka smak żółci żołądkowej .Wyciąga miętówkę z bocznej szuflady .

Rozległo się głośne pukanie do jego drzwi ,eee, normalne ,ale dla jego wrażliwych uszu było to grzmiące .To sprawiło ,ze skrzywił się ,odchrząknął i wydał z siebie zgrzytliwe -Wejdź -mając nadzieję ,ze nie spróbują ponownie zapukać .

Steve wszedł go ogromnego biura z papierową torbą ,mrużąc oczy ,żeby przejrzeć ciemność .Spojrzenie na Jamesa siedzącego praktycznie bezwładnie za biurkiem -Jezu ,Bucky .Otwórz kilka rolet ,dobrze ?Ledwo widzę .

Przeszedł przez pokój ,szarpiąc za sznurki ,by podnieść żaluzje na ścianie z okien .

James zwymiotował na światło ,prawie sięgając do kosza ,zanim przełknął mdłości w swoim wnętrzu .Zamiast tego ssać miętę w ustach ,pozwalając jej ukoić żołądek .

Steve stał na miejscu ,spoglądając na niego oceniającym wzrokiem-Jesteś pieprzonym bałaganem .

-Tak -splunął z powrotem głos nie niósł się tak ,jak chciał .Przekazując nic ,tylko chorą rozpacz .

Steve podszedł ,odkładając brązową torbę na biurko -Mam jedzenie ,jeśli chcesz jeść .

-Nie sądzę ,żeby mój żołądek cokolwiek chciał w tym momencie .

-Jesteś pewien ,ze dasz radę dotrzeć na to spotkanie ?Mogę się tym po prostu zająć ,jeśli chcesz wrócić do domu .

James pokręcił głową ,biorąc mały łyk wody .Skupienie się mocno ,aby to utrzymać -Właśnie tu dotarłem i muszę przynajmniej wysłuchać oferty .Ostatnio zbyt często mnie nie było .Dużo się dzieje ,ze nie trzymam rąk i wiesz ,jak się z tym czuję .

Steve pokiwał głową ,bardziej niż świadomy głównych problemów Jamesa z kontrolą ,jeśli chodzi o jego firmę -Cóż ,po prostu staraj się nie rzygać podczas tego .Myślę ,ze to może odstraszyć niektórych naszych klientów -uśmiechnął się ,sprawiając ,ze James przewrócił oczami -A skoro o tym mowa ,możesz wyrzucić kosz i zapalić świeczkę .Pachnie tu obrzydliwie .

ObsesjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz