Po prostu mnie kochaj cz. I Rozdział 9

15.1K 322 106
                                    

NELA

Wczorajsze wydarzenie postanowiłam puścić w niepamięć. Tak, jakby w ogóle nie miało ono miejsca, bo na prawdę nie wiem co nim kierowało. Po wyjściu mężczyzny szybko się umyłam i jak gdyby nigdy nic, poszłam spać.

Kiedy obudziłam się kolejnego dnia, jeszcze długo leżałam w łóżku. Strasznie się tutaj nudzę i nie specjalnie mi się spieszyło, żeby z niego wychodzić. Muszę poprosić Daniele lub samego Pana i Władcę Massimiliano, żeby znalazł mi jakieś zajęcie, bo zwariuję. A jeśli o niego chodzi, to muszę zapanować nad swoimi emocjami kiedy jest w pobliżu. Nie muszę go widzieć ani słyszeć żeby wiedzieć, że jest tuż za mną. Kiedy się odezwie nogi mam jak z waty, a gdy na niego spojrzę na policzki wypływa ten zdradziecki rumieniec, przez co mogę wyglądać tak, jakbym na niego leciała, a przecież wcale tak nie jest. A może coś się zmieniło? Nie, muszę się opanować i zacząć zachowywać się normalnie w jego towarzystwie. 

Z tą myślą wstałam z łóżka i wzięłam prysznic. Dzisiaj kolejny upalny dzień, więc postanowiłam założyć koszulową sukienkę z krótkim rękawem w biało niebieskie paski i przewiązałam ją w pasie podkreślając tym talię. Sukienka sięga mi do połowy ud. Na nogi wsunęłam beżowe espadryle. Dla zabicia czasu postanowiłam wykonać lekki makijaż. Na twarz nałożyłam krem BB z filtrem oczywiście, wyczesałam i wyrysowałam kształt brwi oraz delikatnie wykonturowałam twarz. Powieki podkreśliłam tym samym kolorem co kontur twarzy, zrobiłam minimalistyczne kreski i wytuszowałam rzęsy, a na usta nałożyłam tylko nawilżającą pomadkę. Na włosach zrobiłam luźnego warkocza i byłam gotowa na kolejny nudny dzień w zamknięciu. Wyszłam z pokoju z zamiarem pójścia do kuchni, bo byłam już strasznie głodna. Podchodząc do schodów usłyszałam, że ktoś schodzi z góry. Mogła to być tylko jedna osoba. Cholera.

 - Dzień dobry Nel. Pięknie dzisiaj wyglądasz. - uśmiechnął się Massimiliano, ukazując rząd białych zębów. Był mega przystojnym mężczyzną, nie mogę zaprzeczyć.

 - Dzięki. - odparłam nie wiedząc jak się zachować, dlatego zaczerwieniłam się i uciekłam wzrokiem.

 - Coś nie tak? - zapytał mężczyzna i podszedł do mnie bliżej.

 - Nie, po prostu nie umiem przyjmować komplementów. Rzadko je słyszę. - wytłumaczyłam.

 - W takim razie musimy to zmienić. - oznajmił i podał mi swoje ramię. Nie wiem co mnie podkusiło, ale przyjęłam je i razem zeszliśmy do holu. Na dole przy drzwiach stał wysoki mężczyzna w czarnym garniturze, który na nasz widok, a raczej na widok Massimiliano, skinął głową, a ten odpowiedział mu tym samym.

 - Gdzie właściwie idziemy? - zapytał mój towarzysz.

 - Miałam zamiar iść do kuchni, bo umieram z głodu. - mówiąc to zaburczało mi w brzuchu. Oboje się zaśmialiśmy. - A Ty jadłeś już śniadanie?

 - Właściwie to nie, więc chętnie zjem razem z Tobą. - odparł uśmiechając się do mnie. Massimiliano pozwolił zabrać mi rękę dopiero, kiedy weszliśmy do kuchni.

 - Co powiesz na pankejki? - zapytałam stojąc po drugiej stronie wyspy.

 - Bardzo chętnie. To może ja w tym czasie zrobię nam kawę. - oznajmił. Kiwnęłam głową i oboje zabraliśmy się do pracy. Po około dwudziestu minutach zajadaliśmy się już placuszkami, popijając kawę i rozmawiając na różne tematy. Czułam się tak, jakbym spotkała właśnie starego kumpla, z którym dawno się nie widziałam, a teraz zdawała mu relację z tego, co się wydarzyło kiedy jego nie było. Coraz bardziej też przekonywałam się co do tego, że Massimiliano to nawet fajny facet kiedy go bliżej poznać i można go polubić. Ale czy ja mogę go polubić po tym, co mi zrobił? Myślę, że mimo wszystko tak. Mama zawsze powtarzała, że w życiu tak jak nic nie dzieje się bez przyczyny, tak również nie ma przypadkowych spotkań. Każdy człowiek jest albo lekcją, albo prezentem. Kim okaże się dla mnie Massimiliano? Naszą rozmowę przerwał wchodzący do kuchni mężczyzna.

 - Witajcie gołąbeczki. O czym tak gruchacie? - zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy. Włosy miał związane z tyłu głowy i dłuższy zarost. Wypisz wymaluj Massimiliano. Był jednak ubrany bardziej na luzie.

 - Ciebie też miło widzieć. Nel, to mój brat Alessandro. Alessandro, poznaj Nel. - przedstawił nas Massimiliano, na co podaliśmy sobie ręce. 

 - Młodszy, mądrzejszy, przystojniejszy, lepiej zbudowany...

 - Wystarczy. - zakończył twardo mężczyzna obok mnie.

 - Braciszku, przyznaj w końcu, że jestem od Ciebie lepszy.  - powiedział uśmiechnięty Alessandro i mrugnął do mnie, na co również się uśmiechnęłam.

 - Po moim trupie. - odparł starszy z braci. 

 - O co znowu się kłócicie? - tym razem do kuchni weszła Laura i podeszła do długowłosego.

 - O nic siostrzyczko, po prostu Massimiliano nie chce przyznać, że jestem od niego mądrzejszy i przystojniejszy. - odpowiedział jej Alessandro. 

 - Bo nie jesteś i nigdy nie będziesz. Wbij to sobie do tej durnej głowy. - oznajmił Massimiliano.

 - Jeden głupszy od drugiego. Jesteście coraz starsi ale nie mądrzejsi. - skwitowała Laura. 

Obserwowałam całą sytuację z boku i pozazdrościłam tej trojce. Ile bym dała, żeby porozmawiać teraz z moim bratem. Uśmiechnęłam się na jego wspomnienie. 

 - Nel, zadałem Ci pytanie. - powiedział Massimiliano łapiąc mnie za kolano. Wszyscy patrzyli teraz na mnie.

 - Przepraszam, zamyśliłam się. O co pytałeś? - spojrzałam na mężczyznę obok.

 - Nad czym tak się zamyśliłaś? - zapytała Laura.

 - O niczym konkretnym. Po prostu trochę Wam pozazdrościłam tej sytuacji. - wytłumaczyłam.

 - A czego tu zazdrościć. - odparł Alessandro. - My się ciągle o coś przekomarzamy. 

 - I właśnie tego Wam zazdroszczę. Chciałabym porozmawiać ze swoim bratem. - odpowiedziałam smutno.

 - Więc dlaczego tego nie zrobisz? Jeśli mój głupi brat Ci tego zabrania, mogę to zaraz załatwić. Taki problem to nie problem.  - oznajmiła z uśmiechem Laura, na co Massimiliano zgromił ją wzrokiem.

 - Twój brat w niczym tu nie zawinił, jak również mi nie pomoże. No chyba, że potrafi połączyć się z kimś, kto już nie żyje. - spojrzałam na mężczyznę siedzącego obok mnie z nadzieją, a ten tylko delikatnie się do mnie uśmiechnął i zaczął głaskać po kolanie. Odwróciłam wzrok do reszty zgromadzonych w kuchni i kontynuowałam. - Mój brat Martin, zginął tragicznie w wypadku motocyklowym kiedy miałam osiemnaście lat. On miał wtedy dwadzieścia. Zawsze mówiłam mu, żeby na siebie uważał i jechał ostrożnie, a on zawsze obiecywał mi, że wróci. Pewnego dnia jednak tego nie zrobił. Był nie tylko moim bratem, ale też najlepszym przyjacielem. Mówiliśmy sobie wszystko, znaliśmy swoje największe tajemnice. Bardzo mi go brakuje. Ledwo pozbierałam się po jego śmierci i przyszło stracić mi również rodziców. Zostałam wtedy sama ze wszystkim. Gdyby nie Monika, moja najlepsza przyjaciółka, którą traktuje jak siostrę, nie wiem co by ze mną było. Dlatego nienawidzę wszystkiego co jeździ, a zwłaszcza motocykli. Widziałam na własne oczy co ta maszyna zrobiła z moim ukochanym bratem. - nawet nie wiem kiedy z moim oczu zaczęły lecieć łzy. Massimiliano zgarnął mnie z mojego krzesła i posadził sobie na kolanach, wycierając kciukiem łzy z policzków. Mocno się do niego przytuliłam i zaciągnęłam jego zapachem. Będąc w jego ramionach poczułam się bezpieczna. Wiedziałam, że nic mi przy nim nie grozi. 

 - Przykro mi z powodu Twojej straty. Musiało być Ci bardzo ciężko. - odezwał się Alessandro po dłużej chwili.

  - Dziękuję. Ale proszę, nie mówmy już o tym. - spojrzałam na dwójkę po drugiej stronie wyspy.

 - Dobrze. To może chodźmy do ogrodu. Jest wspaniała pogoda i może lepiej się poznamy. - zaproponowała Laura.

  -Jestem za! - krzyknął wesoło Alessandro i zaczął kierować się w stronę wyjścia z domu.

 Massimiliano i ja również się zgodziliśmy i już chciałam zeskoczyć z kolan mężczyzny, kiedy ten wstał ze mną na rękach. Pocałował mnie czule w czoło, po czym postawił ostrożnie na podłodze i złączył nasze dłonie, prowadząc nas w stronę altany.

Po prostu mnie kochajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz