Po prostu mnie kochaj cz. I Rozdział 3

19.2K 390 14
                                    


NELA

Budzę się i nie mam pojęcia gdzie jestem. 

Leżę w łóżku, w obcym mi pokoju. Przepraszam, powinnam raczej powiedzieć ogromnej sypialni. 

Swoją drogą bardzo mi się podoba. Po mojej prawej stronie znajdują się duże drzwi prowadzące, podejrzewam, na balkon. Po obu stronach łóżka, oprócz okrągłych, metalowych stolików nocnych, znajdują się szklane, matowe drzwi. Na przeciwnej ścianie natomiast niska zabudowa białych szafek , nad którymi zawieszony jest telewizor a po lewej duże, dwuskrzydłowe drzwi obok których stoi szezlong.  Pokój jest utrzymany w kolorach beżu i bieli z małą domieszką czerni znajdującą się wokół sięgającego do sufitu pikowanego wezgłowia.

Nie zmienia to jednak faktu, że jestem tutaj wbrew swojej woli. I do cholery, jak ja się tutaj w ogóle dostałam? Kto mógł to zrobić i dlaczego? Wiele pytań rodzi się w mojej głowie ale brakuje na nie odpowiedzi. 

Spoglądam w dół na swoje ciało i z ulgą stwierdzam, że chociaż nikt nie pozbawił mnie ubrania. Nadal jestem w sukience, w której byłam na imprezie. Właśnie, impreza! Byłam w klubie z Moniką, świetnie się bawiłyśmy, po czym ona wyszła z jakimś facetem, a ja postanowiłam wrócić do domu. Tylko co było dalej? Dlaczego nie dotarłam do mieszkania tylko znalazłam się tutaj?

Siadam na krawędzi łóżka i ściągam ze stóp te piękne choć niewygodne buty. Kładę je koło stolika po czym wstaję i pomału, wręcz na palcach, podchodzę do białych drzwi. Nie wiem gdzie jestem i dlaczego więc nie chcę, żeby mnie ktoś usłyszał. Chwytam za klamkę i jeśli w tym momencie myślałam, że drzwi będą otwarte to się grubo myliłam. Podchodzę szybko do drzwi balkonowych ale i one są zamknięte. Zaczynam pomału panikować. Dlaczego ktoś mnie tu zamknął? I tak, jak na obecną sytuację jestem nad wyraz spokojna co mnie trochę przeraża. 

Zrezygnowana postanawiam chociaż z ciekawości zobaczyć, co kryje się za drzwiami obok łóżka. Naciskam klamkę i popycham je delikatnie, a moim oczom ukazuje się łazienka. Utrzymana jest w tym samym stylu co sypialnia. Duże marmurowe kafle na podłodze i beżowe ściany. Po lewej stoją białe szafki z dwiema umywalkami a nad nimi wisi ogromne lustro. Zaraz obok szafek znajduje się toaleta.  Na całej przeciwległej ścianie od wejścia znajduje się ogromny prysznic, natomiast po prawej stronie stoi wanna i kolejne drzwi. Otwieram je i znajduję się w garderobie. Na wprost mnie jest lustro, a na trzech ścianach, od podłogi do sufitu zamocowane są drążki i szafki, niektóre z szufladami. Po chwili orientuję się, że w garderobie znajdują się damskie ubrania. Podchodzę do jednej z półek i sięgam pierwszą z brzegu rzecz. Nie dość, że jest od znanego projektanta i kosztuje pewnie krocie, to w dodatku z zaciekawieniem stwierdzam, że jest w moim rozmiarze. Co oczywiście może być czystym przypadkiem, bo przecież halo, nie tylko ja noszę rozmiar 36. Drżącą ręką sięgam po kolejne rzeczy i moja ciekawość nagle zmienia się w przerażenie. Sprawdzam jeszcze szuflady, w których jak się okazało, znajduje się bielizna, swoją drogą mało zasłaniająca i zdaję sobie sprawę, że wszystkie ubrania są w moim rozmiarze. Przestraszona, szybkim krokiem wychodzę przez szklane drzwi i znów znajduję się w pokoju. 

Nie mam pojęcia co mam zrobić. Umówmy się, ubrania może jeszcze o niczym nie świadczą, ale moja podświadomość mówi mi, że jest zgoła inaczej. Dopiero teraz zdaję sobie też sprawę, że nie mam przy sobie torebki. Moja jedyna deska ratunku w postaci telefonu została mi odebrana. 

Jestem przerażona, głowa zaraz mi pęknie i chyba dostanę ataku paniki.

Siadam na łóżko opierając się o zagłówek. Muszę się uspokoić i pomyśleć nad tym jak się stąd wydostać. Nie mam za dużego pola do popisu, ale z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Mogłabym zbić szybę w drzwiach balkonowych, ale z widoku zza nich domyślam się, że pokój w którym jestem, znajduje się najpewniej na piętrze. Znając moje dotychczasowe szczęście skok z balkonu pewnie przysporzyłby mi tylko bólu w postaci skręconej kostki, albo co gorsza złamanej nogi. Nie wiem też co znajduje się dookoła, czy ten dom jest ogrodzony? Jak daleko stąd do drogi? Czy ktoś będzie tamtędy przejeżdżać, żeby mógł mnie podrzucić do jakiejś cywilizacji?

Z zamyślenia wyrywa mnie ciche pukanie, a po chwili dźwięk przekręcanego klucza z zamku. 

Momentalnie cała się spinam i ze strachem spoglądam w stronę drzwi. Pomału się otwierają po czym wyłania się zza nich starsza kobieta. Zerka na mnie z delikatnym uśmiechem na twarzy. Wchodzi do pokoju i zaklucza za sobą drzwi, po czym chowa klucz w kieszeni swojego fartuszka. Nie zwracam nawet uwagi w co jest ubrana ani jak wygląda. Patrzymy sobie prosto w oczy, a ja próbuję wysłać jej niemą prośbę o pomoc.  

Kobieta podchodzi do mnie, po czym siada na krawędzi łóżka. Ja natomiast podciągam nogi do klatki piersiowej i mocno je obejmuję nadal patrząc jej w oczy.

 - Potrafisz mówić po włosku dziecko? - pyta patrząc na mnie smutnym wzrokiem.

Nie odpowiadam tylko kiwam twierdząco głową. 

Będąc na studiach, oprócz języka angielskiego oczywiście, mogłam wybrać drugi język, którego chciałam się uczyć. Od dziecka chciałam przyjechać do Włoch, dlatego też mój wybór był oczywisty. Nie wiem dlaczego ten kraj tak mnie fascynował, ale moim marzeniem od zawsze było jego zwiedzenie. 

 - To dobrze, bo od teraz będziesz się komunikować tylko w tym języku. - stwierdza kobieta i uśmiecha się do mnie słabo. - Mam na imię Daniele  i jestem gosposią w tej rezydencji. Panów tego domu traktuję jak własnych synów, a ich siostra jest oczkiem w głowie braci.  W tym okrutnym świecie muszą sobie radzić mając tylko siebie. Rodzina jest dla nich najważniejsza. Wiem, że z Twojej perspektywy może to wyglądać całkiem inaczej, ale uwierz mi na słowo. To dobrzy ludzie. Kiedy ich poznasz, sama się przekonasz.  - kontynuuje a ja nie wiem po co mi to w ogóle mówi. - Mnie możesz zaufać. Będę się Tobą opiekować. Zawsze możesz na mnie liczyć. Możesz powiedzieć mi o wszystkim a zachowam to w tajemnicy, obiecuję.

Patrzę na nią zaskoczona i nie wiem co mam powiedzieć a co dopiero myśleć. Jestem przerażona i zdezorientowana. Wydaje mi się osobą na prawdę godną zaufania. 

 - Dlaczego ja? Gdzie ja w ogóle jestem i co tutaj robię? - pytam szeptem.

 - Jesteś we Włoszech, a dokładniej w Palermo,  w domu rodziny Gennaro. Sama nie do końca wiem, dlaczego Cię tutaj sprowadzono, ale niedługo pewnie się dowiesz dziecko.

Chwyta mnie za rękę i delikatnie głaszcze ją kciukiem. 

W jakich kurwa Włoszech?! Co tu się do cholery dzieje?! Niech mi to ktoś w końcu wyjaśni!

 - Nie bój się kochana. Nikt tutaj nie zrobi Ci krzywdy. Jesteś bezpieczna.

Patrzę na nią wielkimi oczami z przerażenia. Zostałam porwana i jestem przetrzymywana wbrew swojej woli. Jak może mówić, że jestem bezpieczna u człowieka, który najprawdopodobniej mnie uprowadził i w dodatku wywiózł do obcego kraju!  Czy ta kobieta wie w ogóle co mówi!

 - Proszę mi pomóc. Błagam, chcę wrócić do swojego życia, do swojego kraju. Chcę wrócić do domu! - chwytam jej rękę w obie moje dłonie i ze łzami w oczach patrzę na nią. Proszę w duchu, żeby zlitowała się nade mną i mi pomogła.

 - Niestety w tej kwestii nie mogę Ci pomóc. Mogę Ci tylko obiecać, że zaopiekuję się Tobą w tym domu. - chwyta moje ręce splecione na jej dłoniach, podnosi delikatnie kącik ust w niby uśmiechu, po czym uwalnia swoją rękę z uścisku i wstaje z łóżka.

 - Zaraz poproszę służącą o przyniesienie Ci jedzenia, bo nie chcemy Cię tutaj głodzić a wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że masz apetyt. - stwierdza po czym podchodzi do drzwi, odklucza je i wychodzi zamykając je z powrotem. 

Siedzę jeszcze chwilę i wpatruje się w drzwi. Uderzam pięściami w materac i rzucam się na plecy z krzykiem zalewając się łzami. Nie mija chwila, drzwi znowu się otwierają. Wchodzi jakaś kobieta, pewnie ta służąca. Kładzie tacę z jedzeniem na szafkę pod telewizorem i szybko wychodzi nawet na mnie nie patrząc. Zrywam się z łóżka, podbiegam do drzwi i zaczynam walić w nie pięściami wrzeszcząc. Kiedy skończyły mi się siły opieram się plecami o drzwi i zsuwam się po nich zalewając łzami. 

To wszystko mnie przerasta a najgorsze jest to, że jak na razie nie mam stąd żadnej drogi ucieczki.

Nie wiem ile czasu siedziałam pod tymi drzwiami becząc nad swoim losem. W końcu zrezygnowana wracam do łóżka rzucając się na nie po czym od razu zasypiam.

Po prostu mnie kochajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz