Po prostu mnie kochaj cz. I Rozdział 25

10.2K 270 42
                                    

NELA

Siedzimy z Moniką na małym tarasie z widokiem na morze w pokoju hotelowym, który wykupiła dla nas Mon. Opowiedziałam jej całą moją historię od dnia, w którym mnie porwano, do dzisiaj. Kobieta nie mogła w to wszystko uwierzyć. Jednak kiedy powiedziałam jej, że nikt mnie nie skrzywdził a wręcz znalazłam miłość swojego życia, bardzo się ucieszyła. Opowiedziałam jej również o tym, jak to chciałam zeswatać ją z młodszym bratem Gennaro i jak bardzo zawiodłam się na Laurze. Myślałam, że jesteśmy sobie bliskie jak siostry, jednak byłam w błędzie. Na koniec powiedziałam o ciąży Eleny i to, jak bardzo boję się stracić Massimiliano.

 - I co masz zamiar teraz zrobić? - zapytała zatroskana.

 -  Nie mam pojęcia. - westchnęłam głośno. - Chyba najlepszym wyjściem będzie powrót do domu. Dam sobie czas na przemyślenia i podjęcie decyzji. Nie chcę tutaj zostać bo wiem, że w całym mieście kręcą się ludzie Maksa i szybko mnie odnajdzie. A ja chcę mieć kilka dni tylko dla siebie. 

 - A nie sądzisz, że należą mu się jakieś wyjaśnienia? - spojrzałam na nią gniewnie. - Nie zrozum mnie źle, ale zniknęłaś stamtąd bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Może się obawiać, że ten cały Diego mógł ponownie cię porwać. Tak jak wspominałaś: Massimiliano jest w mafii, ma wielu wrogów a ty jako jego kobieta, z którą już pokazał się publicznie i wszyscy wiedzą jak wyglądasz,  możesz być łatwym celem. Jesteś tu pierwszy raz, nie znasz miasta bo nigdy nie wychodziłaś z rezydencji więc możesz się gdzieś zgubić, a wtedy te całe "mafiozy" mogą cię porwać i przetrzymywać. Nie pomyślałaś o tym? Nie pomyślałaś jak on może się czuć? Nie trzymam słowa Laury i nie wątpię w to, że go kochasz bo widać że za nim szalejesz ale zrozum go trochę. Jemu też teraz nie jest łatwo. Z dnia na dzień, jak gdyby nigdy nic wpada do niego laska, z którą kiedyś sypiał i oznajmia mu, że będzie tatusiem. Facet musiał być w ciężkim szoku. Dlatego proszę cię, nie postępuj pochopnie. 

Patrzyłam na kobietę będąc w dużym szoku. Zawsze mogłam na nią liczyć, zawsze doradzała mi w przeróżnych sytuacjach, jednak takiej odpowiedzi z jej strony się nie spodziewałam. 

 - Mon, po pierwsze poinformowałam Alessandro o tym, że odchodzę. A po drugie: jak możesz trzymać jego stronę? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.

 - Nela, oczywiście że jesteśmy przyjaciółkami. Jesteś dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Ale zrozum, że postępujesz źle. Co jeśli okaże się, że Maks nie jest ojcem, a ty będziesz w Polsce rozpaczać nad swoim losem nie wiedząc o tym? Wyrzuciłaś kartę, mnie też kazałaś to zrobić, więc jak miałby cię o tym poinformować? - zapytała już lekko zirytowana.

 - Wiesz co? Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Myślałam, że mnie zrozumiesz. Że mi doradzisz. Jednak ty trzymasz stronę Laury. Już podjęłam decyzję. Wracam do Polski. I wiesz co jeszcze? Chcę zapomnieć. - mówiłam, a głos coraz bardziej mi się załamywał. - Chcę zapomnieć o wszystkim, co mnie tutaj spotkało. O złych i dobrych chwilach. Chcę zapomnieć o Massimiliano. Na zawsze. Lepiej będzie, jeśli ułoży sobie życie z tą całą Eleną. Ona lepiej do niego pasuje niż ja. 

Nie wytrzymałam. Rozpacz i żal wzięły górę. Monika przytuliła mnie mocno i próbowała mnie uspokoić. Kocham go. Kocham Massimiliano nad życie. Tak bardzo jestem wdzięczna za to, że mogłam go spotkać w swoim życiu. Że pomimo tak krótkiego czasu zdołałam go pokochać. Przyzwyczaiłam się już do jego obecności w moim życiu. Nie wiem, czy będę w stanie poradzić sobie z tym, że go w nim zabraknie. Nie dopuszczam do siebie myśli, że mógłby być z inną. Jednak musiałam tak zrobić. Muszę zwrócić mu wolność. Massimiliano będzie miał dziecko, a ja nie mam prawa ani serca odbierać dziecku ojca, tak jak nie mam prawa zabronić Maksowi spotkań z dzieckiem. A doskonale wiem, że nie pozwoliłabym mu na to ze względu na Elenę.

W końcu się ściemniło, a ja zdołałam się uspokoić.  Mon zaprowadziła mnie do łazienki, żebym mogła się umyć. Kazała mi zostawić otwarte drzwi, żeby mogła mieć mnie na oku, a sama poszła zamówić nam kolację do pokoju. Nie wiem jak długo stałam pod strumieniem wody, kiedy poczułam jak ktoś zarzucił mi ręcznik na barki.

 - Wyjdź już spod tej wody, bo za chwilę będziesz tak pomarszczona jak mops. - zażartowała Monika, jednak mi wcale nie było do śmiechu. Opuściła łazienkę oznajmiając, że jedzenie już czeka, a ja zaczęłam mozolnie wycierać całe ciało. Zarzuciłam na siebie jakieś ubrania, nie zawarzając na to, czy to piżama czy nie i wyszłam z pomieszczenia. Na łóżku rozłożone były już talerze z jakimś makaronem. 

 - Nie chcę. -powiedziałam tylko wskazując jedzenie.

 - Powinnaś jeść Nela. Nie możesz się teraz głodzić z tego powodu.

 - Jestem beznadziejna. - rzuciłam się na łóżko tuż obok talerzy.

 - To akurat nie jest prawda. Jesteś wspaniała i ostatni raz usłyszałam, że to mówisz. Nie będę też naciskać w sprawie Massimiliano. Masz rację, wrócimy do domu i przemyślisz sobie wszystko na spokojnie. I wiedz, że możesz na mnie liczyć kochana.  - powiedziała, głaskając mnie po głowie.

 - Dziękuję. - podniosłam się do pozycji siedzącej i przytuliłam się do Mon.

 - No dobrze. - odparła po chwili. - A teraz pora spać. Jutro z samego rana mamy lot. Na szczęście nie musimy się pakować. 

Zaśmiałam się cicho i już po chwili leżałam pod kołdrą. Nie trwało długo kiedy zasnęłam.

***

Następnego dnia, tak jak mówiła Monika miałyśmy lot z samego rana. Wstałyśmy, zjadłyśmy śniadanie i zdążyłyśmy się jeszcze wykąpać. Uregulowałyśmy rachunek w hotelu i taksówką udaliśmy się na lotnisko. Nim się obejrzałam byliśmy już w powietrzu. Bałam się trochę, że ludzie Massimiliano już mnie znaleźli i on sam będzie czekać już na mnie na lotnisku, jednak tak się nie stało. Z jednej strony poczułam ulgę, z drugiej jednak byłam trochę zawiedziona. Tak, wiem że to chore. Najpierw się złoszczę i uciekam, a teraz chcę żeby mnie odnalazł. Ale prawda jest taka, że strasznie za nim tęsknię i chciałam jeszcze go zobaczyć przed odlotem.

Sam lot trwał blisko 9 godzin z przesiadką w Niemczech. Kiedy samolot w końcu wylądował w Warszawie byłam wykończona. Jedyne o czym marzyłam to gorąca kąpiel i sen. Jedzenie gdzieś po drodze też mogłoby się znaleźć. 

Dotarłyśmy taksówką pod nasze kochane mieszkanie. Nie byłam w nim prawie 3 miesiące i nie powiem, że trochę się za nim stęskniłam. Zawsze po podróżach uwielbiałam do niego wracać. Był to dla mnie swego rodzaju azyl, w którym czułam się bezpieczna. Uwielbiałam to mieszkanie.

Każda poszła do swojego pokoju, żeby się rozpakować. Kiedy już to zrobiłam nabrałam ogromnej ochoty na zjedzenie jakiegoś fast food'a jak za starych dobrych czasów. Zgarnęłam telefon, który leżał na łóżku i wykręcając już numer po jedzenie podeszłam pod drzwi pokoju, który należał do Moniki. Już chciałam chwycić za klamkę ale usłyszałam, jak kobieta z kimś rozmawia. Nie chciałam podsłuchiwać i miałam już odejść kiedy do moich uszu dobiegł głos Laury.

Zaraz, co?! Jak to Laury?!

Otworzyłam gwałtownie drzwi i weszłam do pokoju.

 - Z kim rozmawiasz?! - zapytałam wściekła.

 - Cześć Nela. - usłyszałam z głośników laptopa. 

 - Monika jak mogłaś?! - zapytałam z wyrzutem, ignorując Laurę.

 - To dla twojego dobra. - odpowiedziała.

 - Jakiego dobra? Obiecałaś, że dasz mi czas i będziesz mnie wspierać. A ty pierwsze co robisz po powrocie, to donosisz gdzie jestem?! Nie no, zajebistą mam przyjaciółkę.

 - Nela, uspokój się proszę. - powiedziała kobieta siedząca po drugiej stronie monitora.

 Podeszłam do łóżka i opadłam na nie tuż koło Moniki. 

 - Lauro błagam. Nie mów Massimiliano o tym, gdzie jestem. - złożyłam ręce jak do modlitwy.

 - Obawiam się, że jest już za późno. Mój brat przed chwilą wybiegł z domu jak poparzony. - odpowiedziała jakby z wyrzutem. - Nela, on po ciebie leci. 

Po prostu mnie kochajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz