Tak jak pisałem wkrótce pojawiłem się przed drzwiami chłopaka, sam nie wiedziałem dlaczego ciągle się uśmiechałem. Czułem szczęście, które tylko się powiększyło gdy w drzwiach zobaczyłem szatyna z lekko roztrzepanymi włosami.
On sam uśmiechnął się od razu zapraszając mnie do środka, a po skierowaniu się do kuchni widziałem stojące na blacie kakao przez co po prostu przewróciłem oczami
-Paskudny kłamco! mówiłeś, że nie masz kakao
Zaśmiał się patrząc na mnie i po prostu podał mi kubek. Przyjąłem go od razu i odruchowo zbliżyłem się w jego stronę.
-No weź, myślałeś że mówię to na poważnie? Uwielbiam kakao, z resztą nie tylko ja mieszkam w tym domu.
Starszy po prostu patrzył jak zmniejszała się zawartość mojego kubka a cisza zapadła między nami. Nie wiedziałem co powiedzieć a czułem że coś powinienem. Było to mimo wszystko dość nie zręczne, co z resztą obaj zauważyliśmy.
odłożyłem puste naczynie teraz całą uwagę poświęcając Lou. Mogłem zobaczyć, że był to jeden z leniwych dni przez fakt, że kompletnie nie był ogarnięty ani przygotowany na gościa.
-Masz zamiar stać w kuchni jak debil czy pójdziemy do pokoju? - pytanie starszego spowodowało, że w końcu odwróciłem od niego wzrok.
-Możemy iść.
Nie patrząc w moim kierunku poszedł w stronę schodów zaraz znajdując się na górze. Ruszyłem za nim trochę rozglądając się po wnętrzu. Byłem tu drugi raz, a przecież za pierwszym nawet nie bardzo miałem okazje zobaczyć cokolwiek.
Mimo wszystko cały dom był miło urządzony. Na korytarzach były zdjęcia mieszkańców w przeróżnych sytuacjach.
-Wejdziesz czy się rozglądasz? - zapytał Louis, jednak ja dalej nie zwracałem na niego większej uwagi.
-Rozglądam.
Usłyszałem śmiech a zaraz potem oddech na swoim karku.
-To zdjęcie na które się tak gapisz było robione podczas poborów do drużyny. Nie wygrałem ich, zrobił to Nick.
Milczałem słuchając jego słów. Nigdy tak naprawdę nie znałem żadnych szczegółów. Według Nicka Louis po prostu był idiotą, który miał farta.
-Dlaczego więc to nie on teraz jest kapitanem?
-Trener widząc jego zarządzanie drużyną postawił na kogoś innego, dlatego to ja jestem w tym miejscu. Nie potrafił grać zbytnio drużynowo a co dopiero być jedną z ważniejszych osób na boisku.
Skinąłem głową i chwile później spojrzałem na niego. Opierał się o ścianę tuż przy otwartych drzwiach zapewne jego pokoju.
Weszliśmy do środka, a drzwi zostały zamknięte. Nie zwróciłem na to uwagi, po prostu rozglądałem się po kolejnym pomieszczeniu.
-Poważnie wyglądasz jakbyś planował kupić ten dom i oglądasz wszystko by być pewnym podjętej decyzji - stwierdził ze śmiechem.
-Albo po prostu jestem ciekawy jak wygląda wszystko w twoim domu, w końcu nie wiadomo kiedy znów do ciebie przyjdę.
-Poważnie Harry? Wiesz gdzie mieszkam, możesz się tu zjawić kiedy tylko chcesz.
Patrzyłem na niego nie pewnie. Sam nie wiem czy byłą to pewnego rodzaju propozycja bym przychodził czy zwyczajne stwierdzenie.
-Głupio przychodzić gdy ktoś nie chce cię widzieć w swoim domu - wypaliłem szybko.
Mogłem zobaczyć szybką zmianę wyrazu jego twarzy w chwili gdy słowa wyleciały z moich ust. Brwi mu się zmarszczyły a on zaczął mi się uważnie przyglądać. Niedługo później znalazł się tuż przy mnie przykładając rękę do mojego czoła.
-Ty się aby na pewno dobrze czujesz? - zapytał zabierając rękę po chwili.
-Tak?
-Nie wydaje mi się bo chyba zaczynasz bredzić...
-Nie prawda.
Sam przestałem go rozumieć.
-Przecież gdybym cię tu nie chciał nie robiłbym ci kakao.
Westchnąłem tylko. Nie miałem ochoty dłużej ciągnąć tego tematu. Po prostu zmieniłem temat zostawiając to wszystko na trochę inną chwilę.
PRZEPRASZAM
brak rozdziałów argumentuje tym że kończy mi się bezpieczny zapas i chciałam trochę odpocząć. Następny rozdział prawdopodobnie pojawi się gdy skończe całe ffJesteśmy blisko końca a zaraz po tym pojawi się inne ff które już skończyłam więc mam nadzieję że opłaca się czekać 😘
CZYTASZ
NOT ME|Larry
FanfictionZwykły texting o Larrym gdzie Harry to dzieciak, a Louis to chłopak z drużyny piłkarskiej. Znajdują się znaczne ilości przekleństw