25

397 16 9
                                    

Słyszałem krzyk. Sam nie wiem czyj. Szedłem korytarzem więc to chyba normalne. W końcu wiele osób mogło krzyczeć. Nie zwróciłem więc na to większej uwagi.

W sumie poszedłbym dalej w głąb szkoły gdyby drogi nie zabiegłby mi przerażony Liam.

-HARRY! O-ONI TAM...

-Spokojnie... Co się dzieje?

-O-oni... Ja... Ty... Nieeeee! - krzyczał. Kompletnie nie rozumiałem co chce mi przekazać.

-Jeszcze raz, tym razem trochę bardziej się opanuj...

-TO NIE CZAS NA POGADUSZKI! - krzyknął za nim Niall.

-To wyjaśni mi ktoś co się dzieje?

-ZAYN I LOUIS SIĘ BIJĄ!!

Spojrzałem zaskoczony na blondyna. Stał tam czekając na jakiś mój ruch. Wiedziałem wczoraj że Lou był nie źle zdenerwowany postępowaniem Zayna ale nie wiedziałem że będzie chciał go za to pobić.

-NIE STÓJ TAK DO CHOLERY TYLKO COŚ ZRÓB! - zaczął ciągnąć mnie w stronę bijącej się dwójki. Byłem tak zaskoczony że nawet nie zorientowałem się że podszedł bliżej.

-Ale co ja mam z tym zrobić?

-Ty masz uspokoić Tomlinsona!

-Myślisz że mnie posłucha?

-Chce się przekonać więc bądź tak łaskawy i PRZESTAŃ TO WSZYSTKO UTRUDNIAĆ!!

Przestałem więc z zbędnymi pytaniami. Szedłem w stronę gdzie zdążyła już się zebrać jakaś widownia.

-CO TU SIĘ DZIEJE!? - krzyknąłem ale nie uzyskałem reakcji ze strony bijących się.

Wkurzony zagrodziłem im drogę przez co jak mogłem się spodziewać oberwałem, ale nie ze strony Louisa lecz Zayna...

-POJEBAŁO CIĘ JESZCZE BARDZIEJ!? - wydarł się Louis a potem znowu przystąpił do ataku przesuwając mnie na bok.

Niewiele później przyszła jakaś nauczycielka natychmiast ich rozdzielając. Liam poszedł z Zaynem do gabinetu dyrektora, podczas gdy ja z Tomlinsonem mieliśmy iść do pielęgniarki.

Zostaliśmy sami na korytarzu. Wszyscy się rozeszli dając nam tym samym spokój. Oboje siedzieliśmy na podłodze i na siebie patrzyliśmy.

-Co to miało być Tomlinson? - zapytałem w końcu z wyrzutem. Serio przychodząc dziś do szkoły nie spodziewałem się takiej akcji.

-Wiedziałeś jaka była sytuacja.

-Byłeś aż tak wkurwiony żeby od razu go bić?

-Wkurwiony to mało powiedziane...

-Lou... - zacząłem ale chłopak jakby miał gdzieś to że chciałem coś dodać. Po prostu się podniósł i ruszył w stronę gabinetu pielęgniarki.

Wstałem i ruszyłem za nim.

-Louis! - krzyknąłem a szatyn obrócił się w moją stronę. - Chciałem coś powiedzieć ale nie pozwoliłeś mi dokończyć!

Przewrócił tylko oczami podchodząc bliżej do mojej osoby. Stanął tuż przede mną spoglądając mi w oczy. Mój oddech w tej chwili się zatrzymał a ja nie wiedziałem co się dzieje.

Po chwili przybliżył swoją twarz bliżej tej mojej i zamknął oczy. Szczerze nie spodziewałem się tego wszystkiego. Poczułem jak muska delikatnie moje wargi. Zrobił to delikatnie i powoli. Niby było to tylko jedno muśnięcie a jednak wywołało u mnie mocniejsze bicie serca.

-C-co to było? - zapytałem lecz już nie uzyskałem odpowiedzi. Tomlinson po prostu odsunął się spoglądając na mnie ostatni raz i odszedł w kierunku drzwi wyjściowych by opuścić budynek szkoły.

Patrzyłem jeszcze przez chwile w miejsce gdzie zniknął. Chciałem zrozumieć o co chodziło i co się stało.

Em... Więc tak, CHOLERNIE DZIWNIE SIĘ CZUJE PUBLIKUJĄC TO GÓWNO... TO CHOLERNIE ŻENUJĄCE...

NOT ME|LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz