35

365 16 17
                                    

Przyszedłem do jego domu. W sumie sam nie wiem po co. Jak miałem zacząć jakąkolwiek rozmowę z nim? Chyba już jestem zdesperowany że posunąłem się do przyjścia pod jego dom. Ale co mi szkodzi. Skoro już tu jestem...

Zapukałem w drzwi. Odpowiedziała mi cisza. Przez dość chwilę stałam w milczeniu, a przez ten czas nie przejechało ani jedno auto. Czułem się głupio. Stoję pod drzwiami kapitana szkolnej drużyny i chce z nim rozmawiać... Tego jeszcze nie było.

-Czego - odezwał się głos chłopaka. Nie brzmiał on miło ani przyjaźnie.

-Cześć L-Lou... - zacząłem bardzo niepewnie. - Chciałem porozmawiać o tym co się wydarzyło a nie odpisujesz ani nie odbierasz...

-Oj Hazz... - westchnął. - Nie dasz mi spokoju puki nie porozmawiamy?

-Jak widać nie...

-Wejdź... - zaprosił mnie do środka.

Rozejrzałem się po sporym, ładnie umeblowanym salonie do którego weszliśmy. Nie spodziewałem się że urządzony będzie w starym stylu. W sumie byłem tu pierwszy raz.

Oboje usiedliśmy na kanapie. Cisza która zapadła między nami a ja nie wiedziałem jak mam zacząć. Jak zacząć tą rozmowę?

-No więc... - pogonił mnie cicho. Wiedziałem że nie chciał już dłużej milczenia. Rozumiałem go jednak sam nie potrafiłem nic powiedzieć.

-Dlaczego wymyśliłeś to wszystko? - zacząłem powoli. Miałem nadzieje że będzie wiedział co miałem na myśli.

-Chodzi ci o ten cały plan z twoim numerem? To po co chciałem go zdobyć i lepiej cię poznać?

Przytaknąłem skinięciem głowy nie odzywając się.

-Zrozumiałem że te nasze dogryzki nie miały sensu. Że w sumie nie lubiliśmy się ze względu na Nicka. Bo przecież wcześniej nawet nie rozmawialiśmy.  Ostatnio rozmawiałem sporo z Liamem i z jego opowiadań nie byłeś kimś kogo "znam"... Stwierdziłem wtedy że chcę cię poznać... Ale okazało się to największym błędem...

-Nie rozumiem...

Louis milczał. Jego wzrok zwrócony był w stronę okna. Przez cały czas jak mówił patrzył w jedno miejsce.

-Nie powinienem był tego w ogóle zaczynać... Zmarnowałem nasz czas...

-Co?

-Nie myśl że chodzi o to, że okazałeś się kimś nie wartym bliższego poznania. Zrozumiałem tylko że nie powinienem był się zbliżać...

-Dlaczego? Co się zmieniło?

-Moje podejście do tego wszystkiego...

Znowu przestał się odzywać. Nie rozumiałem kompletnie nic z tego co powiedział. Wszystko wydawało się być jak bełkot

-Te wszystkie przeróbki zrobione przez Zayna nie były tylko jego wymysłem. Oczywiście to nie tak że kazałem mu je robić bo faktycznie wkurzył mnie tym. Jednak... To moja wina że to w ogóle powstało...

-Przejdź do konkretów bo kompletnie nie mam pojęcia o czym mówisz. - wtrąciłem kiedy po raz kolejny przerwał swoją wypowiedź.

-Powiedziałem za dużo i on o tym słyszał.

-Co powiedziałeś?

Cisza.

-Louis? Co mu powiedziałeś?

Dalej nie odpowiadał. Przybliżyłem się do niego żeby na mnie spojrzał. On początkowo nie obracał głowy jednak kiedy już to zrobił jedyne co mogłem zobaczyć w jego oczach to smutek.

-Lou... - Zacząłem jednak przerwały mi jego usta, które znalazły się na moich. To nie było to co za pierwszym razem. Teraz powoli ruszał ustami czekając na moją jakąkolwiek reakcje, jednak byłem zbyt zszokowany by jakkolwiek zareagować.

Nie czekał jednak długo, bo po  chwili odsunął się wstając z kanapy.

-Przepraszam...  Nie powinienem był tego robić...

-Ale zrobiłeś! Nie uciekaj tak jak ostatnio tylko wyjaśnij o co w tym wszystkim chodzi!

-To nie jest proste okej!? Nie potrafię tego tak po prostu powiedzieć!

-To przestań mnie do chuja całować z zaskoczenia!

-Masz to jak w banku...

NOT ME|LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz