,,Żyletka"

314 10 0
                                    

Wtuleni w siebie na kanapie, zaciągaliśmy się buchem. Spokój, jaki nas otaczał, był nie do opisania. Chłopak głaskać mnie po włosach, a ja patrzyłam na jego piękne, brązowe oczy.

- Uwielbiam cię, Bugajczyk - stwierdziłam zrelaksowana, na co on uśmiechnął się do mnie.
- Ja ciebie też, mała - lekko dotknął moich ust, niespodziewałam się tego. Przestraszyłam się i odsunęłam się od chłopaka.
Patryk jest w szpitalu, a ja zabawiam się z innym. Jego wrogiem, z resztą.

- Igor masz dziewczynę, a ja mam chłopaka. Nie chcę, żeby ktoś mówił, że się puszczam lub, że jestem dziwką. Nie chcę powtarzać sytuacji z przeszłości.
- Kurwa, czy ty zawsze musisz wracać, do tego co było? Nie możesz się odciąć, tylko cały czas myślisz, o tym swoim chłopaku - chłopak naskoczył na mnie tak, jakbym nigdy się nie spodziewała.
Jego niecierpliwość, zdenerwowanie, gniew, mieszały się w twardym głosie i wprowadziły w salonie ciężką atmosferę.
- To co jest między tobą, a Patrykiem też jest skończone. Ten chłopak umiera - wykrzyknął, jakby myślał, że jestem głucha. - Nawet nie zainteresowałaś się jego stanem. Od początku tygodnia, jest coraz gorzej.
-Przestań, kurwa - wrzasnęłam i z łzami w oczach, wybiegłam do łazienki.

Chlusnęłam sobie na twarz zimną wodą, by trochę oprzytomnieć. W jednej chwili byliśmy szczelskwymi przyjaciółmi, a w drugiej zawiązała się kłótnia. Czerwień mojej twarzy była niedoopisania. Zdenerwowałam się, że ktoś porusza drażliwy dla mnie temat, nie wiedząc, tak naprawdę o niczym, co się tam działo. Oparłam się o wannę i zamknęłam drzwi od łazienki na klucz. Chciałam krzyczeć, tak strasznie krzyczeć, ale z drugiej strony byłam na siebie zła. To ja sprowadziłam na siebie te traumy i to wszystko moja wina. Wcale nie myślałam, o Patryku. Wiktor tkwił mi w pamięci, tak bardzo, że zdałam sobie sprawę, że mi go brakuje.
Tak cholernie.

- Laura otwórz, proszę- Igor szarpnął za klamkę. Poderwałam się na równe nogi ze strachu, ale chwilę później znów opadłam na wannę.
W głowie krążyły mi okropne głosy.
Kurwa, nie daje rady bez ciebie, Wiktor. Byłeś osobą, która chciała dla mnie najlepiej, to ja byłam tą złą. Gdyby nie ja, żyłbyś spokojnie, bez problemów.
Jestem do niczego. Czego się nie dotknę, to psuje.
Spojrzałam na białą szafkę, zawieszoną na ścianie. Otworzyłam małe drzwiczki i zobaczyłam w niej żyletki Patryka, do golarki.
Obróciłam jedną w dłoniach i nagle poczułam, jakbym się przeniosła w czasie.

*Trzecia klasa liceum, rok 2019*

,,SZMATA I JEBANA KURWA" - znów ta biała, mała karteczka leżała w mojej szafce. Ścisnęłam ją mocno w dłoniach, zrobiła się w niej dziura, a moje paznokcie wbiły się w skórę. Przypływ emocji sprawił, że nie czułam tego bólu, a przyniosło mi to jedynie ulgę.
Takich karteczek od ponad pół roku dostawałam masę. Ktoś mnie nienawidził, a pewnie każdy. Tylko nie wiem, co takiego tym osobom zrobiłam. Zachciało mi się płakać, ale wiedziałam, że na tym im zależy. Chcą mnie złamać, jednak nie pokażę im, jak mi cholernie przykro.
Weszłam do jednej z kabin w szkolnej tolaecie. Na kafelkach były różne napisy, w tym te, dotyczące mnie. Czytanie ich wzbudziło we mnie, jeszcze większą frustrację. Zamknęłam się na klucz i wyjęłam ze swojego plecaka, coś co od pół roku mi towarzyszyło.
Srebrną żylektą przejechałam po skórze, na górnym boku uda. Miałam już tam kilka ran, którym nie dałam się zagoić, rozcinając je ponownie. Strużki krwi spływały mi po nodze, równocześnie przesiąkając przez długie białe jeansy. Na nich zarysowała się droga mojej krwi, aż do kostki.
Wytarłam rane papierem i wyszłam z toalety i szkoły. Nie mogłam zostać na dwóch kolejnych lekcjach.

* Dom Patryka, rok 2020*

Czułam kompletnie to samo, co ostatniej klasie liceum. Ból i żal rozrywały, moją duszę od środka.
Kolejny raz obróciłam żyletkę w dłoni. Mieniła się przykuwającym wzrok blaskiem...

|Qry| ~ ,,Kiedyś Cię znajdę"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz