,,Sam na sam"

327 11 0
                                    

*Następnego dnia*

Chłopaki z chillwagonu dodali mnie do swojej grupy, bym mogła im na bieżąco mówić, co z Patrykiem chociaż nie zamierzam do niego iść w najbliższych dniach.
Nie mogę o niego ciągle się martwić, bo źle wplywa to na moją psychikę i muszę trochę wyluzować.

Korzystając z grupy chillwagonu postanowiłam zaprosić chłopaków dzisiaj do siebie na melanż.

Bossywchillwagonie :

@laur.aa : Siema macie czas dzisiaj ?

@borixon_newbadline : Tak, a co ?

@reto_synku : też chcę wiedzieć 🤔

@laur.aa : Co powiecie na domówkę u mnie ? Hmm...

***
Przygotowałam już wszystko. Na stole ustawiłam sześć kieliszków, dla mnie, dla Kiza, Boryga, Kuby, Żaby i Igora. Do miski nasypałam też jakieś chipsy i przygotowałam pieniądze, by później zamówić pizzę.
Wysprzątałam cały dom. Nie powiem, że się nie zmęczyłam, a włosy musiałam umyć drugi raz.
Przebrałam się luźno, bo to tylko melanż, a nie jakaś wystawna kolacja.
Czarna luźna bluzka i jeansy, buty Nike.

***
Jako pierwszy przyszedł Igor i przytulił mnie. W ręku trzymał też dwie butelki wina, które postawił później na stoliku przy kanapie.
- Borygo mi napisał, że nie da rady - powiedział Igor, patrzsc to na mnie, to na swój smartfon.
Kurwa przecież napisał, że dzisiaj nic nie robi.
- Dobra, to on będzie żałował - odpowiedziałam i tez usiadłam na kanapie obok chłopaka.

Jakaś godzinę później, Żaba napisał, że ma problem z preorderem i nie koze przyjechać. Podobne wymówki mieli Patryk i Kuba.
Czyli zostałam sama z Bugajczykiem, świetnie.
Sami też damy radę, pomyślałam i otworzyłam czerwone wino.
- To w takim razie, możemy obejrzeć jakiś film, albo coś? - zaproponowała brunet.
- Okej - starałam się mieć głos, jak najbardziej luźny i naturalny, ale miałam gulę w gardle.

Miało być dobrze, jednak czegoś wciąż się obawiałam. Chyba zostania z nim sam na sam. Robiłam to przecież często, ale dzisiaj była trochę inna atmosfera.
Za oknem błyszczały światła innych mieszkań i samochodów przemierzających ulicę Warszawy.
Fakt, że było to mieszkanie Patryka też nie pomagał. Z Igorem nigdy nie byliśmy razem w domu Patryka.
On był w szpitalu, a my piliśmy wino na jego kanapie, jak gdyby nic.
- Masz jointa ? - zapytałam patrząc na Igora. Wydał się zaskoczony, nie sądził, że drugi raz tego spróbuje. - Proszę - złożyłam ręce, jak do modlitwy, on się zaśmiał.
- Są w mojej kurtce, wyjmjn też dla mnie, chcę Ci towarzyszyć - uśmiechnął się i puścił mi oczko.
Z czarnej kurtki chłopaka wyjęłam dwa jointa i jednego podałam Igorowi.
Wyszkiamy razem na balkon. Oparłam się na ścianę i podpaliłam papierosa. Nie spodziewałam się, że mi tak to zasmakuje. Było to bardzo przyjemne i odprężające. Odskocznia od tego, co dzieje się aktualnie.
- Nie martw się o niego, będzie dobrze - chłopak wypluł te słowa, tak od niechcenia. Nie zależało mu, ale chciał mnie uspokoić.
Zaciągnęłam się jointem, wdychając głębiej do płuc.
- Wiesz co, mam to gdzieś. Patryk mnie oszukiwał. Mówił, że nic nie brał, ale wiem, że jarał i spił się, jak świnia tamtego wieczoru. To nie ma sensu. Powinnam go zostawić - sama się zdziwiłam, że to powiedziałam. Nie myślałam tak, ale te słowa zostały wypowiedziane.

- Nie powiem Ci, czy to dobra decyzja, bo nie mam z nim kontaktu- wytłumaczył Igor - Ale będę cię wspieral w każdej decyzji. Chodź tu - dodał na koniec i otworzył ramiona, bym się przytuliła.

Wydawało mi się, że to Patryk mnie rozumie, ale przez ten cały czas, to tak naprawdę Igor mnie wspierał.

Hej !!
Wybaczcie, że rozdział nie pojawił się wczoraj, ale w ciągu tygodnia naprawdę nie mam czasu, więc będę nadrabiać w weekendy.
Obiecuję 😊😊
Tymczasem buziaki i do następnego.

|Qry| ~ ,,Kiedyś Cię znajdę"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz