Randeczka? 🙃
Ostatnio na oddziale było naprawdę sporo roboty, jakby wszystkie pacjentki nagle stwierdziły, że mają zamiar urodzić i tak Louis po wczorajszej wizycie u Harry'ego miał jeszcze trzy porody, a dzisiaj kolejne dwa plus jeszcze dwie cesarki, jednak kiedy rano zjawił się w szpitalu, wszedł tam, ku zdziwieniu wszystkich pielęgniarek znajdujących się akurat na dyżurze, z niewielkim bukietem trzech róż.
– Doktorze – odezwała się od razu jedna. – Doktor Sky kazał nam przygotować pacjentkę do porodu i czekać na pana.
– Dobrze, zaraz tam przyjdę – odpowiedział. – Siostro Calder... – zawahał się. – Ty jesteś Eleanor? – zapytał, nie mając pojęcia, z którą miał właśnie do czynienia, a dziewczyna od razu pokiwała głową. – Znajdź mi jakiś wazon na to – wskazał na kwiaty – przynieś do gabinetu i zaraz będziesz mi asystować.
– Oczywiście, doktorze – odpowiedziała, po czym rzuciła jakiś dziwny, niezrozumiały dla Louisa, rodzaj spojrzenia swojej koleżance i wyszła, a on ruszył do swojego gabinetu. Przebrał się szybko, po czym ruszył na porodówkę, mijając zasuwającą w stronę jego gabinetu Eleanor z wazonem.
Na szczęście wszystko szło tego dnia sprawnie i jedyne, na czym musiał się już później skupić, to niezejście na zawał przed wizytą u Harry'ego. Oczywiście był tam w międzyczasie, ale co innego było wpaść tam z krótką wizytą i zapytać jak się czuje, a co innego iść tam na coś w stylu randki.
W końcu jego dyżur dobiegł końca i przebrał się w poprzednie ciuchy, po czym wyciągnął kwiatki z wazonu, wziął głęboki oddech i jeszcze przez długą chwilę wahał się, zanim nacisnął klamkę, bo może nie powinien iść tam tak szybko, ale z drugiej strony Harry był w ciąży, mógł być zmęczony i źle się czuć czy cokolwiek, więc chyba nie powinien zabierać mu zbyt wiele czasu, tym bardziej wieczoru, kiedy mógłby chcieć się położyć. Wziął jeszcze jeden głęboki oddech, po czym wyszedł z gabinetu, od razu kierując się do sali, w której leżał chłopak i starając się chociaż trochę ukryć kwiaty za plecami, bo nie był pewien czy na pierwszą, tak naprawdę nieformalną randkę, powinien je przynosić. Stanął w drzwiach sali, po czym zapukał cicho, bo Harry i Niall znowu czytali jakąś książkę.
– Można? – zapytał.
– Pewnie – powiedział Harry, poprawiając się trochę na łóżku.
– To ja... – zaczął Niall, ale nie skończył zdania, za to odwrócił się do ściany, wziął tableta i założył słuchawki na uszy, a Louis uśmiechnął się lekko, po czym wyciągnął kwiaty zza pleców.
– Dla ciebie – powiedział.
Harry zarumienił się od razu i miał wrażenie, jakby Kruszynka w jego w brzuchu zaczęła robić dziwne fikołki, bo nawet odrobinę go zemdliło z tego szczęścia.
– Dziękuję – odpowiedział. – Są śliczne, ale mógłbyś odłożyć je do wazonu? Nie bardzo mogę się ruszyć – zaśmiał się, a Louis odwzajemnił uśmiech i włożył kwiaty do tych, które już stały obok łóżka, mniemał, że mogły być od siostry albo kogoś z rodziny, bo pojawiły się tu w weekend.
Przez chwilę nie wiedział, czy może usiąść, ale Harry wskazał mu łóżko, więc przysiadł na nim, jak to robił już wcześniej.
– Więc już po pracy? – zagadnął młodszy, a Louis pokiwał głową.
– Tak – potwierdził. – Od wczoraj jest tu co robić.
– Opowiesz mi trochę o tym, czym się zajmujesz? – zapytał Harry. – Wczoraj chyba działo się tu coś poważniejszego?
![](https://img.wattpad.com/cover/286751011-288-k917251.jpg)
CZYTASZ
A piece of you
FanfictionHarry jest w ciąży. Nie spodziewał się tego, mówiąc szczerze, wpadł przez własną głupotę, ale kto by pomyślał, że akurat on będzie tym szczęściarzem, który może wydać na świat potomka? Mimo wszystko pasowało mu to, pogodził się z losem i wszystko za...