5.

2.5K 209 56
                                    

No i w końcu...






Weekend minął Harry'emu względnie przyjemnie, odwiedzili go rodzice razem z siostrą, poznał też chłopaka Nialla, tego prawdziwego, który wcale nie był taki zły, jak go sobie wyobrażał, wręcz przeciwnie, był miły, ale okazało się też, że Louis nie pracował w weekendy, bo nie widział go przez cały ten czas, przez to był lekko przygaszony, a przynajmniej tak twierdził blondyn, ale Harry'emu wydawało się, że wcale nie chodziło w tym wszystkim o Louisa, a o Kruszynkę, którą ciągle się martwił. Poza tym miał ochotę oszaleć już teraz od tego leżenia, jak tak dalej pójdzie, to kręgosłup mu tutaj wysiądzie. Dzisiaj w nocy nawet popłakał sobie trochę i to przyniosło mu odrobinę ulgi, jednak nie wyobrażał sobie następnych tygodni, chociaż wiedział, że dla dobra Kruszynki zrobi wszystko. 

Uśmiechnął się szeroko, kiedy w poniedziałek rano zobaczył wchodzącego do sali swojego ulubionego lekarza. 

– Witaj, Harry – przywitał się zaraz tamten. – Jak samopoczucie? 

– Oprócz tego, że wysiądzie mi kręgosłup? – zaśmiał się Harry. 

– Przyślę ci jakiegoś fizjoterapeutę – powiedział szatyn. – A poza tym? 

– Poza tym wszystko w porządku – odpowiedział młodszy. 

– Gdzie Niall? – zapytał jeszcze Louis, rozglądając się za blondynem, którego w tym momencie nie było w sali. 

– Wyszedł do toalety – poinformował go Harry, a Louis przytaknął tylko. 

Właściwie mógł wykorzystać teraz okazję, tak jak planował to sobie przez cały weekend, ale z drugiej strony cholernie bał się poruszyć ten temat, chociaż, jeśli miał być szczery, opracowywał milion różnych scenariuszy przeprowadzenia tej rozmowy. W końcu musiał to zrobić, przemóc się i dowiedzieć, jaka była prawda, nie mógł przez cały czas spekulować, bo przecież musiał albo pomóc Harry'emu, tak przynajmniej podpowiadała mu jego męska duma, albo zostawić tego chłopaka w spokoju. Chociaż w sumie jakoś go polubił i może jednak, nawet gdyby dziecko nie było jego, może mogliby chociaż spróbować się spotykać? Jedna randka, nic szczególnego i zobowiązującego. Wziął głęboki oddech, starając się jakoś uspokoić, ale to była chyba najtrudniejsza rozmowa w życiu, jaką miałby przeprowadzić. Myślał przez całe życie, że to będzie wyglądało trochę inaczej, że będzie miał narzeczonego, a sytuacja z dzieckiem sama jakoś wyjdzie w trakcie, przed czy po ewentualnym ślubie, tymczasem życie zażartowało sobie z niego i spłatało mu figla w postaci tego uroczego i pięknego chłopaka, który właśnie leżał na łóżku jego szpitalnego oddziału. Oczyścił gardło i spojrzał uważnie na bruneta. 

– Harry – zaczął, a tamten rzucił mu pytające spojrzenie. – Słuchaj... Zastanawiałem się nad czymś. Nie wiem, czy kojarzysz, ale jeśli nie pomyliłem cię z jakimś innym Harrym – zaczął nerwowo – a raczej nie znam innych Harrych, to mam wrażenie, że spotkaliśmy się już kiedyś. 

Harry od razu zarumienił się wściekle. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, tymczasem nie mógł nawet zakopać się w kołdrę. Louis wiedział, jednak go pamiętał. 

Szatyn patrzył na niego uważnie, a że Harry nie odpowiadał, postanowił kontynuować. 

– Wiesz, chodzi o to, że jestem lekarzem... – zawahał się. Może nie powinien być taki bezpośredni? Ale skoro już zaczął. – Potrafię wyczytać niektóre rzeczy z paru cyferek. 

Harry skrzywił się lekko, więc Louis zamilkł na moment. 

– Chcę tylko, żebyś pomógł mi z pojawieniem się Kruszynki na świecie całej i zdrowej. 

A piece of you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz