18.

2.1K 216 60
                                    

No i nadrobiłam zaległości, ale teraz nie o tym, a o tym, że zobaczymy się tutaj już po świętach, więc chcę Wam teraz życzyć wesołych świąt! Przede wszystkim dużo zdrówka, szczęścia, odpoczynku, zero wrednych pytań ze strony rodziny i żeby wszystko jak najszybciej wróciło do normalności, a poza tym jeszcze wszystkiego, co sobie zamarzycie ☃️🎄🎅

Jutro aa, więc jeszcze tam dorzucę Wam trochę życzeń...

Tymczasem tutaj: 👶

btw dla wrażliwych - jest mały opis operacji ‼️






Louis pojawił się w pracy w poniedziałek i zdecydowanie rzucał mordercze spojrzenie każdemu, kto spojrzał pytająco na jego jeszcze usztywniony i oklejony pastrami nos. Za to mina Harry'ego, kiedy wszedł do jego sali, była najcudowniejszą, jaką kiedykolwiek w życiu zobaczył i nieważne, że wisieli na telefonie praktycznie cały ten czas, kiedy jego tu nie było. Sam nie myślał, że tak bardzo ucieszy się na widok tego chłopaka. Odruchowo nawet pochylił się i pocałował jego okrągły brzuch, na co Harry zarumienił się wściekle, jednak widać było po nim, że pozwalał Louisowi robić to, kiedy tylko zechce. Tego dnia był tylko jeden mały problem w postaci Nialla, który zdecydowanie nie mógł znaleźć sobie miejsca, na szczęście Sky, który go zastępował, już zrobił mu wszystkie potrzebne wyniki.

– I co, Niall – zagadnął Louis, siadając na jego łóżku i przeglądając je. – Chyba już dłużej cię nie przytrzymamy. 

Blondyn stęknął ciężko. 

– Ale ja nie chcę jeszcze rodzić, jestem nieprzygotowany i nie mam pojęcia o dzieciach.

Szatyn zaśmiał się od razu.

– Nikt na początku nie ma o nich pojęcia, ale podejrzewam, że bez problemu sobie poradzisz. Jesteś na czczo? 

Niall pokiwał głową, kołysząc się na łóżku i trzymając za brzuch, ale skurcze nie dawały mu dzisiaj żyć. 

– Doktor Sky zabronił mi jeść i pić – odpowiedział po chwili.

– Bardzo dobrze, w takim razie przygotujemy cię do zabiegu.

– Ja nie chcę – jęknął znowu blondyn.

– Spokojnie, nic nie będzie bolało. Dostaniesz znieczulenie, a potem, za kilka minut, zobaczysz swoje dziecko.

– Nie jestem gotowy – odpowiedział znowu Niall, po czym po raz kolejny jęknął z bólu.

– Oczywiście, że jesteś i to naprawdę nie będzie nic strasznego. Dzieci wcale nie są tak trudne w obsłudze, jakby się wydawało, zwłaszcza na początku, kiedy zależy im tylko na spaniu i pełnym brzuchu. Dasz sobie radę, a teraz dalej, głęboki wdech i będziemy rodzić. 

– Naprawdę muszę? – zapytał jeszcze blondyn, na co Louis tylko wstał i odruchowo poczochrał jego blond włosy. 

– Wszystko będzie dobrze – powiedział. – Zaraz się widzimy. 

Wyszedł z sali, od razu ruszając do dyżurki pielęgniarek.

– Proszę przygotować wszystko do cesarki – odezwał się, kiedy tylko tam wszedł. – Włącznie z Niallem i znajdźcie mi zaraz Eda.

– Oczywiście, doktorze – odpowiedziała jedna z trojaczek Calder, szturchając od razu drugą siedzącą obok niej, a szatyn przez chwilę patrzył na nie, po czym potrząsnął głową. Czuł się z nimi jak w Matrixie.

– Jakby co, będę w gabinecie – dodał jeszcze, po czym wyszedł, żeby samemu przygotować się do zabiegu. 

Przeszedł korytarz, a następnie zamknął się w swoim gabinecie i usiadł za biurkiem. Upił łyk kolejnej zimnej kawy, ale chyba już się do takiej przyzwyczaił, po czym zaczął przeglądać całą dokumentację Nialla, żeby czasami niczego nie przeoczyć.

A piece of you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz