19.

2.2K 210 12
                                    

No taki mały, ale za to chyba fajny hahaha😎






Louis wrócił do Harry'ego po swoim dyżurze, ale oczywiście młodszy wymusił na nim wcześniej odwiedziny u Nialla i chcąc nie chcąc szatyn się na nie zgodził, i zlecił jednej z pielęgniarek zawieźć Harry'ego do blondyna. Teraz jednak ułożył się obok niego na łóżku i od razu skorzystał z okazji, żeby pocałować chłopaka, co niestety poskutkowało tym, że jego nos znowu okropnie zaczął boleć. Brunet zaśmiał się cicho, mówiąc, że lepiej będzie jeśli poczekają, a Louis przytaknął od razu. Nadrobi to wszystko niedługo, co nie zmieniało faktu, że i tak przytulił się do Harry'ego. 

– Wiesz, że pierwszy raz jesteśmy tutaj całkowicie sami? – zagadnął. I to nie tak, że po jego głowie zaczęły krążyć teraz głupie myśli, ale gdyby sytuacja była trochę inna, mogliby to wykorzystać, jednak Harry i Kruszynka byli zdecydowanie o wiele ważniejsi.

– I co z tym zrobimy? – zaśmiał się Harry. 

– Właściwie nie mamy zbyt wielkiego pola manewru, możemy jedynie porozmawiać – powiedział szatyn. 

– Albo obejrzeć film. 

– Albo obejrzeć film – potwierdził Tomlinson. – W takim razie włączę coś ciekawego – dodał i wstał z łóżka. 

Przez chwilę wspólnie ustalali, co obejrzeć, po czym Louis włączył film i znowu położył się koło Harry'ego. 

– Wiesz – odezwał się – ostatnio chciałem powiedzieć o tym wszystkim mojej rodzinie, ale złamanie nosa trochę pokrzyżowało mi plany. 

Harry skrzywił się od razu. Nie spodziewał się, że Louis zajmie się tym tak szybko. Ale może co z głowy, to z głowy?

– Myślisz, że co powiedzą? – zapytał. 

– Nie mam pojęcia – odpowiedział szatyn. – Chociaż znając moją rodzinę, myślę, że się ucieszą, bo podejrzewam, że uważają, że jestem zbyt pochłonięty karierą i pewnie już stracili nadzieję na to, że kiedykolwiek założę rodzinę. 

Harry zaśmiał się od razu, takiej odpowiedzi się nie spodziewał. 

– Nie może być aż tak źle – stwierdził. 

– Myślę, że właśnie tak jest – odpowiedział szatyn. – I powiedz mi, jeśli chcieliby cię poznać, mogą tu zajrzeć? Chociaż wolałbym, żeby zrobili to jednak po porodzie, bo nie chcę cię bardziej stresować, kiedy masz wystarczająco na głowie z Kruszynką, zresztą chyba zrozumieją sytuację. 

– Jeśli będą musieli, niech przyjadą, poza tym ja chyba też powinienem powiedzieć swoim rodzicom o tobie. 

– Wiesz, wydaje mi się, że to akurat powinno poczekać, teraz nie potrzebujesz dodatkowego stresu. 

Harry zastanowił się przez chwilę. 

– Skoro tak mówisz, poza tym to ty jesteś lekarzem i znasz się na tym o wiele lepiej. 

– Wolałbym, żebyś poczekał – powiedział szatyn. – A teraz oglądajmy – dodał. – Film wygląda na naprawdę ciekawy. 

Harry przytaknął tylko cicho, po czym skupił się na oglądaniu. Film naprawdę zapowiadał się dobrze, do tego miał obok siebie Louisa, więc czego mógłby chcieć więcej? 

Rozmawiali czasami, ale głównie dotyczyło to filmu, jednak kiedy ten się skończył, Harry zadał pytanie, które nurtowało go jakoś od połowy. 

– Zostaniesz na noc? 

Louis uśmiechnął się od razu i naprawdę cieszył się, że młodszy tego nie widział. 

– A chciałbyś? – zapytał, trochę go przedrzeźniając. 

– Czy gdybym nie chciał, pytałbym o to? – odezwał się od razu Harry, rumieniąc się wściekle. 

– Musiałem się upewnić – zaśmiał się szatyn, całując Harry'ego w policzek i automatycznie krzywiąc się na ból nosa, ale co tam ból, kiedy miał obok takiego uroczego chłopaka, który nosił pod sercem jego dziecko. 

– Louis – jęknął karcąco Harry, jednak to nie zmieniało faktu, że zarumienił się jeszcze bardziej. 

Szatyn przytulił się jeszcze bardziej, gładząc delikatnie brzuch Harry'ego, ale uwielbiał czuć ruchy Kruszynki i nie miał pojęcia, jakim cudem Harry trafił akurat do jego szpitala, jednak dziękował za to z całego serca. Właściwie przez to wszystko czuł, jakby się zmieniał i to nie tak, że zawsze zależało mu tylko na pracy, jednak teraz jego życie polegało też na trosce o Harry'ego i dziecko, i zastanawianiu się jak to dalej będzie wyglądać. Czy będą się spotykać? Opiekować razem Kruszynką? A może Harry wprowadzi się kiedyś do niego? 

– Harry – zagadnął, bo chyba musieli o tym porozmawiać, a im wcześniej tym lepiej. 

– Tak? – odpowiedział pytaniem brunet. 

– Tak się zastanawiam, jak to wszystko będzie wyglądać po narodzinach Kruszynki – powiedział Louis. – Chodzi o to, że nadal jeszcze nie znamy się zbyt dobrze, a chciałbym pomagać przy dziecku, nie wyobrażam sobie, żebyś miał radzić sobie samemu. Oczywiście wiem, że mieszkasz z Gemmą…

– Co chcesz powiedzieć? – zapytał Harry. 

– Właściwie sam nie wiem – odpowiedział szatyn. – Mam mieszkanie, ale wiem, że to pewnie dla ciebie zbyt wcześnie, chciałbym jednak, żebyś wiedział, że jeśli tylko zechcesz, to… 

– Louis – przerwał mu znowu Harry, a Tomlinson zamilkł od razu, chcąc wiedzieć, co brunet ma na ten temat do powiedzenia. – Mamy jeszcze kilka tygodni, zanim urodzi się Kruszynka i myślę, że nie powinniśmy jeszcze śpieszyć się z decyzją. Oczywiście to miłe, ale na razie nie myślmy o tym, dobrze? To poważny krok i dajmy sobie na to czas. Absolutnie nie zabronię ci być częścią życia małej, ale myślę, że teraz powinniśmy skupić się raczej na tym, żeby cała i zdrowa przyszła na świat. 

Louis usiadł na łóżku i pokiwał głową. 

– Dobrze, Harry, nie będziemy się spieszyć i masz rację, skupmy się na Kruszynce – odpowiedział. – Wiesz, że zrobię wszystko, żeby nic jej się nie stało, ani tobie. 

– Wiem o tym, Lou – powiedział Harry, uśmiechając się lekko, na co szatyn od razu odwzajemnił uśmiech i pochylił się, żeby na chwilę złączyć ich usta. – Myślisz, że jak długo będę tutaj sam? – zmienił temat. 

– Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że uda nam się jeszcze przez kilka dni, zanim znowu będzie trzeba tłumaczyć, że romansujesz z ordynatorem – zaśmiał się, a Harry pacnął go lekko dłonią. 

– Jesteś okropny – powiedział, na co Louis zaśmiał się jeszcze bardziej i mimo że jego nos nadal strasznie przy tym cierpiał, to pocałował jeszcze kilka razy krótko Harry'ego. 

– Masz ochotę na pizzę? – zapytał po chwili, a Harry zmarszczył brwi w zaskoczeniu. 

– Pizzę? – odpowiedział pytaniem. 

– Jestem głodny, a mamy jeszcze sporo czasu. 

– No chyba nie chcesz zamawiać tutaj pizzy? – dopytał jeszcze Harry, ale to wydawało mu się trochę dziwne i nie miał pojęcia, czy w ogóle tak można. 

– Jestem ordynatorem, kto mi zabroni? – zaśmiał się Louis. – Ale jeśli chcesz, to przejdę się i może kupię ci kilka rzeczy. Na co masz ochotę? 

– Może na coś słodkiego i sok pomarańczowy albo jabłkowy? – zaczął się zastanawiać Harry, ale sam nie wiedział, co dokładnie by chciał. Przy Kruszynce miał takie zachcianki, że zmieniał zdanie co pięć minut, więc nie pogardziłby całym wyposażeniem sklepu, żeby mógł wybierać ze wszystkiego, kiedy tylko miałby ochotę. 

– Przyniosę ci jeszcze parę rzeczy, sam wybierzesz, a teraz poczekaj, zaraz do ciebie wracam – powiedział Louis, całując Harry'ego przelotnie i wstając z łóżka. Miał w planie zadzwonić do pizzerii i w międzyczasie wstąpić do sklepu, żeby kupić dla Stylesa wszystko, co rzuci mu się w oczy. Potem odbierze pizzę i wróci z nią tutaj, i może obejrzą jeszcze jakiś film albo poprzytulają się trochę. Lubił takie momenty z Harrym, a teraz, kiedy nie było z nimi Nialla, tym bardziej miał ochotę korzystać z okazji. 

A piece of you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz