I'm having your baby, it's none of your business
Ale to leci, już 21😲
Harry trochę się nudził, kiedy był sam na sali, no dobra, strasznie się nudził, tym bardziej teraz, w weekend, kiedy nawet Louis go nie odwiedzał, bo przecież wyjechał do rodziny, ale na szczęście jutro wracał do pracy, więc liczył, że spędzą ze sobą wieczór. Przeczytał już połowę książki, którą zaczął dziś rano, jednak szło mu dość powoli, bo bolały go ręce, o kręgosłupie i plecach nie wspominając, i te masaże praktycznie niewiele mu dawały, chociaż zawsze były jakąś rozrywką i przy okazji mógł porozmawiać z fizjoterapeutą. Odłożył książkę na łóżko i wziął butelkę, żeby napić się trochę, do tego dorzucił dwa albo trzy żelki, które przyniosła mu wczoraj Gemma i przez chwilę leżał, gapiąc się w sufit, żeby dać dłoniom odpocząć. Zmarszczył brwi na lekki hałas dochodzący z korytarza, po czym usłyszał głos jednej z pielęgniarek.
– Jesteś dzisiaj naprawdę nieobecna, El.
Od razu nadstawił uszu. Nie interesowały go plotki, ale tutaj, kiedy naprawdę okropnie się nudził, wszystko było rozrywką.
Eleanor zaśmiała się i chociaż Harry tego nie widział, to był przekonany, że właśnie miała dla koleżanki z pracy jakąś zwalającą z nóg wiadomość.
– Miałam wczoraj randkę – odpowiedziała i to sprawiło, że on jeszcze bardziej chciał się dowiedzieć, z kim, bo przecież wszyscy wiedzieli, jak zależało jej na Louisie.
– Z kim? – zapytała od razu druga z pielęgniarek i Harry dziękował jej w duchu za to pytanie.
Eleanor znowu zaśmiała się perliście, na co jemu aż zrobiło się niedobrze i coś mocno ścisnęło go w żołądku. Powtarzał w myślach, żeby to nie był Louis, a raczej błagał o to. Nie miał pojęcia, co zrobi, jeśli szatyn go okłamywał i pogrywał jego uczuciami.
– Powiem ci, że nie przypuszczałam, że tak szybko pójdziemy do łóżka – powiedziała Eleanor i Harry od razu złapał książkę, udając, że czyta, kiedy ona i druga z pielęgniarek minęły jego drzwi.
– Chyba nie na pierwszej randce? – usłyszał jeszcze, po czym Eleanor potwierdziła, ale nie miał pojęcia, co mówiła dalej, bo oddaliły się wystarczająco.
Od razu odłożył książkę i wziął głębszy oddech, który miał go uspokoić, jednak nie zrobił tego. Przecież pisał z Louisem i ten był u rodziców, wiedział o tym, więc nie mógł w tym czasie randkować z Eleanor. Mimo to złapał telefon i napisał krótką wiadomość z pytaniem, czy szatyn nadal tam był. Nie mógł go zdradzać, Harry mu ufał i był przekonany, że Louis nie był taki. I co z tego, że tak naprawdę jeszcze nie byli razem? Planowali razem przyszłość, tak? Poza tym Niall mówił, że Louis jest w niego zapatrzony. Nie w Eleanor, w niego.
– Wszystko będzie dobrze – powiedział cicho do Kruszynki, gładząc dłońmi brzuch. – Na pewno w końcu znalazła sobie kogoś innego.
O mało nie dostał zawału na dźwięk przychodzącej wiadomości i od razu złapał telefon.
– Tak, a co? Stęskniłeś się już? Ja za wami bardzo – przeczytał prawie szeptem, po czym uśmiechnął się lekko. – Tani tekst, Louis – zaśmiał się i chociaż to trochę poprawiło mu humor, to i tak gdzieś w głowie miał pewne obawy. Musiał porozmawiać o tym z Louisem jak najszybciej. Nie mógł pozwolić, żeby w razie czego on i Kruszynka cierpieli, kiedy sprawy zajdą za daleko. Już podkochiwał się w Louisie, a potem to wszystko będzie boleć jeszcze bardziej. Musiał działać teraz, kiedy to był sam początek ich znajomości. Gdzieś w środku jednak miał nadzieję, że to Eleanor kłamała, nie szatyn.
Louis napisał jeszcze, że wraca wieczorem, zanim Harry cokolwiek zdążył mu odpowiedzieć, po czym wymienili jeszcze kilka wiadomości i młodszy wrócił do swojej książki. Chciał zająć myśli, bo mimo że Louis naprawdę pisał, jakby go tutaj nie było, to jednak bał się, że w przechwałkach Eleanor tkwiło ziarno prawdy. Obiecał sobie poruszyć ten temat z samego rana i skupił na czytaniu. Tym razem szło mu o wiele ciężej i to wcale nie z powodu bolących rąk czy pleców, ale naprawdę starał się czytać, bo nerwy w jego stanie nie były dobre, już i tak zbyt wiele złych rzeczy działo się z Kruszynką.
– Wiesz, tak sobie myślę – odezwał się w pewnym momencie do dziecka – że trzeba by wreszcie wybrać ci jakieś imię, co ty na to?
Pogładził dłonią brzuch i odłożył książkę, a Kruszynka poruszyła się lekko.
– Masz tam coraz mniej miejsca – dodał znowu Harry, ale przecież spędził już tutaj tyle czasu, a mała rosła z dnia na dzień. – Może pomyślimy nad tym trochę? I wiesz co, myślę, że Louis też chciałby jakieś wybrać, dlatego ja wybiorę kilka swoich propozycji i on również, a potem ustalimy coś razem.
Uśmiechnął się, czując ruchy Kruszynki i tak naprawdę w życiu by nie powiedział, że będzie potrafił tak się dla kogoś poświęcić, w końcu leżał tu już kilka tygodni, a parę następnych miał jeszcze przed sobą. Mało tego poświęcał się dla kogoś, kogo nawet w życiu nie widział, ale czuł ją, wiedział, że rośnie sobie bezpiecznie w jego brzuchu i kiedy w końcu się urodzi i weźmie ją na ręce, był przekonany, że będzie najpiękniejszą istotą, jaką w życiu zobaczy. To było niepojęte kochać tak kogoś, kogo tak naprawdę jeszcze się nie poznało.
– Nie mogę się już ciebie doczekać – powiedział. – Wiesz, kiedy się dowiedziałem, że jestem w ciąży, nie miałem pojęcia, co robić, przewróciłaś mi całe życie do góry nogami, a teraz wszyscy tak bardzo na ciebie czekamy. Ciocia Gemma, babcia z dziadkiem i… – zawahał się. – Louis. Myślę, że też na ciebie czeka i to wszystko, co wymyśla ta Eleanor to tylko brednie. Też tak uważasz? Wiesz, że Louis jest jednocześnie twoim tatą i lekarzem, który pomoże ci przyjść na świat? Dziwne, co? – zaśmiał się, nadal nie przestając głaskać swojego okrągłego brzucha. – A teraz do rzeczy, poszukajmy ci idealnego imienia.
Wziął telefon, żeby zacząć przeszukiwać internet. Miał nadzieję, że znajdzie coś odpowiedniego, bo przecież nie mógł całe życie nazywać dziecka Kruszynką, chociaż uwielbiał tak do niej mówić i chyba wszyscy wokół też się tego nauczyli. Przeglądał strony od tych najpopularniejszych imion, po te coraz mniej znane, ale jakoś nic nie zwróciło jego uwagi na tyle, żeby wiedział, że to właśnie było to. Owszem, zapisał kilka propozycji, jednak ciągle nie było przy nich tego efektu wow, jakiego oczekiwał.
Jak tak dalej pójdzie, to jeszcze okaże się, że Kruszynka zdąży się urodzić, zanim coś wybierze i w sumie jakoś by go to nie dziwiło, bo większość z tych imion była po prostu beznadziejna. Nie było nic wyjątkowego, co od razu chwyciłoby go za serce i jeśli tak miało to wszystko wyglądać, to nie wiedział, czy w przyszłości chciał więcej dzieci. Chyba że będą bezimienne i same sobie coś wybiorą, kiedy już będą pełnoletnie, co w sumie nie byłoby takim złym wyjściem, biorąc pod uwagę, że jemu nic nie pasowało. Właściwie dość szybko doszedł do wniosku, że powinien zapytać Gemmę i rodziców, bo może oni podpowiedzą mu coś ciekawego, no i liczył też na Louisa, ale to dopiero jutro, kiedy już wyjaśnią sobie wszystko i Louis udowodni mu, że mówił prawdę. Swoją drogą był ciekawy szczegółowej relacji z reakcji jego rodziców, bo na razie Louis ograniczył się tylko do poinformowania go, że dobrze to przyjęli, cieszą się i w przyszłości chcą go poznać, co nie mówiło mu zbyt wiele.
CZYTASZ
A piece of you
FanfictionHarry jest w ciąży. Nie spodziewał się tego, mówiąc szczerze, wpadł przez własną głupotę, ale kto by pomyślał, że akurat on będzie tym szczęściarzem, który może wydać na świat potomka? Mimo wszystko pasowało mu to, pogodził się z losem i wszystko za...