22.

2K 209 49
                                    

Coraz bliżej do porodu🙈🙈🙈






Louis nie mógł się doczekać poniedziałku. Odkąd pojawił się Harry, chodził do pracy jeszcze chętniej niż wcześniej, chociaż naprawdę kochał był lekarzem i pomagać innym. Szybko ogarnął wszystkie poranne obowiązki, po czym poszedł do Harry'ego. Miał jego kolejne wyniki i znowu będą musieli zrobić Kruszynce transfuzję, ale cieszył się, że w końcu znowu mógł spędzać z nimi czas. Uśmiechnął się szeroko, kiedy wszedł na salę, a i Harry posłał mu lekki uśmiech, po czym odłożył książkę.

– Cześć, jak się czujecie? – zapytał i pocałował krótko Harry'ego, a następnie usiadł na łóżku. – Co się dzieje? – dodał, widząc dziwną minę tego chłopaka.

– Chciałbym porozmawiać – odpowiedział Harry.

– Ale coś nie tak? Źle się czujesz? Coś z Kruszynką? Mam wyniki i czeka nas transfuzja, ale...

– Nie o to chodzi – przerwał mu Harry.

– Więc o co? – zapytał całkowicie zdezorientowany szatyn.

– O siostrę Calder.

Louis zmarszczył brwi, teraz tym bardziej nie mając pojęcia, o co chodziło, ale jeśli pomyliła leki Harry'ego, to nie zawaha się jej zwolnić.

– Co z nią? – dopytał, a Harry westchnął ciężko i przez chwilę wahał się z odpowiedzią. Może nie powinien o tym mówić, bo tylko to sobie wyobrażał i nie było sensu robić afery z byle czego? – No więc? – ponaglił go Louis. 

– Chodzi o to – zaczął Harry – że wszyscy wiedzą, że ona ma coś do ciebie – powiedział, na co szatyn odruchowo przewrócił oczami, jednak brunet postanowił mówić dalej, skoro już zaczął. – Słyszałem, jak chwaliła się, że była w weekend na randce. 

– I myślisz, że była tam ze mną – dokończył za niego Louis, teraz już wystarczająco dobrze wiedząc, o co szło i skąd ta dziwna mina, ale nie ukrywał, że trochę cieszyło go, że Harry mógł być zazdrosny. – Jedno pytanie, mówiła konkretnie o mnie? 

Młodszy zamyślił się na chwilę, właściwie chyba w żadnym momencie nie wspomniała imienia Louisa. 

– W sumie… – zawahał się. 

– W takim razie życzę jej szczęścia w nowym związku, ale ja, Harry, byłem u rodziców i mam nadzieję, że mi uwierzysz  – powiedział szatyn, lekko zirytowany. – Nie spotykam się ani nigdy nie spotykałem z Eleanor, bo po prostu nie gustuję w kobietach, jeśli do niej to nie dociera, to jej problem, poza tym jeśli usłyszę, że rozpowiada o mnie takie rzeczy, konkretnie o mnie – dodał – to nie zawaham się jej zwolnić. 

Harry przez chwilę nie miał pojęcia, co powiedzieć, po czym uśmiechnął się do Louisa. Czy miał w tym momencie jakieś inne wyjście, jak tylko mu uwierzyć? Chciał mu wierzyć i to bardzo. 

– No dobrze, skoro tak mówisz – powiedział, łapiąc ręką za jego kitel i przyciągając go do krótkiego pocałunku. – A teraz wróćmy do Kruszynki. 

– Tak, wracając do Kruszynki, będziesz miał dzisiaj kolejną transfuzję – powiedział szatyn, na co Harry tylko pokiwał głową. Wiedział, że to było konieczne, rozmawiali o tym, chociaż same zabiegi sprawiały, że bał się, żeby przypadkiem nic się nie stało. I może Louis miał naprawdę sporo doświadczenia, ale przecież zawsze mogło pójść coś nie tak i to nie od niego zależało. – Mam kilka planowanych wizyt, więc niedługo się tobą zajmę – dodał Louis, na co Harry pokiwał głową, nie żeby trochę cieszyło go, że to nie będzie od razu. Stresujące rzeczy wolał jednak odkładać na później. 

A piece of you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz