No i kolejne nowe ff, mam nadzieję, że się spodoba 🙈
Ostatnim, co pamiętał Harry, zanim ocknął się w karetce, był ból i panika Gemmy, potem musiał zemdleć, biorąc pod uwagę, że właśnie wróciła mu świadomość.
– Witamy, witamy – zaśmiał się jakiś miło wyglądający ratownik. – Jesteś w karetce, ale nie ma powodu do paniki, po prostu zabieramy cię na badania.
– Co się stało? – zapytał Harry, próbując się podnieść, ale mężczyzna przytrzymał go.
– Leż – upomniał. – A odpowiadając na twoje pytanie, zemdlałeś i twoja siostra wpadła w panikę, więc zadzwoniła po nas.
Harry tylko pokiwał głową, a ratownik uśmiechnął się do niego przyjaźnie, informując, że zaraz będą w szpitalu. Starał się przez ten czas przypomnieć sobie, co się wydarzyło. Kojarzył, że zabolał go brzuch, ale czemu jego siostra tak panikowała? No tak, krwawienie, teraz już wiedział. Chciał sprawdzić, czy dalej coś się działo, ale mężczyzna obserwował go uważnie, więc pewnie znowu upomni go, kiedy będzie chciał się ruszyć, zauważył za to, że dostał kroplówkę.
Naprawdę nie minęło dużo czasu, zanim dotarli do szpitala, a on z każdą chwilą czuł się lepiej, więc miał nadzieję, że to był tylko fałszywy alarm, jednak dla dobra Kruszynki wolał to sprawdzić. Przyjęto go i jakaś pielęgniarka zawiozła go pod odpowiedni gabinet, jednocześnie informując go, że zaraz przyjdzie do niego lekarz, więc znowu tylko pokiwał głową.
– Jesteś – usłyszał głos swojej siostry. – Co się dzieje? Mam twoje badania, może się przydadzą.
Położyła mu teczkę na kolanach, bo usadzili go na wózku, ale zanim zdążył odpowiedzieć, pielęgniarka odezwała się ponownie.
– A pani to...? – zagadnęła.
Gemma odwróciła się do niej i zmierzyła ją wzrokiem.
– Siostra – odpowiedziała.
– Och... Proszę się nie martwić, brat jest w dobrych rękach, doktor Tomlinson jest naprawdę dobrym specjalistą. Od niedawna jest tutaj ordynatorem – dodała, jak wydawało się Harry'emu, z lekkim uwielbieniem w głosie.
– Siostro Calder – odezwał się jakiś głos, który w pewnym sensie wydał się Harry'emu znajomy, więc odwrócił się i właśnie w tym momencie miał ochotę zemdleć po raz kolejny. – Proszę podejść pod dwunastkę, a ja zapraszam – powiedział Louis, mijając tę małą grupkę i otwierając drzwi gabinetu.
I Harry naprawdę chciał wstać i sprawdzić co z dzieckiem, ale jego nogi w tym momencie były jak z waty. Mężczyzna w białym kitlu, który właśnie się tutaj pojawił, był dokładnie tym samym mężczyzną, z którym przespał się kilka miesięcy temu. To była tylko jedna noc, która sprawiła, że w jego życiu pojawiła się Kruszynka, ale on od tamtej pory był święcie przekonany, że już więcej nie zobaczy tego człowieka na oczy. Bo niby jakie było prawdopodobieństwo, żeby w tak wielkim mieście jak Londyn, spotkać ojca swojego dziecka, który do tego okazuje się być cholernym lekarzem?
– Pomogę – powiedział Louis, pochylając się, bo najwyraźniej jego pacjent był porządnie osłabiony i właśnie w tym momencie spojrzał na niego.
Nie czarujmy się, miał tyłu pacjentów, że rzadko się im przyglądał, nie mówiąc o zapamiętywaniu ich. Owszem kojarzył ich, ale najczęściej nie po twarzach, rozpoznawał ich po macicach, penisach i chorobach, które mieli. Tę twarz jednak pamiętał bardzo dobrze i właśnie przez to zamarł na chwilę, a gorąco przebiegło po jego kręgosłupie, zanim tak naprawdę podał Harry'emu rękę, żeby pomóc mu wstać.
![](https://img.wattpad.com/cover/286751011-288-k917251.jpg)
CZYTASZ
A piece of you
FanfictionHarry jest w ciąży. Nie spodziewał się tego, mówiąc szczerze, wpadł przez własną głupotę, ale kto by pomyślał, że akurat on będzie tym szczęściarzem, który może wydać na świat potomka? Mimo wszystko pasowało mu to, pogodził się z losem i wszystko za...