8.

2.3K 209 51
                                    

I kolejna randka. Ależ oni ostatnio randkują.......





Były takie tygodnie, w których nie było zupełnie nic do roboty, ale były też takie, w których Louis nie wiedział, w co ręce ma włożyć. Taki właśnie był ten tydzień i kiedy kolejnego dnia szykował się na randkę z Harrym, kolejną, po kilku planowanych wizytach, do jego gabinetu wpadła jedna z pielęgniarek, wzywając go szybko na salę operacyjną. Przywieźli jakąś kobietę z wypadku, do tego w pierwszych tygodniach ciąży i z poważnym krwotokiem. Louis od razu zerwał się z krzesła, o mało go nie przewracając i pobiegł za pielęgniarką. Takie sytuacje zawsze był najgorsze, a on wtedy zawsze dawał z siebie wszystko, żeby pomóc. Przy sali operacyjnej już wrzało, ale Louis bardzo cenił swój zespół za to, że każdy wiedział, co ma robić. Rozeznał się szybko w sytuacji i poszedł się przebrać i wyszorować.

– Chyba dzieje się coś poważnego – powiedział Niall, wchodząc z powrotem do sali, którą dzielił z Harrym. – Doktor Tomlinson biegł ile sił w nogach na salę operacyjną.

– To faktycznie nie wróży dobrze – odpowiedział Harry, poprawiając się trochę na łóżku. Miał nadzieję, że jego wyniki wreszcie będą dobre i w końcu będzie mógł się chociaż trochę ruszyć. Chociaż położyć na boku, bo jak na razie kręgosłup mu wysiadał, ale dla Kruszynki zaciskał zęby, ona była najważniejsza. Louis chyba trochę po znajomości przysłał mu tu fizjoterapeutę, który przynosił chwilową ulgę jego obolałemu ciału, do tego badał go co chwilę, więc czuł się bezpiecznie, co nie oznaczało, że był już naprawdę zmęczony.

– Spróbuję się czegoś dowiedzieć albo po prostu poczekamy na twojego ordynatora – zaśmiał się blondyn, na co Harry rzucił mu pełne politowania spojrzenie. Rzuciłby go chętnie poduszką, ale nie był w stanie.

– Wcale nie mojego – odpowiedział, a Niall wyszczerzył zęby jeszcze szerzej.

– Dobra, dobra – stwierdził. – Siedział tutaj wczoraj do dwudziestej drugiej i gdyby nie był ordynatorem, to na pewno już dawno by stąd wyleciał.

Harry przewrócił oczami, uśmiechając się pod nosem. Faktycznie Louis zabawił tutaj trochę i nawet weszła jedna z pielęgniarek, nie wiedział jeszcze dokładnie która, to Niall je odróżniał, chcąc go stąd wyrzucić, bo było już grubo po porze odwiedzin, ale powstrzymała się, widząc, z kim miała do czynienia. Tylko grzecznie przeprosiła i wyszła, i pewnie już wczoraj zaczęły się tutaj niezłe plotki na ten temat.

– Dobra, masz trochę racji – zaśmiał się Harry. – Ale jeśli mam być szczery, to na razie cieszę się, że dałem mu taką szansę. I w ogóle wiesz, co mi wczoraj powiedział? Że chce być obecny w naszym życiu.

Niall westchnął od razu.

– To naprawdę miłe – stwierdził, ale Styles dobrze widział, że posmutniał. – Wiesz, chciałbym, żeby Zayn albo Liam tak zareagowali, kiedy już prawda wyjdzie na jaw, bo kiedyś będę musiał im powiedzieć, nie?

– Niall... – zaczął Harry, wahając się przez moment. – Jestem przekonany, że wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Przecież oboje cię odwiedzają.

– No tak, dzisiaj ma przyjść Liam – stwierdził blondyn, uśmiechając się smutno.

– No widzisz, zależy im. Musisz być dobrej myśli i wszystko się ułoży. A może twoje dziecko będzie miało dodatkowego tatę albo wujka?

Niall pokiwał głową.

– Masz rację, wszystko będzie dobrze – potwierdził, chcąc w to wierzyć.

A piece of you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz