10.

2.2K 176 55
                                    

Jak mi opornie idzie pisanie pic...

Ehh...





Harry przeżył cały weekend spokojnie, jednak bez odwiedzin szatyna, za to z odwiedzinami Zayna, chociaż w porównaniu do blondyna, nie puścił pary z ust. W poniedziałek rano jak zwykle zrobili mu wyniki, po czym już tylko czekał na codzienną wizytę Louisa, tym bardziej, kiedy poranny obchód oznaczał ich pierwsze spotkanie po weekendzie, przed którym trochę randkowali i liczył na to, że i w tym tygodniu uda im się spotkać parę razy. Uśmiechnął się szeroko, kiedy szatyn w końcu, z dość sporym opóźnieniem, wszedł do sali i naprawdę w tym momencie poczuł się jak zakochany nastolatek.

– Cześć, chłopcy – przywitał się Louis. – Jak samopoczucie?

– Dobrze – odpowiedzieli razem.

– Mam wasze wyniki – poinformował szatyn. – U Nialla wszystko w porządku, ale twoje, Harry, trochę mnie martwią.

Harry spiął się od razu.

– Co się dzieje? – zapytał.

– Cóż – odpowiedział Louis. – Pamiętasz, że jak tu trafiłeś, powiedziałem ci o konflikcie serologicznym i podaliśmy ci immunoglobulinę?

Harry pokiwał głową.

– Wygląda na to, że nie do końca działa i dziecko dostaje anemii.

– I co teraz? – zapytał od razu Harry.

– Zrobimy ci jeszcze raz badania i zobaczymy, może jednak się mylę – powiedział Tomlinson, chociaż dobrze wiedział, że tak nie było, nie chciał tylko za bardzo straszyć Harry'ego, jednak wiedział, co to dla niego miało oznaczać, do tego tu nie chodziło o jakieś dziecko, które miał ratować, tu chodziło o jego dziecko, więc tym bardziej musiał spiąć tyłek. – Na razie mam kilka planowych wizyt, ale niedługo zabiorę cię na badanie i sprawdzimy wszystko.

Harry pokiwał głową. Znowu zaczął się okropnie bać się o Kruszynkę, a przecież już było tak dobrze, wszystko zaczynało się układać.

– Wytłumaczę ci to dokładnie w gabinecie, ale spokojnie, nie masz się czego bać – powiedział Louis, chcąc trochę pocieszyć tego chłopaka. – Poza tym na lepszego lekarza nie mogłeś trafić – zaśmiał się, na co Harry również zachichotał od razu.

– Mam taką nadzieję – stwierdził.

– Muszę iść, ale widzimy się niedługo – powiedział jeszcze szatyn, mrugając do chłopaka, po czym wyszedł, a Harry spojrzał przerażony na Nialla.

– Wszystko będzie dobrze, zobaczysz – odezwał się blondyn. – Myślisz, że on pozwoli, żeby coś się stało jego dziecku.

– Tak, właściwie masz rację – stwierdził Styles, ale argument, że to było dziecko Louisa, był chyba najsolidniejszym, jaki mógł usłyszeć.

– Pewnie dadzą ci jakieś witaminy albo kroplówkę – dodał Horan, starając się jak najbardziej pocieszyć tego chłopaka, ale chyba wszystko na tym świecie było przeciw niemu i on naprawdę widział, w jakiej komfortowej sytuacji był tylko ze swoimi przedwczesnymi skurczami.

Niecałe półtorej godziny później po Harry'ego przyszła pielęgniarka, która przewiozła go do gabinetu Louisa. Szatyn uśmiechał się do niego znad biurka, a Styles naprawdę w tym momencie pomyślał, że przecież nie może być tak źle, jak to sobie wyobrażał.

– Dobrze, więc jeszcze raz, Harry – zaczął Tomlinson. – Twoje poranne wyniki, które dostałem, nie bardzo mi się podobają, dlatego muszę zrobić ci i Kruszynce kilka badań.

A piece of you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz