28.

3K 219 95
                                    

28 haha 💙💚








Harry był przerażony, kiedy zawieziono go na salę operacyjną i teraz już w pełni rozumiał Nialla, kiedy ten mówił, że nie jest gotowy, żeby zostać ojcem. On też nie był gotowy, mimo wszystko obecność Louisa tutaj trochę podnosiła go na duchu. Oczywiście, kiedy szatyn w końcu przyszedł, a Harry miał wrażenie, że minęły wieki, zanim to zrobił. Obserwował go uważnie, kiedy ten z pomocą pielęgniarki ubierał na siebie rękawiczki i coś, jakby fartuch. 

– Wszystko będzie dobrze – powiedział jeszcze Louis, podchodząc bliżej i Harry miał wrażenie, że uśmiechnął się do niego, bo jego wystające zza maseczki oczy zmarszczyły się. 

Starał się odwzajemnić uśmiech, ale Louis już na niego nie patrzył, za to zniknął za parawanem, który Harry miał rozstawiony nad sobą. Słuchał, jak instruował swój zespół i czuł jakiś dziwny dotyk, ale nie było tak źle, spodziewał się, że będzie gorzej bolało, wolałby jednak widzieć, co robi Louis, gdyby widział, byłby zdecydowanie spokojniejszy. 

Nie miał pojęcia, ile minęło czasu, kiedy szatyn odezwał się. 

– No i mamy ją – oznajmił, a zaraz po tym Harry po raz pierwszy usłyszał Kruszynkę. 

Łzy od razu pojawiły się w jego oczach. 

– Czy ja… Mogę…? – zaczął. Chciał jej dotknąć i wziąć na ręce. Chciał po prostu ją zobaczyć.

– Sekundkę – odpowiedział szatyn i chociaż Harry'emu wydawało się, że wcale nie minęła sekunda, a dobre kilka dni, ten w końcu przybliżył ją na chwilę, przez co brunet rozpłakał się jeszcze bardziej. 

– Hej, Kruszynko – przywitał się z nią, dotykając delikatnie jej małej buźki. 

Była taka drobna, nawet za drobna, wyobrażał ją sobie trochę większą, ale właśnie taka była jeszcze bardziej cudowna. 

– Musi poleżeć trochę w inkubatorze – powiedział Louis, zabierając małą i oddając ją pielęgniarce. – A ja zajmę się tobą. 

I czy Harry'emu właśnie wydawało się, że szatyn do niego mrugnął? Mogło mu się pomylić, bo miał łzy w oczach, zresztą Louis też, chociaż za wszelką cenę widać było, że stara się utrzymać powagę i skupić na pracy. 

Harry znowu poczuł, że coś mu robi, jednak w dalszym ciągu ta cholerna zasłona uniemożliwiała mu zobaczenie czegokolwiek, zamknął jednak oczy i skupił się na Kruszynce, na tym, jaka była malutka i piękna. Miał ochotę płakać ze szczęścia, aż braknie mu sił. To była zdecydowanie najpiękniejsza chwila w jego życiu. Leżał tak, aż w końcu Louis oznajmił mu, że wszystko skończone i zaraz zostanie odwieziony na salę pooperacyjną, a on zajrzy do niego najszybciej, jak się da, po czym zniknął, a Harrym zajęły się pielęgniarki. Louis za to, kiedy już całkowicie ogarnął się po operacji, poszedł na chwilę do swojego gabinetu, gdzie oparł się o drzwi, kiedy tylko zamknął je za sobą. Czuł się całkowicie nierealnie. Skupiał się na tym, co miał robić, ale teraz znowu poczuł się słabo, a kolana ugięły się pod nim. Kruszynka przyszła na świat i to było aż dziwne. Naprawdę miał dziecko i oswajanie się z tą myślą od kilku ostatnich tygodni wcale nic nie dawało. Mimo to postanowił wziąć się w garść, bo przecież musiał zajrzeć i do Kruszynki i do Harry'ego, ale zanim to zrobi… Chyba powinien… Wziął telefon, jednak zawahał się przez chwilę, ale ostatecznie postanowili ich poinformować. 

– Cześć, mamo – przywitał się, kiedy Jay odebrała telefon. – Słuchaj… Pamiętasz, jak mówiłem ci o Harrym? No to Kruszynkę właśnie urodziłem, znaczy… No wiesz, o co chodzi, ale zadzwonię później, bo jestem skołowany, okej? Odezwę się, jak sam to ogarnę. 

A piece of you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz