9.

2.2K 212 26
                                    

Niniejszym otwieram maraton apoy 👨‍⚕️





Louis zerwał się, słysząc okropny dźwięk budzika, który ustawiły mu kiedyś jego siostry, a którego z lenistwa nie miał ochoty zmieniać, mimo wszystko nienawidził tej piosenki, tym bardziej o tej porze. Przekręcił się, żeby go wyłączyć, ale kiedy tylko to zrobił, runął jak długi na podłogę, budząc się całkowicie, bo narobił takiego hałasu, że obudziłby umarłego, do tego o mało nie dostał w głowę stojakiem od kroplówki, który znajdował się za jego plecami, a chwilę później obok niego na podłodze. 

– Co do...? – zaczął, jednak po chwili uświadomił sobie, gdzie tak naprawdę był. 

Harry wychylił się lekko, spoglądając na niego. 

– Louis? – zapytał zdezorientowany, ale był chyba tak samo zdziwiony tą całą sytuacją, co szatyn. 

Dosłownie sekundę później, kiedy Louis starał się pozbierać z podłogi i jednocześnie wyłączyć swój natrętny budzik, który wrzeszczał właśnie „you spin me right round, baby, right round like a record, baby, right round, round, round" do sali wpadła jedna z pielęgniarek, zaalarmowana nagłym hałasem i na jego nieszczęście to chyba była TA Calder. 

– Doktor Tomlinson? – zapytała zdziwiona, po czym spojrzała na Harry'ego, a następnie na Nialla i z powrotem na szatyna, po drodze lokalizując też kwiaty stojące na stoliku pomiędzy dwójką ciężarnych. 

– Wszystko w porządku, poradzę sobie – odpowiedział Tomlinson, wystarczająco dobrze zdając sobie sprawę, w jak głupiej sytuacji się znalazł. 

– Oczywiście, doktorze – powiedziała tylko, po czym odwróciła się i wyszła szybko. I Louis był w tym momencie całkowicie przekonany, że zaraz wszystkie pielęgniarki będą o tym wiedziały. 

Wstał z podłogi i otrzepał się. Nie miał pojęcia, co powiedzieć, za to Harry wyszczerzył do niego zęby. 

– Następnym razem tak nie strasz – powiedział, przez co Louis sam się roześmiał. 

– Pójdę po jakieś śniadanie – stwierdził. – Na co macie ochotę? 

Skoro już tutaj był i zrobił im taką pobudkę, to miał zamiar chociaż odwdzięczyć się tej dwójce dobrym śniadaniem.

– Obojętnie – odpowiedział młodszy, więc Louis spojrzał na blondyna. 

– Obojętnie, doktorze – powiedział Niall, a szatyn przytaknął tylko, po czym ruszył do szpitalnej stołówki, z której, jako lekarz, dość często korzystał, a w której podawali naprawdę dobre jedzenie. 

Po kilku minutach wrócił do sali i podał tej dwójce jedzenie, a właściwe podał je Niallowi, a sam usiadł na krzesełku, chcąc pomóc z nim Harry'emu, zupełnie nie zauważając, jak wymowne spojrzenie rzucił w tym czasie brunetowi blondyn. Harry czuł się tym wszystkim trochę skrępowany, ale ostatecznie jakoś udało mu się zjeść śniadanie, jednak dopiero kiedy skończył, zapytał o coś, co nurtowało go przez cały ten czas. 

– Ty nie jesz? 

– Nie – odpowiedział mu szatyn. – Zjem w gabinecie i tak muszę iść się przebrać, bo jeszcze trochę i zaczynam dyżur. 

Harry pokiwał głową. 

– Ale odwiedzę cię później – dodał Louis. 

– Będę czekał – odpowiedział Harry, mając nadzieję, że to nie będzie brzmiało głupio. 

Louis uśmiechnął się jeszcze do niego, po czym wyszedł, a Niall od razu zaczął się śmiać. 

– Ktoś tu wpadł i to całkiem nieźle – stwierdził, Harry nie zdążył mu jednak odpowiedzieć, bo do sali wkroczyła jego siostra. 

A piece of you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz