Rozdział 2

250 26 65
                                    

Vivien wolnym krokiem weszła do mieszkania. Przez zwężony przedsionek nie była w stanie dostrzec wnętrza salonu. Na jasnej podłodze zauważyła jednak kilka plam krwi, przy których stały tabliczki z numerami. Pociągnęła nosem. Zapach nie był aż tak intensywny, jak w przypadku gnijącego ciała, ale jak najbardziej wskazywał na obecność trupa.

– Daisy, mogę wejść?! – zawołała Vivien po zamknięciu drzwi.

– Tylko nie szuraj buciorami.

To burknięcie ledwie dotarło do uszu detektyw Clyne. Patrząc pod nogi, ruszyła przed siebie. Trzy kroki później była już w salonie, gdzie od razu się zatrzymała. Właściwie to stanęła jak wryta, jeszcze zanim zdążyła o czymkolwiek pomyśleć.

Krew była wszędzie. Na dębowej podłodze, na ścianach w kolorze écru, a nawet na białych meblach. Tak ją to zaskoczyło, że dopiero po chwili zaczęła wzrokiem szukać ofiary. Dostrzegła jedynie nagie, blade stopy. Z tego miejsca nie była w stanie zobaczyć nic więcej, bo widok zasłaniały jej plecy koleżanki z pracy. Daisy Hayden akurat kucała przy zmasakrowanym ciele. Jej czarne, związane w kucyk włosy z szelestem przesunęły się po materiale kombinezonu ochronnego, gdy tylko przekręciła głowę.

– Mówiłam, że jest mnóstwo śladów – rzuciła jakby od niechcenia i wróciła do pracy. Zaraz jednak znów zmierzyła Vivien wzrokiem. Nie zdołała powściągnąć nieco kpiącego uśmiechu. – Nowa fryzura?

– Tak, inspirowałam się mopem, jeśli już musisz wiedzieć.

– Ciężka noc, co?

– Ani słowa więcej, Daisy – odparła ostrzegawczym tonem, czym jedynie wywołała szerszy uśmiech na twarzy znajomej. – Ani. Słowa.

Daisy przeniosła spojrzenie na dużą plamę krwi obok ciała. Były w niej zatopione fragmenty miękkiej tkanki. Westchnęła i znów podniosła wzrok, tym razem by znaleźć swojego asystenta. Kucał w dalszej części salonu i fotografował jeden z wielu śladów. Czekało ich jeszcze sporo pracy. Po prostu idealne rozpoczęcie tygodnia.

– Czyli nie chcesz wiedzieć nic o ofierze?

– Chcę ją zobaczyć.

Detektyw Clyne wręcz przebierała nogami w miejscu, gdyż wychylanie się na różne strony i tak nie umożliwiło jej dojrzenia denatki. Daisy w końcu skinęła głową, ale uważnie obserwowała każdy jej ruch. Niemal krzyknęła, gdy Vivien postawiła stopę nieco za blisko jednej z kałuż. Stanowczym głosem rozkazała jej się zatrzymać. Zazwyczaj spokojna twarz Daisy poczerwieniała ze złości.

– No weź, jeszcze krok.

– Nie ruszaj się stamtąd – warknęła, grożąc jej palcem. Odnalazła wzrokiem jedną z większych plam na podłodze i na nią wskazała. – Widzisz to?

Vivien zerknęła w tamtą stronę. W krwawej kałuży nieopodal ciała odbiła się podeszwa czyjegoś buta. Niestety ślad był połowicznie zamazany przez inny, znacznie mniejszy odcisk. Detektyw Clyne bez problemu domyśliła się, że to prawdopodobnie sąsiadka, która znalazła ofiarę, jako druga wdepnęła w kałużę. Jako pierwszy zrobił to nieostrożny morderca.

Vivien powiodła wzrokiem po podłodze i dostrzegła kilka krwawych smug. Nie tworzyły żadnego konkretnego kształtu. Musiały powstać przy zetknięciu brudnych podeszew z panelami.

– Właśnie dlatego masz nie ruszać się z miejsca. – Daisy nieco się odchyliła. – Stój tam i patrz.

Vivien chwilę ponarzekała pod nosem, ale w końcu skupiła wzrok na ofierze. Kobieta leżała na plecach, niedaleko przewróconego stolika do kawy. Jej twarz była opuchnięta, warga rozbita, a na prawym policzku widniał duży siniak. Na szyi można było dostrzec ciemne ślady w kształcie palców. Zwiewna sukienka była podarta, zostały z niej strzępy. Przez ilość krwi określenie jej koloru sprawiało duży problem. Jedno ramiączko biustonosza było urwane, a on sam przekręcony. Najgorszy widok stanowił tułów kobiety. Wyglądała, jakby jakieś zwierzę w furii rozszarpało jej brzuch. Z tej odległości Vivien nie była w stanie dostrzec, jak wyglądają krawędzie licznych ran, więc nie mogła jeszcze wnioskować o narzędziu zbrodni. Wiedziała jednak, że morderca działał pod wpływem silnych emocji. Na pewno większość z tych ciosów można było uznać za śmiertelne.

FachowiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz