William Appleton na wieść o śmierci żony zareagował śmiechem. Po chwili zaczął dopytywać, który z jego kolegów wpadł na taki głupi żart. Dopiero gdy policjant poważnym tonem powtórzył, dlaczego dzwoni, William zamilkł. Nie rozłączył się, ale przestał odpowiadać na pytania. Kilka minut później nagle oznajmił, że jest na delegacji służbowej w Filadelfii, która powinna trwać jeszcze cztery dni. Zadeklarował, że postara się wrócić szybciej, a poza tym będzie pod telefonem w razie, gdyby policjanci mieli do niego pytania. Na koniec podał adres najlepszej przyjaciółki Reginy.
– Wierzysz mu? – zagaiła Vivien, gdy Chayse się rozłączył. Słyszała przebieg rozmowy, ponieważ jej partner od razu włączył tryb głośnomówiący.
– Nie da się tutaj tak szybko dojechać z Filadelfii.
– To jakieś... No, prawie trzy godziny.
– Nie wiemy, kiedy dokładnie zginęła – mruknął po chwili. Chciał coś wymyślić, ale w obecnej sytuacji gdybanie wydało mu się bezsensowne.
– Daisy mówiła, że około ósmej – przypomniała Vivien, prostując się na fotelu. Zrobiła to tylko po to, żeby zagłuszyć burczenie w brzuchu. Jej organizm aż za dobrze wiedział, że to już pora lunchu.
– Mówiłaś, że o ósmej gadała z mężem.
– Skończyła za piętnaście ósma.
Chayse uniósł brwi, ale nic nie powiedział. Mógł przysiąc, że Vivien wspominała o ósmej. W innym przypadku to piętnaście minut pewnie nie miałoby takiego znaczenia, ale teraz było istotne.
– Może zadzwonił, żeby upewnić się, że jest w domu? – zaproponował. Już wcześniej jego myśli skupiały się właśnie na podejrzeniach w stosunku do Williama. – Jak powiedziała, że tak, to poszedł tam i ją zabił.
Vivien wydęła usta, zastanawiając się nad jego słowami. Według niej malarz był o wiele bardziej podejrzany. Był u klienta dopiero po jedenastej, a droga z uwagi na korki zajęła mu około godziny. Miał mnóstwo czasu, żeby zabić Reginę. Jak na razie detektyw Clyne jeszcze nie znała powodu, dla którego mógłby to zrobić. Po głowie chodziło jej, że miał romans z ofiarą. Może z nim zerwała i dlatego ją zamordował. To w pewien sposób wyjaśniałoby gwałt.
Vivien postanowiła na razie zostawić ten temat. Musieli najpierw dowiedzieć się, kiedy dokładnie nastąpił zgon i czy znaleziono jakieś ślady na miejscu zbrodni.
– Może. Przesłuchamy go, jak przyjedzie. – Podniosła się z fotela na tyle dynamicznie, że ten z hałasem przesunął się pod ścianę. – Co powiesz na lunch w drodze do kumpeli Reginy?
Uśmiech sam wkradł się na usta Chayse'a. Na dłużej utkwił spojrzenie w jasnych oczach partnerki, która naprawdę szybko stała się zniecierpliwiona. Przestąpiła na drugą nogę i splotła ramiona na piersi.
– No?
– Brzmi nieźle.
Chwilę później już wychodzili z komendy. Po krótkiej dyskusji zdecydowali, że pojadą samochodem Woodarda. Vivien lubiła prowadzić, ale uznała, że może warto przetestować umiejętności nowego partnera. Usiadła na miejscu pasażera i dziwnie podekscytowana zapięła pas bezpieczeństwa. Czuła się tak, jakby zaraz miała brać udział w wyścigach.
Chayse przekręcił kluczyk w stacyjce. Upewnił się, że wie, gdzie jechać, po czym skierował auto w stronę wyjazdu z parkingu. Zerknął na siedzącą obok blondynkę. Dopiero zaczęli współpracę, ale naprawdę zdążył ją polubić. Mówiła to, co myśli, bez owijania w bawełnę.
CZYTASZ
Fachowiec
Mystery / ThrillerNowy dzień, nowy trup. Nic nadzwyczajnego w pracy detektywa wydziału zabójstw. Vivien Clyne widziała już dziesiątki martwych ciał. Topielec, wisielec, strzał z broni, ugodzenie nożem. Morderstwo, samobójstwo. Za każdym razem coś innego, ale efekt za...