Rozdział 33

129 14 65
                                    

Wtorek, 8 sierpnia

Następny dzień Vivien i Chayse zaczęli od zapoznania się ze wstępnymi ustaleniami Daisy na temat samochodu Martina, który po podpisaniu przez prokuratora odpowiednich dokumentów znalazł się na policyjnym parkingu. Poza nim w garażu, nieopodal którego Martin został napadnięty, nie znaleziono niczego interesującego. Wszystko znajdowało się w aucie.

– Ten chłopak nie jest zbyt bystry – stwierdziła Daisy bez ogródek, krążąc wzrokiem między siedzącą naprzeciwko Vivien a stojącym obok Chaysem. – Albo kompletnie spanikował.

Vivien zniecierpliwiona wypuściła powietrze przez usta. Gdy pół godziny wcześniej obudził ją dzwonek telefonu, została poinformowana, że w końcu pojawiły się konkretne dowody. W ich obliczu sporządzenie aktu oskarżenia nie powinno stanowić dla prokuratora najmniejszego problemu. Vivien już podczas rozmowy telefonicznej próbowała dowiedzieć się, o co dokładnie chodzi, ale Daisy kazała jej przyjechać na miejsce. Za to teraz, zamiast wszystko od razu powiedzieć, wyraźnie szykowała się na długi wywód.

– To akurat żadna nowość. Gdzie te konkrety?

– Wszystko byś od razu chciała mieć podane na tacy – obruszyła się Daisy, gdy koleżanka weszła jej w słowo. Postanowiła skupić wzrok na Woodardzie, ale wytrzymała tylko chwilę. Uznała, że jednak woli wyjaśnić co nieco z Vivien, a ta, jakby wiedząc, co zaraz się stanie, przewróciła oczami. – To tak nie działa. Sprawdzaliśmy to...

– Działałoby, gdybyś nie bawiła się w budowanie napięcia.

– Możemy wrócić do konkretów? – mruknął Chayse tak cicho, że ledwie mogły go usłyszeć. Oczy wciąż same mu się zamykały, ale stojąca na biurku kawa była zbyt gorąca, by mógł się napić. W domu nie zdążył tego zrobić, bo Daisy kazała się spieszyć. Wciąż nie odespał ostatnich dni. Miał wrażenie, że już nigdy się nie wyśpi.

– Możemy, chyba że nasza gwiazda ma jeszcze jakieś uwagi do przekazania – odparła Daisy oschle, wymownie patrząc na Vivien.

– Nie wkurzaj mnie dzisiaj.

Daisy była gotowa powiedzieć, że detektyw Clyne zawsze jest wkurzona, ale ostatecznie machnęła na to ręką. Sama miała jeszcze dużo do zrobienia, a ta pogawędka była dla niej chwilą wytchnienia. Bynajmniej nie zamierzała psuć sobie humoru sprzeczkami. Otworzyła teczkę, którą od chwili trzymała na kolanach. Podała Vivien plik zdjęć, po czym przekartkowała dokumenty, by odnaleźć protokół przeszukania. Moment później ten znalazł się w dłoniach Chayse'a.

– W schowku samochodowym znaleźliśmy nóż zawinięty w koszulkę – oznajmiła bez zbędnej zwłoki, czym od razu skierowała na siebie spojrzenie Woodarda. Vivien za to zaczęła szukać odpowiedniej fotografii. – Nóż jest czysty, ale luminol pokazał, że wcześniej była na nim krew. Koszulka za to jest cała w zaschniętych plamach. Sprawdzamy, czy to krew ofiary.

Chayse odłożył dokument i oparł dłonie na biurku, by wygodniej było mu zerkać przez ramię Vivien na trzymane przez nią zdjęcia. Sfotografowana koszulka była brązowa, ale nigdzie nie dostrzegł loga. Nawet na kolejnym ujęciu nic nie zauważył. Może kryło się pod którąś z plam krwi, a może w ogóle go tam nie było. Podniósł wzrok na Daisy, która od razu to wyczuła. Przechyliła nieznacznie głowę i pytająco uniosła brwi.

– To ta służbowa koszulka?

– Tak. Włókna zgadzają się z tymi spod paznokci ofiary.

– A wymiary noża? – tym razem to Vivien zabrała głos, ale wzrokiem nadal śledziła fotografie.

– Wstępnie pasują do zadanych ran, ale będziemy to dokładniej sprawdzać.

FachowiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz