Pov: Drista

36 4 1
                                    

Była 15:30, na dworze robiło się już ciemno... w końcu była zima. Weszłam do samochodu I próbowałam go uruchomić ale nie chciał odpalić. Postanowiłam że pójdę pieszo, będzie fajny vibe i w ogóle. Włączyłam piosenkę Corpsa na słuchawkach i udałam się w stronę domu Williama i Danieli. Obok mnie przyjechał nagle czarny samochód. Nie zdziwiłam się bo w końcu to była ulica, ale samochód staną nagle na poboczu. Już miała obok niego przechodzić ale gdy tylko spojrzalam w telefon ktoś zamkną mi buzię ręką I wciągną mnie do samochodu wytrącając mi przy tym telefon z ręki.
Całą drogę byłam przytomna jednak nie mogłam nic zrobić. Po dwóch stronach trzymali mnie jacyś zamaskowani mężczyźni którzy zakneblowali mi usta. Gdy już wysiedliśmy rozejrzałam się. Dokładnie widziałam gdzie jestem. Była to ulica przed domem Danieli jednak on znajdował się na jej początku a podjazd na którym kbecnie stała był mniej więcej w środku. Bez zastanowienia wyżuciłam na podjazd swoje klucze tak aby porywacze tego nie zauważyli i zostałam wciągnięta do środka domu.
Wnętrze nie było obskurne, wyglądało bardziej na zamieszkane przez jakąś kobietę. Mężczyźni zaprowadził mnie do góry do jakiejś sypialni czułam jak słone łzy spływają mi po policzkach ale przez knebel w moich ustach nie mógł wydobyć się z nich żaden dzwięk. Żucili mnie na łóżko I przywiązali jakimś sznurem, następnie opuścili pokój. Miałam dzięki temu możliwość rozejrzenia się po nim. Wyglądał jak sypialnia typowej nastolatki, Ledy, roślinki, toaletka itp. dlatego ta sytuacja wydawała się coraz dziwniejsza. Porywacze nie ukrywali jakoś specjalnie swoich tożsamości i całego zajścia. Usłyszałam kroki, kroki na górę. Klamka się przekręciła a do pokoju weszła dziewczyna, mniej więcej w moim wieku. Była prześliczna, miała takie piękne czerwone włosy i mocny makijaż. Ubrana była jak te alternatywki z tiktoka co tymbardziej dodawało jej uroku. Wchodząc do pokoju powiedziała:
-Cześć kochana!- po czym przystanęła na chwilę spojrzała się na mnie po czym krzykneła:
-O KURWA! KOGO WY MI PRZYWIEŹLIŚCIE!-
-Mieliście mi przywieźć Cassandre a ja tej typiary następnie nie znam- po tych słowach dziewczyna podeszła do mnie i wyjęła mi knebel z ust i spytała:
-Jak się nazywasz?-
-C..C..Coraline-
-Japierdziele przepraszam ci za tą całą akcję, to miał być prank na mojej przyjaciółce Cassandrze a oni pomylili ją z tobą.- rozwiązała mnie i podeszła do biurka po jakieś pudełeczko.
-Chłopcy widzieli że upadł Ci telefon, dlatego schowali go tutaj. Proszę tylko N zgłaszaj tego na policję, jeśli chcesz Chłopcy Cię mogą gdzieź zawieść czy coś w ramach rekompensaty.-
-Spokojnie nie zgłoszę tego nigdzie, i nie musicie mnie nigdzie odwozić... prawie jestem u celu podróży.-
-To dobrze, jeszcze raz bardzo cie przepraszam miłego dnia życzę- powiedziała dziewczyna zamykając drzwi. Na jej podjeździe dalej znajdowały się moje klucze dlatego ucieszona je podniosłam.
-CORALINEEE!- rozległ się krzyk mojego brata, Claya. Podbiegł do mnie niczym sowich i mocno przytulił. -Dlaczego nie odbierasz telefonu! Myślałem że coś Ci się stało!-
-Hahha zabawna historia...-

Mine for ever... [Karlnap]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz