Następnego poranka chłopcy obudzili się o 6;40. Mieli lekcję na 8 dlatego była to idealna pora by wstać ogarnąć się i iść do szkoły. Standardowo gdy Karl chciał już wstać z łóżka za rękę z powrotem mocno go przytulając. -Darling i know you want my atention but we will be late for school. [Tł; Kochanie wiem że chcesz mojej atencji ale spóźnimy się do szkoły]- powiedział chłopak wychodząc z uścisku. Para w końcu wstała i poszła się ubrać. Następnie spakowali się i zeszli zrobić sobie śniadanie. Ok 7; 45 pośpiesznie wyszyli z domu bo bali się spóźnienia na kolejne lekcje. Całe szczęście do szkoły dotarli jeszcze przed czasem. Po przekroczeniu bramy szkoły ich wzrok powędrował w stronę śmietnika przy którym stał dość wysoki chłopak z stosunkowo niską dziewczyną. Po przypatrzeniu się odkryli że to Wilbur i Daniela. Bardzo ich to zdziwiło bo wcześniej nie widzieli tu Wilbura... może dla tego że byli w innych klasach ale to nie znaczyło że byli tym faktem mniej zdziwieni. Podbiegli do nich a zaskoczony i zarazem zmartwiony Wilbur powiedział;
-Coś się stało że jesteście w mojej szkole? Z Big Q wszystko w porządku?-
-Tak jasne wszystko w porządku tylko zdziwiliśmy się że chodzicie z nami do szkoły...- powiedział Nick po czym dodał -Chcecie siedzieć z nami, Dream'em i Big Q na stołówce?-
-TO ONI TEŻ SIĘ TU UCZĄ?!-
-Tak... to aż dziwne że wcześniej się tu nie widzieliśmy.-
-OooOoOoo to dlatego że się tu dopiero przeniosłem hehe... z powodu zbyt dalekiego miejsca zamieszkania od Danieli, w końcu w waszej szkole mają kierunek który bardziej mnie interesuje niż zostanie lekarzem.- po tych słowach rozbrzmiał dźwięk szkolnego dzwonka przez co przyjaciele szybko udali się do swoich klas. Nie obyło się bez tego że Karl i Nick dostali na wejściu opierdol :] A Wilbur w nowej klasie miał już 3 adoratorki XD [oby Danieli się tryb YANDERE nie włączył heh]. Po 3 lekcjach nastała przerwa na którą wszyscy czekali... przerwa obiadowa. Jakież było ich zaskoczenie gdy zobaczyli że przy stole siedział Clay, nadąsany Big Q i jakiś chłopak... 4 przyjaciół podeszła do stolika w którym zazwyczaj siedzą i przywitali się z towarzystwem-NARESZCIE! CZEKAJ KURWA... WILBUR? DANIELA?!- krzykną Quack.
-Hej Alex... kto to- spytał Wilby pokazując głową w kierunku nieznanego chłopaka.
-AAAAAA to ,,PUNZ'' chyba najnudniejszy człowiek jakiego poznałem... dlatego tak bardzo wyczekiwałem na wasze przybycie- powiedział znudzony kładąc głowę na ławce. Wszyscy usiedli na swoje miejsca. Nagle Luke[Punz] zauważył że Karl ma pomalowane paznokcie.
-Hahhaahah zmyj to! Wyglądasz jak gej pffphihi- powiedział ledwo powstrzymując śmiech.
-Masz z tym jakiś problem?- spytał zirytowany Nick.
-Może i mam, ale to na pewno nie jest twój interes prawniku od siedmiu boleści.-
-Masz jakiś problem do prawników?- spytał Quack.
-Nawet jeśli to nie powinno cię to obchodzić, piosenkarzu.-
-Masz jakiś problem do piosenkarzy?- spytał Wilbur.
Tak o to Punzowi udało się wkurwić cały stolik ^3^.
-JAPIERDOLE MOJE PROBLEMY TO NIE WASZ ZASRANY INTERES!-
-Paznokcie Karla to też nie twój pierdolony interes.- rzucił Nick po czym nastała cisza. Nagle do ich stolika podbiegł Tommy.
-Co to za dzieciaczek? Pewnie nadal sra w pieluszkę co on tu robi?- powiedział Punz śmiejąc się na cały ryj. Było widać że Tommy'ego to dotknęło przez co Wilbur się wkurwił.
-Nie warto...- wyszeptała Daniela do ucha chłopaka jednak to nie wystarczyło.
-Słuchaj no ty jebany pizdokleszczu. NIE MASZ PRAWA ODZYWAĆ SIĘ TAK DO MOICH ZNAJOMYCH-
-BO CO- powiedział najwidoczniej nie wzruszony wzrostem i siłą Wilbura.
-JA CI ZARAZ KURWO POKAŻE CO!- powiedział Wilbur zamachując się na Luka, jednak go nie uderzył ponieważ poczuł jak ktoś przytula go od tyłu. To była Daniela. Na niej zależało mu bardziej niż na pobiciu jakiegoś gnojka dlatego odwrócił się do niego plecami i wtulił się w Danielę.
-Pantofel- powiedział drwiącym głosem Luke, jednak Will był niewzruszony. Nagle ktoś upadł na podłogę. Wilbur momentalnie się obrócił i zobaczył Quackiti'ego z pięścią w krwi i Luka na podłodze z rozciętą wargą i lekko spuchniętym policzkiem. Wkurwiony Alex powiedział tylko
-NO KURWA NARESZCIE TEN ZJEB ZAMKNĄ RYJヽ(✿゚▽゚)ノ. - powiedział siadając na ławce z ulgą. Wszyscy patrzyli na niego jak na wariata. -No co? Należało mu się... Gdyby nie to że Wilbur nie chce z tond wylecieć dostałby dwa razy...- powiedział wyciągając z kieszeni podejrzaną substancję.
-Alex nie teraz!- powiedział Karl wyrywając mu przezroczysty woreczek i chowając go do swojej kieszeni. Jacobs w tedy uświadomił sobie jak duży był problem jego przyjaciela...
-Meh...- mrukną Alex kładąc się na stole, potrzebował tej kokainy... bez niej nie był już tym samym Quackitim... był wypłukany z energii i wszelkich emocji prócz niekontrolowanych wybuchów agresji takich jak np w tym przypadku.
-Sap... mamy problem, Will, Daniela, Clay chodźcie.- powiedział ciągnąc Alexa za rękę by ściągnąć go z stolika. -O co chodzi?- spytał zdezorientowany Sapnap. -On ma większe uzależnienie niż ty kolekcję zabawek erotycznych... O NIE! skreśl to ostatnie.- powiedział Karl po czym wyciągną ich do parku na ławkę. -Dobra, Daniela napisz nam usprawiedliwienia z lekcji a ja postaram się znaleźć coś w necie jak się leczy jego uzależnienie.- oznajmił Jacobs wyciągając telefon z tylnej kieszeni spodni. Po pięciu minutach Sap spytał:- I jak masz coś?-
-Nie... wszędzie piszą że powinniśmy zabrać go do psychiatyka...-
-TO TO ZRÓBMY! To dla jego dobra... będziemy go codziennie odwiedzać, byle by nie brał więcej tego gówna.-