11

293 13 1
                                    

Dziś urodziny Sophii i mam nadzieje, że prezent jej się spodoba. Muszę go tylko zapakować i będzie gotowy. Postanowiłam dokupić czekoladę po drodzę, ale to później. Teraz leżę i gapię się w sufit. Rozmyślania nad moim życiem są... Emm... nie wiem. Dziwne, a zarazem skomplikowane i nie mające sensu. Nie wiem jak nazwać to uczucie którym darzę matkę. Żalem? Pogardą? Może jedno i drugie. Chciałabym wiedzieć, jak doszło do rozłąki między mną, a moim bratem. Od kąd dowiedziałam się o istnieniu brata bliźniaka, czuję się inaczej. Jakbym wypełniła jedną czwartą mojej pustki w wnętrzu. Po mimo, że krócej go znam niż Harrego i Rose. Jakby… była między nami jakaś silna więź i… Jezu, Clay dzwoni. Ile można. Odebrałam, mimo braku chęci do rozmowy.

-Cześć Emi! Co tam.

Chciałam odpowiedzieć, ale zamiast tego jęknełam przeciągle, na co typek oczywiście się zaśmiał.

-Czasem się zastanawiam, czy egzorcysty nie wezwać.

-A co ty myślisz. Że jakiś szatan mnie opentał!

Chłopak się tak śmiał, że aż upadł. No, a przynajmniej usłyszałam odgłos padnięciopodobny. Przewruciłam oczami, bo nadal uwarzałam, że to co mówię nie jest śmieszne.

-Czy ja jestem aż taka śmieszna?

-Nie ty, lecz twoje słowa.

-Mówię to co myśle.

-To o czym teraz myślisz?

-O tym, jak bardzo idiotyczni są „normalni” ludzie.

-Czyli ja też czy nie.

-Tak i nie, to zależy.

Wstałam z podłogi i poszłam się przebrać z piżamy, którą miałam pomimo tego, że jest 15. Nie pójdę do niej w piżamie. Wziełam sobie czarną, trochę przedużą, bluzę i czarne spodenki. Postanowiłam się później przebrać.

-Hmm… A od czego zależy?

-W jakim nastroju jestem.

-A teraz to jestem idiotyczny czy nie?

-Tak, ale również i nie.

-Jak rozumiem, to nie odpowiesz mi, tak?

-Przecierz dostałeś odpowiedź.

-Ehh…

Nasza wymiana słów zakończyła się na tym, że Nick kazał iść pozmywać Dreamowi. Poszłam się przebrać i od razu ogarnąć przed imprezą. Plan był tak, że idę tam, daję jej prezent, trochę z nią pogadam i wychodzę. Nie ma powodu, żebym siedziała tam dłużej. Wziełam swój prezent dla Sophii i wyszłam. Bez makijarzu, bo po co. Wróciłam tak na sekundę do domu, by wziąść jeszcze czapkę- Zwykłą, czarną. Spojrzałam w lustro, które wisiało w cholu. Widziałam w nim nie siebie, lecz kogoś innego, ale nie wiedziałam kogo, więc wziełam plecak, torbę z prezentem i wyszłam, upewniając się, że zamknełam drzwi na klucz. Poszłam do sklepu i kupiłam czekoladę dla Sophii. Gdy wyszłam, prawie zeszłam na zawał

pov.Clay

Poszłem do Emi, by uciec przed zmywaniem naczyń. Zastałem ją wchodzącą do pobliskiego sklepu. Postanowiłem poczekać na zewnątrz i spróbować ją przestraszyć. Gdy wyszła arz krzykneła z zaskoczenia. Spytała się mnie, czemu nie zmywam, a ja jej wytłumaczyłem że uciekłem od tego. Wzieła 2 lizaki ze swojego plecaka, i podała mi jeden. Wziołem z chęcią i wtedy zauwarzyłem, że dziewczyna jest ubrana cała na czarno.

-A co ty? Na czyjś pogrzeb idziesz czy co?

-Nie, bardziej na urodziny.-powiedziała pokazując torbę.

-To czemu tak na czarno?

-Bo tak.

-Ehh… Ok, ale ja idę z tobą.

Na jej twarzy dostrzegłem zaskoczenie.

-Niby czemu?

-Bo tak.

Jękneła, a ja zaczołem się śmiać. Nie wiem dlaczego, ale ciągle mnie rozbawiała. Szliśmy tak dalej, aż zatrzymaliśmy się przed takim… Średnim domem. Nie był duży, ani mały. Można powiedzieć - w sam raz. Emi zapukała, i weszliśmy. Przywitała nas brązowo oka brunetka. Na jej twarzy widniał uśmiech. Przywitała się z nami i poprosiła, żebyśmy weszli do środka.

-Emi było powiedzieć, że przyjdziesz z chłopakiem. Miałam już tu dla ciebie robić szybkie randki, ale skoro sobie kogoś znalazłaś, to…

-Jesteśmy przyjaciółmi-powiedziałem, spostrzegłem zaskoczenie na twarzy czarnowłosej

-Ach! To wspaniale!

I pociągneła szarooką od tłumu i zaczeła przedstawiać jej jakiś facetów pokazując jakie zdjęcia. Emi walneła się w czoło i odeszła od niej. Podeszła do mnie i powiedziała, że zaraz idziemy. Odeszła, powiedziała jeszcze tylko że idzie odłożyć prezent. Pobiegłem do stołu z jedzeniem i zacząłem zjadać ciastka i chować coś też do nerki. Nagle podeszła do mnie jakaś blondynka o oliwkowych oczach. Zaczeła do mnie co tam gadać, że przystojny jestem i że samotnie tak stoję. Powiedziałem, żem ja zajęty, gdy nagle podeszła do mnie Emi.

-O, Emily. Myślałam że nikogo niemasz.

-Y?

-No blondynek mówi że jest z tobą.

-Wcale…

-Ohh… Ivy, daj spokój. My nie jeteśmy razem.

-Yhm, no jasne…

-Clay, idziemy z tąd.

Poszedłem za dziewczyną, która była już przy drzwiach.

-Emi, miłość jest piękna! Nie wstydź się! Przynajmniej sie uśmiechnij!

Krzykneła Ivy, ale Emily już wyszła i była około 10 metrów od domu. Dogoniłem ją i pomyślałem, że już późno, więc powiedziałęm jej, że u niej nocuje. Czarnowłosa przytakneła głową, ale nic nie powiedziała. Byliśmy już w jej domu, i nie wiem jak, ale była 21. Spytałem, czy mogę spać w tym zielonym pokoju. Dziewczyna przytakneła i poszła sobie zrobić herbatę. Poszłem za nią, i zrozumiałem, że nie chce się jej gadać. Zjadłem coś i poszłem się ogarnąć. Porzyczyła mi jakieś ciuchy jej taty, bym miał w czym spać. Przebrałem się i walnołem się na łóżko.

***

PRZEPRASZAM WAS ZA TĄ PRZERWĘ
Ale było to zamierzone. Oto wasz taki świąteczny🎁🎄 prezent ode mnie, i… bajo.

Sorry że takie badziewne, ale no…

Hello?(Dream x oc) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz