Epilog

120 4 18
                                    

Pół roku później

To dzisiaj... Mój dzień. Niki, Mary i ciotka Claudia postanowiły się mną zająć. Męża mojej mamy postanowiłam nie zapraszać. No bo po co? Żeby mi chumor jeszcze zepsuł. Babcia zajeła się moją suknią. Oczywiście dziewczyny dowiedziały się o tym co Clay mówił o ślubie, więc pokombinowałyśmy i mam suknię łatwo zapinaną.

***

Tradycyjnie tata mnie wprowadził pod rękę do kościoła. Nawet się zlitowali nad nim w więzieniu i go wypóścili na dzień, chociaż nie wszyscy byli z tego zadowoleni. Gdy stałam już przy dreamie mój ojciec oddał mnie mu.

-Zrób jej tylko coś to nawet więzienie mnie nie powstrzyma by ci połamać wszystkie kończyny -powiedział bardzo cicho tata

-Oczywiście że nie -odrzekł równie cicho chłopak- będę ją chronił jak oczka w głowie

Stanełam przed nim. Nie zastanawiałam się co mówił ksiądz, tylko patrzyłam piekne zielone oczy Claya. Ale mój brak zainteresowania nie trwał długo, bo blondyn powiedział tak. Usłyszałam że ksiądz mówi przysięge małżeńską. Chciało mi sie śmiać.
Ksiądz musiał mnie szturchnąć, ponieważ zapatrzyłam się w Claya. Powiedziałam już bardzo rozbawiona ledwo wstrzymując śmiech krótkie tak.

-Mozecie się pocałować.

Nie zdążyłam zareagować bo chłopak wbił się w moje usta z szybkością światła, przez co odsunełam się trochę do tyłu.

Jak dzieci wybiegliśmy śmiejąc się w najlepsze. Zanim biegłam oczywiście zdjełam szpilki, bo sukienka już mi to wystarczająco utrudniała. Gdy prawie się przewróciłam złapał mnie i wziął na ręce w stylu panny młodej, jak przystało. Zaniósł mnie do wyporzyczonego samochodu specjalnie na tą okazję.

***

Wszyscy się już bawią od paru dobrych godzin. Dorośli nachalni, a dzieci jakiejś dalszej rodziny śpią. Jezu jak ja się cieszę że jeszcze nie jestem matką...
Ale wcześniej wszyscy byli bardzo orzywieni. Jak to chłopak powiedział, salę i tort będzie w motywie minecraftowym. I tak też się stało. Dużo ludzi nie mogło uwieżyć, gdy zobaczyło zamiast idealnie białego tortu, parę minecraftowych ludzików i innych ozdubek inspirowanych tą grą. Oczywiście dzieciaki mega się ucieszyły widząc coś innego niż typowy biały tort i dekoracje.
Ja z mężem, brzmi to zajebiście jak mówię o dreamie, bawiliśmy się jak dzieci. Biegaliśmy, żartowaliśmy, bawiliśmy się. Nie obchodziły nas opinie innych. Oczywiście nie musiało się obejść bez wepchnięcia przeze mnie komuś twarzy do tortu. Mimo że był to ślub, to popchnełam Claya tak, że wylądował twarzą w swoim kawałku tortu. Z ciastem na twarzy spojrzał na mnie poważnie. Zlizał trochę z swojej twarzy.

-Pyszne. Em, chcesz spróbować?

Przygotowałam się na to że mnie pocałuje, więc zamknełam oczy, a on mi włożył twarz w mój kawałek tortu. Podniosłam twarz z talerza i spojrzałam na niego z udawaną powagą. Niestety, widok jego twarzy był zbyt śmieszny, żeby się z tego nie śmiać, dlatego wybuchłam głośnym śmiechem. Długonie czekałam aż chłopak do mnie dołączy.
Na nasze nieszczęście, albo szczęście, cała ta akcja została uwieczniona na filmie ślubnym. No a nasi przyjaciele musieli porobić zdjęcia.
No a z rodzicami Claya się jakoś dogadałam. Z jego mamą znalazłam kilka wspólnych tematów, a jego ojciec był nawet sympatyczny. No ale nie to co mój. Oczywiście obserwowano każdy jego ruch, ale i tak z dreamem dużo rozmawiali. No i nie był jakiś wymagający, surowy, czy jakoś tak. Był czuły, wrażliwy, chociaż tego nie pokazywał, ale jak na ojca był dosyć wyluzowany, pomimo że nie pił.
A inni goście? Dostaliśmy od nich mega dużo życzeń, prezentów, i gratulacji. Ale mnie nie bardzo to obchodziło.
Obchodził mnie tylko Clay.
Bo go kurwa kocham.
I nic tego nie zmieni.

Hello?(Dream x oc) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz