I felt it from the first embrace I shared with you

591 37 30
                                    

- Wiewióra, jak kupisz to pole, wypierdolę cię za drzwi! - Wooyoung patrzył zdenerwowany na Jisunga, który już był w trakcie podawania pliku banknotów bankierowi Yeosangowi. - KANG ZDRAJCO NIE BIERZ OD NIEGO TYCH PIENIĘDZY! ZAPOMNIAŁEŚ O NASZYM SOJUSZU!?

- Woo, ale ja jestem bankierem. Nie mogę ich nie wziąć - Yeosang siedział między młotem a kowadłem, czując jak zaraz ogłuchnie na jedno ucho.

- Właśnie taki jesteś. Taki obraz twój. Sprzedałeś się - Wooyoung zrobił naburmuszoną minę i z niezadowoleniem spoglądał jak brakujące mu do kompletu pole zostaje kupione przez Hana.

- Woo, sklej pizdę, siedzisz w pierdlu - Jisung ostentacyjnie pomachał nowym nabytkiem przed oczami Junga.

- Musimy się częściej spotykać na planszówki, aż zapomniałem jaka to frajda - powiedział beztrosko Minho przyglądając się jak Wooyoung jest bliski zabicia jego chłopaka.

- Oczywiście, świetny pomysł - uśmiech odwzajemnił San. - Ale nie W MOIM MIESZKANIU.

Choi San przeżywał siódme załamanie nerwowe, co chwilę musząc zatrzymywać swojego chłopaka przed morderstwem.

- Sannie, 500 płacisz - Yeosang szturchnął delikatnie chłopaka w ramię, widząc jak Choi wyrzucił idealną liczbę oczek, żeby wejść w najdroższe pole na planszy, które oczywiście należało do Kanga.

- Ty chuju.

W pomieszczeniu zapanowała nieprzyjemna cisza.

- Kto mu pozwolił zostać bankierem? Jebany oszust - właścicielowi mieszkania odpalił się tryb „nigdy nie przegrywam, to wszyscy dookoła oszukują".

- Jejku San, nie zawsze wszystko musi iść po twojej myśli - Yeosang uśmiechnął się złośliwie  - A teraz oddawaj pieniądze, śmieciu.

- Przesadzasz kurwiszonie - San rzucił w Yeosanga pieniędzmi i razem z Wooyoungiem zaczęli publiczny roast bankiera.

Jung teatralnym gestem ściągnął pierścionek przyjaźni i rzucił na stół przed bankierem.

- Dobra dzieciaki przestańcie się kłócić. To tylko gra - do pokoju wszedł otoczony niebiańskim światłem Seonghwa, niosąc na tacy własnoręcznie zrobione przekąski.

- Hyung, łatwo ci mówić! Nigdy z nami nie grasz, nie wiesz, co to znaczy męczyć się z takimi oszustami! Oni nawet w kółko i krzyżyk oszukują! - Wooyoung wziął z tacy kawałek tortilli i włożył na raz do ust.

- Woo, wiem, że dla ciebie sprawiedliwa gra to tylko wtedy, kiedy ty wygrywasz, ale proszę cię, nie musisz aż tak krzyczeć - Seonghwa zaśmiał się i usiadł obok Minho.

- Dobra Lee Know rzucaj - San podał kostki towarzyszowi. - Bardzo dobrze, płać haracz!

Lee stanął na polu z hotelem Sana.

- Trzymaj paszczurze i utkaj ryj - Minho niechętnie wręczył chłopaki banknot i podał kostki dalej.

- Widzę, że wszyscy emanujecie negatywną energia, więc co powiecie na magiczny napój szczęścia? - Seonghwa poszedł po kolejną tacę tym razem z przepięknie wyglądającymi brokatowymi napojami.

- A jest tam alkohol? - Jisung z zafascynowaniem spoglądał na drobinki brokatu pływające w drinkach.

- Kropla likieru.

- To chuj, a nie napój szczęścia - przestał się cieszyć jak głupi i wyciągnął spod stołu butelkę czystej. - Ja preferuję własne eliksiry.

- Polej mi też! Na trzeźwo z takimi idiotami jak wy, się nie da - San przybił piątkę z wiewiórą.

City of stars / Seongjoong, WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz